28

177 9 26
                                    


- Suzan, wszystko okej?

Zerwałam się z łóżka. Byłam cała roztrzęsiona, ziemny pot spływał po moim ciele a ja trzymałam się za serce

- tak

Mruknęłam. Przetarłam twarz skrawkiem koszulki i wstałam z łóżka

- nie wychodź przeziębisz się...
- nie przeziębie—

Powiedziałam podchodząc do szafy i wyciągnąć z niej gruby koc

— widzisz?

Podniosłam go do góry i machnęłam przed oczami szatyna

- jak uważasz

Rzucił, a następnie opuścił pokój zostawiając mnie samą

- Dreyk!

Nawet nie wiem co mną kierowało kiedy krzyknęłam jego imie

- hm?

Chłopak wychylił głowę j spojrzał na mnie pytającym wzrokiem

- nadal cię nienawidze

Rzuciłam po czym odwróciłam się w stronę okna. Sprawnym ruchem przez nie przeszłam i wspięłam się na dach. Usiadłam przy kominie o którego oparłam plecy, i zaczęłam wpatrywać się w gwiazdy

*********

Powoli już robiło się jasno. Ja dalej siedziałam w tej samej pozycji cały czas wpatrując się w zanikające już gwiazdy, które teraz, bardziej przypomniały białe smugi na pomarańczowo-różowym niebie

- chcesz się zamienić?

Zobaczyłam wychylającego się do mnie czarnowłosego

- nie

Mruknęłam nawet na niego nie patrząc. Zamknęłam oczy naprawdę na sekundę, ale tyle wystarczało żeby chłopak znalazł się obok mnie

- znamy się dopiero jeden dzień....
- No i?

Przerwałam mu

- i już mnie nienawidzisz?
- najwyraźniej. Możesz dać mi spokój?
- możesz na mnie spojrzeć?

Żałowałam....cholernie żałowałam, ze na niego spojrzałam, ale tak, zrobiłam to. Jego oczy...były wyprane z emocji. Jakby ktoś skrzywdził go aż tak, ze już nie potrafi spojrzeć na kogoś z niczym innym niż obojętnością. A może po prostu nie chce ich pokazywać? Nie mam pojęcia

Spojrzałam na niego ostatni raz z pogardą, po czym wróciłam do oglądania białych smug, które niegdyś były gwiazdami

- ty tez mnie nienawidzisz

Powiedziałam pewnie i teraz zwróciłam swoją uwagę ku wschodzącego słońca

- dwójka młodych ludzi, dach, wschód słońca....Romantycznie
- co ty możesz wiedzieć o romantyzmie i miłości

Prychnęłam

- tu nie ma i nigdy nie będzie miłości—

Warknął, po czym zerwał się i zaczął schodzić w stronę okna. Patrzyłam na niego zdziwiona i czekałam, aż wyjaśni o co mu chodzi

— na co czekasz?

Zapytał oschle

- na kurwa zaproszenie
- chodź, musimy jechać
- nie ty tu decydujesz

Wzruszyłam ramionami

- dobrze... wiec co teraz jebana księżniczko?

Zapytał podle i ironicznie

Now fear the dead| TwdWhere stories live. Discover now