Rodział XXVIII

26 3 1
                                    

Wjechaliśmy do bram Alexandri wysiadałam z auta i pobiegłam na padok  zobaczyć czy jest tam mój koń. Podszedł do mnie Carl
-szukasz Hepi
-Tak widziałeś ją?
-Jest ranna
-gdzie ona jest?
-chodź zaprowadzę cię
Poszłam za Carlem a on zaprowadził mnie za stajnie. Zobaczyłam tam leżącą na ziemi Hepi. Była cała ze krwii a jej noga była złamana. Chwile z nią posiedziałam a potem poszłam na warte. Zamieniłam się z Rositą. Wzięłam do ręki książkę którą przy sobie miałam i zaczęłam czytać. Co pare minut zerkałam czy poza murami Alexandri jest wszystko okej. Gdy już miałam schodzić z  warty zauważyłam Negana.
-Rick!
-co jest Ellie?
-Negan tu jest
Rick i ja wyszliśmy do Negana a on mierzył do nas w broni.
-Chce tylko Ellie-powiedział mężczyzna
-Nie ma takiej opcji-wykrzyczał stanowczym głosem Rick
- w takim razie cię zastrzelę
Negan przycisnął palec do spustu a w moich ochach pojawiły się łzy. Gdy mężczyzna miał już strzelać na jego szyji pojawiła się krew. Rick szybko podbiegł do Negana i zatamował krwawienie. Zaprowadził mężczyznę do Tary a ja poszłam do domu. Nastawiłam wodę na herbatę i usiadłam na kanapie wzięłam do ręku komiks i zaczęłam czytać. Po paru minutach poszłam zalać herbatę. Wzięłam ją na górę i zaczęłam układać rzeczy które niedawno przywiózł Carl. Po pewnej chwili znudziłam się siedzeniem w pokoju i poszłam zobaczyć gdzie jest Negan. Podeszłam do Rick aby ten powiedział mi gdzie znajduje się Negan . Rick zaprowadził mnie do niego a ja zaczęłam wypytywać go o różne rzeczy.
-po co chciałeś mnie do zbawców?
-pasujesz tam,masz charakter
-ale ja tam nie chce być
Mężczyzna patrzył się na mnie poddenerwowany spojrzeniem. Wyszłam z celi w której był zamknięty mężczyzna i poszłam po konia. Wziąłem konia i pojechałam szukać czego do przygotowania kolacji. Po ostatniej wizycie Negan nie mamy nic do jedzenia i do obrony się przed innymi grupami i szwendaczami. Pojechałam na północ od Alexandri. Po godzinę spędzonej w podróży natrafiłam na mały sklepik tuż koło lasu. Przywiązałam konia i ostrożnie weszłam do sklepiku. Zobaczyłam tam pełno jedzenia ale widziałam,że ktoś tu jest. Schowałam się za ladą kasy i czekałam aż ktoś wyjdzie z kryjówki.
-Jacob?
- co ty tutaj robisz Ellie? prawie cię postrzeliłem
-przyszłam po jedzenie więc bądź tak miły i mi je podaj.
-nie ono jest moje!
-będziesz musiał się podzielić
-nie ma takiej opcji
- a więc będę musiała się postrzelić
Wyciągnęłam broń i celowałam w stronę  Jacoba. Gdy już miałam naciskać spust  chłopak odezwał się i powiedział
-dobra stój podzielę się
Uśmiechnęłam się i schowałam broń do kabury. Zapakowałam jedzenie na konia i pojechałam do Alexandri. Gdy przyjechałam na miejsce zaniosłam jedzenie do kuchni i zaczęłam przygotowywać posiłek dla mnie,Carl'a,Rick'a i Michonne. Nakryłam stój białym obrusem i rozłożyłam talerze a gdy posiłek był już gotowy postawiłam go na stole. Do domu wszedł Carl usiadł koło mnie i zaczął jeść. Po zjedzeniu posiłku Carl złapał mnie za rękę i zaprowadził na górę do pokoju. Położył mnie na łóżku i zaczął powoli ścigać ze mnie bluzę.
-Carl nie teraz zaraz do domu przyjdzie Rick i Michonne
-Spokojnie pokój jest zamknięty.
Chłopak zaczął namiętnie mnie całować a po chwili leżałam tylko w bieliźnie. Ściągnęłam z niego odzież i rzuciłam na podłogę. Chłopak rozebrał mnie do nagości i zbliżył się do mnie. Odkryliśmy się pościelą a po pewnym czasie chłopak opadł z ciężkim oddechem na moje ciało.

Lost lifeWhere stories live. Discover now