Ja: No powiększa się, ale nie martw się napewno chrzestnym nie bedziesz. - droczyłam się z chłopakiem

CH: Jak powiedziałem to Soo myślała, że sobie żartuje... - nie dokończył, kiedy ktoś przerwał nasza rozmowę. Jak się okazało była to wcześniej wspomniana Soo.

Soo od niedawna była Dziewczyną Chana. Znałyśmy się głównie właśnie z takich imprez czy złotów. Dziewczyna z tego co mi widomo i co zdążyłam zauważyć, to to, że zdarza jej się nieraz coś zażyć albo zapalić. Mimo, że zajmowała się dilerką to była naprawdę miłą i sympatyczną osobą. Ale to co robi to jej decyzja, ja nie mam na to wpływu.

SO: Siema wszystkim - Dziewczyna podeszła do Chana, po czym dała mu szybkiego całusa. Ten od razu przyciągnął ją do siebie. - Hej Luna, dawno się nie widziałyśmy

Ja: No w sumie troche minęło. - odparłam, witając się.

S: Ścigacie się dzisiaj? - spytała zaciekawiona

Ja: Tae chce się zrewanżować z Chanem za poprzedni tydzień. - zaśmiałam się, przewracając oczami.

Ch: A propos nasza kolej. - wtrącił się, odpowiadając w stronę Tae, idąc do swojego samochodu. Tae uczynił to samo

V: Jedziesz ze mną? - zapytał, otwierając drzwi od strony kierowcy swojego samochodu.

Ja: Miałeś jechać dzisiaj sam. - rzuciłam, uśmiechając się. Oczywiście miałam zamiar jechać, jednak chciałam mu zrobić na złość.

V: No weź, jeszcze dzisiaj jedz ze mną. - odparł, spoglądając na mnie prosząco.

Ja: No dobra - rzuciłam przewracając oczami, wsiadając od strony pasażera. - Jak coś będzie na ciebie.

V: Najwyżej dziecko szybciej wyleci. - zaśmiał się, spoglądając na mnie

Ja: Tae! - uderzyłam go w ramię.

V: No żartowałem. - zaśmiał się, ruszając z miejsca, podjeżdżając na linie startu. Niby wszystko wyglądało łatwo.

Do przejechania mieli tylko kawałek prostej drogi i tylko jeden zakręt. Jednak nieraz ta trasa była trudniejsza niż inne. Wzdłuż drogi po obu stronach stał tłum.

Po chwili obok nas na bocznym pasie swoim samochodem zatrzymał się Chan. Wymieniliśmy spojrzenie, po czym spojrzeliśmy przed siebie. Po chwili na środek przed maski aut, wyszedł wysoki chłopak. Kiedy dał znać, Chłopacy szykowali się do startu. Chłopak uniósł ręce. Czekaliśmy gotowi. Nie minęła chwila, kiedy Chłopak opuścił ręce, a my ruszyliśmy w piskiem opon z miejsca. Od razu czując jak wbijam się w fotel. Niby dziwne, a jednak lubiłam to uczucie. Krzyknęłamz podekscytowania, chwytajac za uchwyt.

Tae skupiony na drodze, szybko zmieniał biegi, kiedy przejechaliśmy zakręt w końcu rozpędziliśmy się do dużej prędkości, zostawiając Chana lekko w tyle.

Tae skupiony na drodze, szybko zmieniał biegi, kiedy przejechaliśmy zakręt w końcu rozpędziliśmy się do dużej prędkości, zostawiając Chana lekko w tyle

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jechaliśmy prosto, utrzymując stałą prędkość. Jednak to wystarczyło, abyśmy z dużym wyprzedzeniem pierwsi przekroczyli linie mety.

Ja: Wygrałeś. - krzyknęłam, spoglądając na niego

V: Mówiłem. - zaśmiał się, zwalniając i zakręcając, aby wrócić na start.

Kiedy zatrzymaliśmy się koło reszty chłopaków, wyszliśmy z samochodu. Po chwili podjechał obok nas Chan. Kiedy wyszedł z samochodu, ruszył w naszą stronę.

V: Mówiłem, że się zrewanżuję. - posłał zwycięski uśmiech, po czym przybił piątkę z chłopakiem.

Ch: Dobry wyścig. Ale to jeszcze nie koniec. - rzucił, pokazując na niego palcem, na co oboje się zaśmiali.

Kiedy Chan z Tae był zajęci rozmową, odeszłam od nich i podeszłam do stojącej niedaleko Soo, która machała do mnie ręką. Mimo wszystko z dziewczyną bardzo dobrze mi się rozmawiało. Kiedy podeszłam dziewczyną wyciągnęła paczkę papierosów, po czym wyciągnęła ja w moją stronę

SO: Chcesz zapalić? - spytała mnie, po chwili obie się roześmialiśmy.

Ja: Nie no choćbym chciała to nie mogę. Ja już się swoje napaliłam w życiu. - machnęłam ręką.

SO: Nie no żartuje. Słyszałam od Chana, że powiększa wam sie rodzina. - rzuciła, szturchajac mnie ramieniem, po czym odpaliła papierosa.

Ja: Co, kto ci takich głupot naopowiadał? - zaśmiałam się, odpowiadając sarkastycznie. - Poczekamy aż wam się poszczęści.

SO: No kurwa napewno. - zaśmiała się, lekko dusząc.

Kiedy cofnęłam się lekko do tyłu, poczułam jak wpadam na kogoś. Od razu odwróciłam się, za sobą ujrzałam jakiegoś młodego dość wysokiego chłopaka.

Ja: O sorki, nie chciałam. - rzuciłam krótko, po czym się odworciłam

?: Jak łazisz ślepoto. - warknął w moją stronę chłopak. Od razu spojrzałam się na niego zdziwona i wściekła jednocześnie. Zmarszczyłam brwi. Co to w ogóle za zachowanie, skoro przecież przeprosiłam, a specjalnie tego nie zrobiłam.

Ja: Wal się. - rzuciłam, po czym z Soo ominęłam go i ruszyłam dalej. Zatrzymał mnie jednak mocny uścisk i szarpniecie za przedramię.

?: Masz jakiś problem? - warknął chłopak ciągnąć mnie za rękę

SO: Koles daruj sobie. - wtrąciła się Soo, podchodząc. Ten jednak zignorował jej słowa.

Ja: To ty masz jakiś problem. - warknąłem, próbując wyrwać rękę. Ten jednak mocno trzymał - Daruj sobie i puść mnie. - warknąłem, szarpiąc ręką.

?: Na twoim miejscu nie byłbym taki cwany. - rzucił przybliżając mnie do siebie na bliską odległość, szarpiąc za przedramię.

V: Jakiś problem? - po chwli usłyszeliśmy głos, na co odwróciliśmy się i spojrzeliśmy za siebie. Za nami stał Tae, z dość spokojną moją i rękoma schowanymi w kieszeni, a za nim reszta chłopaków.

?: Czego? - warknął obcy chłopak

V: Radze ci ją puścić. - odpowiedział stanowczym ale spokojnymi głosem.

?: Odpierdol sie co. - prychnął pod nosem zirytowany.

Po jego słowach Tae z kamienna miną ruszył z miejsca, po czym podszedł do chłopaka i szarpnął go mocno za dżinsową kurtkę, odciagając go ode mnie.

V: Powiedziałem żebyś ją puścił. - warknął prosto w jego twarz. - Żebym cie więcej tu nie widział. - dodał stanowczo, po czym pociągnął bruneta i odepchnął go z dużą siłą w przed siebie, przez co chłopak o mało się nie przewrócił. Kiedy złapał równowagę spojrzał na nas przelotnie, poprawił kurtkę, po czym odszedł w drugą stronę.

Ja: Dziękuję. - odpwiedziałam, podchodząc do bruneta, wtulając się w jego ramie.

V: Chodź, wracamy do domu. - brunet objął mnie ramieniem, po czym zaczął prowadzić w kierunku samochodu.

☆♥︎☆
Dzień dobry, No dzisiaj poszalałam, rozdział trochę dłuższy niż zawsze hah. Może dlatego, że nie jestem jakoś szczególnie zadowlona z tego rozdziału, ale cóż czasami muszą być spokojniejsze rozdziały. Pamiętajcie o tym co zawsze i do następnego rozdziału ♡

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now