Rozdział 24

8.4K 425 57
                                    


Witajcie, 

w wasze ręce oddaję finałowy rozdział. Przed nami jeszcze tylko epilog, który pojawi się jutro z samego rana. Przy tej okazji chciałam bardzo podziękować wam za obecność i tak dużą aktywność. To była spontaniczna historia, trochę pokręcona i dziwaczna, ale bardzo ją lubię :D 

Z tego miejsca zapraszam was do śledzenia mojego profilu. Wrzuciłam już drugą część i niedługo startuję z rozdziałami. Oto mała ściąga. 

1. Mistrz tajemnic 

2. Władca piekieł (już na profilu!)

3.< Część o Knoxie>

4. <Część o Donatello>

Będę wdzięczna za kilka słów na temat tego, co wam się podobało, a co można zmienić. Na pewno chcę dopracować tę historię, to macie zapewnione. 

Jeszcze raz dziękuję. Więcej powiem w epilogu. 

Miłej lektury jak zawsze życzy, 

Wasza Eliana

*

😈 Rav 😈

Moje dni w ostatnim czasie robią się bardzo powtarzalne, co witam z zaskakującym entuzjazmem. Nigdy nie podejrzewałem siebie o to, że mógłbym któregoś dnia polubić stałą i spokojną rutynę. A jednak. Wsadzam dłonie do kieszeni i podchodzę powoli do okna, za którym maluje się niesamowity widok. Błądzę myślami gdzieś daleko, tylko od czasu do czasu skupiając się na panoramie miasta, skąpanej w pomarańczowym blasku zachodzącego słońca. Promienie odbijają się od okien okolicznych wieżowców, przez co jest jeszcze jaśniej.

Ciche pukanie przerywa moje rozmyślania, a w drzwiach staje Knox.

— Wszystko załatwione. Lokal jest już prawie całkowicie opróżniony.

Kiwam głową.

— Piekło opustoszało — stwierdzam nostalgicznie. — Doszło do tego szybciej, niż przewidywałem.

— To źle?

Krzywię się, a potem patrzę prosto w jasne oczy ochroniarza. To bystry facet, który w dodatku doskonale zna Diabła. W końcu byli przyjaciółmi.

— Powiedział, że przyjdzie po zapłatę.

— Zapłatę? — pyta sceptycznym tonem.

To ten moment, kiedy już nie mam wyboru i dokładnie streszczam mu tamtą rozmowę, którą odbyłem jakiś czas temu. Gdy w końcu docieram do końca, mam wrażenie, że Knox jest poirytowany, ale świetnie to ukrywa. Prawdziwy mistrz maskowania emocji.

— I właśnie dlatego potrzebuję kamizelki kuloodpornej i broni, której nie da się namierzyć. Skórzane rękawiczki kupię sobie sam.

Oczekuję w odpowiedzi chociażby uśmiechu, ale to nie następuje.

— I ot, tak sobie z nim pójdziesz?

— A gdzie „proszę pana"?

Udaję rozbawienie, choć tak naprawdę nie jest mi do śmiechu.

— Daruj mi, Rav — syczy, celując we mnie palcem. — Nawet nie zdajesz sobie sprawy, z jakimi ludźmi on zadarł, żeby mieć to, co ma. Rozumiesz, w co jesteśmy wplątani?

— To bez znaczenia. Wiesz, że nie mogę mu odmówić.

Rzuca mi wściekłe spojrzenie.

— Ja cię do niego wysłałem, więc pójdziemy tam razem.

Mistrz tajemnic [LA TALES #1] I ZAKOŃCZONADonde viven las historias. Descúbrelo ahora