♕ 3

73 11 8
                                        

Wiedział, że gdzieś już słyszał ten głos. Czy to był ktoś z osób mieszkających na dworze? Ale czy wtedy pozwoliliby sobie na odezwanie się do niego w tak nonszalancki sposób, nawet jeśli przebywali poza zamkiem? Szczerze w to wątpił, lecz to rodziło kolejne pytania w jego głowie.

- Wiesz, to niegrzeczne tak stać tyłem do kogoś - odezwał się ponownie. - Miałem nadzieję, że po naszej ostatniej rozmowie nad jeziorem staniemy się sobie nieco bliżsi.

Nad jeziorem? Ah, no tak, teraz Jin już nie miał wątpliwości kim był owy nieznajomy.

- Dalej nie masz za grosz szacunku do członka rodziny królewskiej - odparł książę, wciąż się nie odwracając, zbyt zajęty głaskaniem konia po szyi. - Poprzednim razem ci podarowałem, ale coraz bardziej podoba mi się wizja zamknięcia cię w lochu.

- Aj, chciałem się tylko z tobą zaprzyjaźnić, drogi książę - zaśmiał się przybysz, robiąc kilka kroków do przodu. - Wyglądasz na kogoś, komu przydałoby się towarzystwo.

- Być może. Ale z pewnością nie twoje.

Po tych słowach Jin postanowił się w końcu odwrócić i zmierzyć się ze swoim rozmówcą twarzą w twarz. Poprzednim razem nie miał możliwości mu się zbyt dobrze przyjrzeć, bo nie dość, że było ciemno, to w dodatku stali od siebie w znacznej odległości.

Musiał przyznać, że był zaskoczony tym, co zobaczył. Obcy mężczyzna był w jego wieku, choć jego głęboki głos sprawiał, że wydawał się o kilka lat starszy. Miał ciemne, nieco kręcone włosy, które wyglądały na bardzo miękkie i przyjemne w dotyku (nie żeby Jin chciał to sprawdzić). Sprawiał wrażenie przyjaźnie nastawionego i niegroźnego, lecz to mogły być tylko pozory. Wolał trzymać się od niego na dystans, nie znając jego zamiarów.

- Może sprawię, że zmienisz zdanie? - Taehyung był nieugięty. - Nie masz nic do stracenia.

- Czemu miałbym chcieć się z tobą zaprzyjaźnić? - zapytał Jin, nie dowierzając w upartość przybysza. - Może tylko chcesz mnie wykorzystać do swoich niecnych celów?

- Wtedy straciłbym moją robotę, głuptasie! - zaśmiał się anioł. - Zapomniałeś już, że jestem twoim opiekunem?

- Ahh, a ty dalej brniesz w tę bajeczkę? - prychnął Seokjin i wywrócił oczami. - Jeśli mamy być przyjaciółmi, to nie możesz mnie okłamywać.

- Mówię prawdę. Mogę ci to udowodnić.

- Dobrze, w takim razie czekam.

Taehyung nie do końca zaplanował tę część ich spotkania. Spodziewał się, że książę prawdopodobnie nie uwierzy mu tak łatwo, choć skłamałby, mówiąc, że na to nie liczył. Przełknął ślinę i rozejrzał się wokoło, aby upewnić się, że poza nimi nie ma nikogo innego w pobliżu. Jin trzymał konia za wodze i patrzył na niego wyczekująco. Anioł wiedział, że jeżeli szybko czegoś nie zrobi, to Seokjin może w każdej chwili odjechać.

Wdech, wydech. Przymknął powieki i skupił się na drzemiącej w nim siły, a po chwili z jego pleców wyrosły dwa wielkie skrzydła. Ten widok zaskoczył spokojne dotychczas zwierzę, przez co Jin musiał jakoś nad nim zapanować. Taehyung wyciągnął przed siebie rękę i wykorzystał swoją moc do tego, by pomóc przyszłemu władcy. Koń złagodniał niemal natychmiast, szokując tym swojego właściciela.

- Przepraszam, że go zdenerwowałem...

Książę przetarł oczy i ponownie spojrzał na Taehyunga. Nawet teraz, kiedy widział go przed sobą w pełnej anielskiej postaci, nie dowierzał, że to się dzieje naprawdę. Zdarzyło mu się w przeszłości wielokrotnie czytać książki, w których występowały, ale zawsze brał to za wytwór wyobraźni, element fikcji. Jakim cudem zatem miał do czynienia jedną z tych istot w rzeczywistości?

If I Could Fly | TaejinWhere stories live. Discover now