♕ Prolog

186 16 4
                                        

Słońce chowało się powoli za horyzontem, kiedy opuszczał dom swoich przyjaciół i ruszył w stronę ratusza. Kilka godzin wcześniej został poinformowany przez posłańca o ważnym zebraniu i choć nie zdradził jaki jest jego powód, to Taehyung nie miał wątpliwości czego miało dotyczyć. Po blisko czterech miesiącach ponownie będzie mógł wejść w rolę opiekuna. Wciąż było mu przykro z powodu śmierci swojej poprzedniej podopiecznej, to miał świadomość, że jej dusza jest spokojna i to pozwoliło mu pogodzić się z jej odejściem.

Jimin i Jungkook całe popołudnie nabijali się z jego podekscytowania, ale on nie zważał na ich docinki. Szczerze kochał być aniołem stróżem, lecz wiązało się to z ogromną odpowiedzialnością. Każdy kto go znał wiedział, że oddawał się funkcji z pasją i zaangażowaniem, jak nikt inny w Aurilon.

Popchnął wielkie drewniane wrota i wszedł do środka. Przywitał się ze strażnikami, po czym poszedł prosto do sali, gdzie czekali na niego członkowie Rady. Piątka najważniejszych aniołów w Aurilon siedziała przy długim stole, czekając na jego przybycie. Taehyung stanął przed nimi, a następnie ukłonił się, aby okazać należny im szacunek.

- Zapewne domyślasz się, dlaczego cię tu wezwaliśmy - przemówiła Liana, uśmiechając się przy tym pokrzepiająco. - Najpierw wolę zapytać: czy jesteś na to gotowy?

- Tak - odpowiedział krótko Taehyung i popatrzył na pozostałych członków Rady, którzy byli wyraźnie zadowoleni z takiego obrotu spraw. - Potrzebowałem tych kilku tygodni przerwy, aby dojść do siebie.

- To zrozumiałe. Byłeś stróżem Julii przez prawie całe jej życie, więc przywiązanie się było nieuniknione. Nawet jeśli nigdy się jej nie ujawniłeś - odezwał się Yoongi. Anioł był bliski Taehyungowi, trochę jak starszy brat, lecz w sytuacjach takich jak ta, obaj musieli zachowywać się profesjonalnie. - Możemy w takim razie zaczynać?

Przytaknął i po chwili przewodnicząca wstała ze swojego miejsca, by do niego podejść. Blondwłosa kobieta stanęła naprzeciw Taehyunga i położyła dłoń na czubku jego głowy. Po paru sekundach poczuł jak moc Liany zaczęła przenikać przez jego ciało.

Wkrótce ukazała mu się wizja, w której zobaczył ubranego na biało chłopaka. Siedział na wielkim łożu w bogato zdobionej komnacie, co zaskoczyło anioła. Czyżby jego podopieczny należał do rodziny o wysokim statusie? Nigdy się z czymś takim nie spotkał - dotychczas pod opiekę dostawał osoby, które do zamożnych nie należały, a wręcz przeciwnie, ledwo wiązały koniec z końcem. Odrzucił swoje rozważania na bok, by skupić się na obrazie, który ukazywała mu Liana.

Po policzkach młodzieńca zaczęły spływać łzy i Taehyung czuł, że więź między nimi została uformowana. Pierwszą oznaką było to, że on sam ni stąd ni zowąd zaczął płakać, odczuwając te same emocje co chłopiec, zaś drugą była chęć zerwania się z miejsca i polecenia do bruneta już w tej sekundzie. Jego przygnębienie bolało anioła i uczucie było tak silne, że Liana musiała użyć jeszcze więcej energii, aby uspokoić wzburzonego Taehyunga. Kobieta nie miała dostępu do jego wizji, nie wiedziała więc skąd takie zachowanie u niego.

- Seokjin, jesteś tam?

Męski głos wyrwał chłopca z jego obecnego stanu. Pośpiesznie otarł mokrą twarz, po czym wstał i wyszedł z pomieszczenia. W tym momencie wizja została przerwana, a Liana zabrała rękę i przeniosła wzrok na nieco roztrzęsionego Taehyunga.

- Wszystko w porządku? - zapytała zmartwiona kobieta. - Nigdy nie widziałam, żebyś tak zareagował.

- Tak, po prostu nasza więź utworzyła się w momencie, kiedy zaczął płakać i nie mogłem znieść tego, że nie mogę jakoś ukoić jego bólu - wyjaśnił Taehyung i westchnął ciężko.

- Co jeszcze widziałeś?

- Uhm, mam wrażenie, że jest kimś wpływowym. Jego ubrania oraz wystrój pokoju wyglądały na kosztowne... Wydaje mi się, że ma jakieś osiemnaście lat. Przestał płakać dopiero wtedy, gdy ktoś po niego przyszedł i wyszedł z komnaty.

Wszyscy zebrani w sali milczeli, czekając na to aż Tae kontynuuje. On jednak był za bardzo poruszony tym, co zobaczył kilka minut temu, by opowiadać dalej. Kątem oka zauważył jak Yoongi przygląda mu się zatroskany. Anioł nie mógł przestać myśleć o chłopcu. Każda część jego ciała rwała się do tego, by mu pomóc, dowiedzieć się co jest przyczyną jego zmartwień.

- Czy udało ci się poznać jego imię? - powiedziała milcząca dotąd Sofia. - Może to nam powie coś więcej?

- Jin - odparł Taehyung, mimowolnie się uśmiechając. - Ma na imię Jin.

Członkowie Rady osłupieli po usłyszeniu jego odpowiedzi. Taehyung nie rozumiał skąd takie poruszenie. Przenosił wzrok z jednej osoby na drugą, aż w końcu Liana odchrząknęła, chcąc skupić z powrotem uwagę wszystkich zebranych na sobie.

- Taehyung, wszystko wskazuje na to, że zostałeś opiekunem księcia królestwa Yangyeong - oznajmiła Liana. Anioł spojrzał na stojącą obok przewodniczącą z niedowierzaniem. - Jest to dość nietypowa sytuacja, dlatego będziesz musiał być bardzo ostrożny, zdajesz sobie z tego sprawę?

- Tak, ale... księcia? Jesteś tego pewna? - Taehyungowi wciąż ciężko było uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. - Może to tylko zbieżność imion albo...

- Tae - wtrącił się Yoongi, dając mu do zrozumienia, aby przestał. - Odpuść.

Taehyung wiedział, że nie ma już odwrotu. Musiał zaakceptować swoją nową misję i być najlepszym aniołem stróżem jakiego książę mógł dostać. Samo wyobrażenie, że spoczywa na nim ważne zadanie go przerażało i poczuł się przytłoczony wszystkim, co się stało. W pośpiechu podziękował Radzie i pożegnał się, ignorując przyjaciela, który krzyczał, żeby się zatrzymał.

Taehyung opuścił ratusz i wzbił się w powietrze.

Jin dopisał ostatnie zdanie w swoim dzienniku, po czym schował go do szufladki i zamknął ją na klucz. Wstał od biurka i skierował się do wyjścia na balkon. Poczuł na swojej twarzy przyjemny, letni wiatr i uśmiechnął się pod nosem.

Kochał noc za to, że mógł wtedy wyciszyć się po całym dniu, zebrać myśli, aby potem zapisać je na kartkach notatnika. Ale kochał ją również za to, że mógł podziwiać gwiazdy wraz z księżycem. Ten widok nigdy nie przestawał go zachwycać, a już zwłaszcza kiedy zbliżała się pełnia.

Wtem spostrzegł przelatującą w oddali postać. Był niemal pewien, że to zmęczenie daje mu się we znaki, więc przetarł oczy i po chwili nikogo już nie ujrzał. To pewnie jakiś duży ptak - pomyślał, aczkolwiek nie był tak do końca przekonany. Może tylko mu się przywidziało i tak naprawdę nic tam nie było?

Odwrócił się i wszedł z powrotem do środka. Zamknął drzwi, po czym podszedł do łóżka. Ułożył się wygodnie pod pościelą, czując jak jego powieki stają się coraz cięższe. Ostatnią rzeczą o jakiej pomyślał była widziana przed momentem postać.

Chociaż nie miał obok siebie drugiej osoby, to po raz pierwszy od dawna Jin nie czuł się samotnie. 


Hej wszystkim, tym krótkim prologiem chciałam was nieco zapoznać z historią, którą będę pisać. Mam nadzieję, że będzie wam się podobało i zostaniecie tu na dłużej. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie uwagi/komentarze, motywują mnie do dalszego pisania :)

Postaram się publikować przynajmniej jeden rozdział w tygodniu, ale nie chcę nic obiecać, bo różnie może wyjść, haha.

Do następnego!

If I Could Fly | TaejinWhere stories live. Discover now