Five Liw!

347 21 5
                                    

3 godziny później

pov Liw

Poszłam do pokoju siostry. Dokopała Lutherowi. W sumie i tak nikt go nie lubił. Zapukałam i nie czekając na odpowiedź weszłam do jej pokoju.

-Cześć Liw. -powiedziała.

-Hej. Dziś na dachu? Za 30 minut?-zapytałam niepewna jej odpowiedzi.

-Jasne. -odparła i powróciła do wcześniej wykonywanej czynności.

Poszłam do pokoju Five. Gdy chłopak mnie zobaczył szybko wstał.

-Myślisz,że to się uda?-zapytał niepewnie.

-Zobaczymy. -powiedziałam na wdechu i zamknęłam oczy.

pov Five

Białowłosa zamknęła oczy. Po chwili poczułem dziwny chłód który przeszedł moje ciało. Wzdrygnąłem się ale dziewczyna nie przestawała. Po chwili spojżałem w lustro. Byłem jako Liw. Miałem taki sam strój i włosy. Spojżałem na Liw. Ta wyglądała identycznie jak ja. Ździwony otworzyłem usta ze ździwienia.

-Dobra Five. Leć na górę na dach a ja będę niedaleko. Nadal masz swoje moce. -Wyjaśniła i znikła. Ja teleportowałem się na dach.

pov Kelly

Gdy zostało 10 minut do 20.00 ziewnęłam i udałam sie na dach. Weszłam na dach i zauważyłam tam moją siostrę. Pomachałam jej i usiadłam obok.

-Hej Liw. -zaczęłam.

-Hej Cassie. -Okej to było mega dziwne. Moje prawdziwe imię to Kelly a Cassie to tylko przykrywka.

-Emm Liw zapomniałaś? Cassie to tylko przykrywka dobrze wiesz,że mam na imię Kelly. -powiedziałam a Liw się zamyśliła.

-Wszystko okej? Jesteś taka jakby nieobecna.

-To ty mi powiedz Kelly czemu jesteś dziś taka dziwna? -zapytała białowłosa, na co westchnęłam.

-Czemu jesteś taka? -zapytała ździwiona.

-Jaka? -zapytałam zagubiona.

-Wredna, oziębła, egoistyczna...-wymieniała a ja wstałam.

-Nie jestem wredna tylko szczera, nie jestem oziębła tylko boję się,że znowu ktoś mnie skrzywdzi, nie jestem egoistyczna tylko znudziło mi się dbanie o tych którzy mają mnie głęboko w dupie. -powiedziałam zła.

-Czyli to z czegoś wyszło?-zapytała zawstydzona.

-Masz wielkie szczęście!-powiedziałam podnosząc głos.-Nie musiałaś mordować, twoja matka nie była alkocholiczką bo jej nie znałaś! Nie płakałaś za tatą! -krzyknęłam a w moich oczach pierwszy raz od bardzo dawna zagościły łzy.

-Przepraszam Liw. Ja poprostu nie mogę nie potrafię o tym rozmawiać. -powiedziałam powstrzymywając płacz.

-Czemu nie mogłaś spróbować jak każdy i pójść do sierocińca jak wszyscy co tyle przeżyli?

-Nie jestem wszyscy i nie mam na imię każdy.-powiedziałam sucho.-ździwiona białowłosa mnie przytuliła. Oddałam uścisk. Nagle zauważyłam coś dziwnego. Osoba którą przytulałam urosła a jej włosy stały się krutsze. Nieopodal pojawiła się Liw. Zaraz, zaraz skoro tam jest Liw to kogo ja do cholery przytulam! Zła odepchnęłam osobę, którą okazał sie Five.

-Five Liw!-krzyknęłam zła. Spojżałam na swoją siostrę, która niepewnie spojżała mi w oczy.

-Jak mogłaś Liw, byłaś jedyną osobą, której ufałam. -powiedziałam smutna i zła spojżałam na Five.

-A ty czemu ją namawiałeś!? Wiesz za dużo tyle ile nikt nie powinien wiedzieć! -krzyczałam i szybko ich wyminęłam.

-Siostra.. -Liw złapała mnie za rękę.

-Zostaw mnie !-krzyknęłam i wyrwałam się z jej uścisku. Uciekłam z Akademii. Pognałam do pobliskiego lasu. Znalazłam miejsce gdzie nie było dużo drzew. Usiadłam i zła zaczęłam myśleć o śmierci Five. Za dużo tych śmierci.

Dziś nastąpił dzień w którym zraniła mnie jedyna ważna dla mnie osoba. Znienawidzę całą Akadmię nie zamierzam opłakiwać ich marnych śmierci. Wróciłam rano. Zmęczona po drodze obrobiłam kawiarnię i zamówiłam sobie kawę. Udałam się do biblioteki.

Hej! Przepraszam za krótki rozdział ale mam nadzieje,że wam się podoba!

Red rosers- Five HargreevsWhere stories live. Discover now