Piękne

779 30 11
                                    

Wyszłam na korytarz. Szłam wyluzowana dopółki ktoś mnie odezwał sie tuż za mną.

-Nie idziesz do paki? -odróciłam się i ujrzałam chłopaka bawiącego się nożami.

-Tym razem mi się upiekło. -powiedziałam i się uśmiechnęłam.

-To co mówisz jest strasznie hamskie. -powiedział na co ja prychnęlam. W końcu nie prosiłam się by tu przyjeżdżać.

- Twierdzisz,że to co mówię jest hamskie? -zapytałam a gdy on pokręcił twierdząco głową uśmiechnęłam się pod nosem.

- W takim razie ciesz się,że nie słyszysz tego co myśle. -powiedziałam i go ominęłam.Ten złapał mnie za ramie.  Wykręciłam mu rękę i powaliłam. Mnie nikt nie ma prawa tykać. Poszłam do salonu swobodnie schodząc ze schodów. W najbliższym czasie będzie trzeba pomyśleć nad ucieczką. No chyba,że mają alkochol wtedy zostaje na dłużej. Nie zrozumcie mnie źle. 16-latka lubiąca alkochol. Po prostu wychowała mnie mafia. W salonie każdy siedział cicho. Stanęłam na środku i odchrząknęłam. Momentalnie wszyscy spojżeli na mnie.

-No więc czy ktokolwiek z was łaskawie zabierze mnie do mojego pokoju? -zapytałam i starałam się aby w moim głosie nie było ani nutki grozy. Jak było widać po ich minach nie udało się. No cóż.

-Przepraszam ale tata nam nie kazał. -powiedział blondyn na co podniosłam brwi.

-Tak mi przykro,że aż wcale.-powiedziałam i zaczęłam wchodzić po schodach.

Gdy byłam już w połowie drogi zagrodził mi ją brunet, który nazwał mnie psychopatką. Ale on ma piękne oczy.

-Nie możesz tam wchodzić. -powiedział, a ja założyłam ręce na piersiach.

-To,że należysz do jakiegoś domu wariatów nie oznacza,że możesz więcej niż ja. -warknęłam i przeszłam pod jego ramieniem. Po chwili on jednak pojawł się przede mną. Pchnął mnie na ściane i przygniażdżył mi nadgarstki.

-Jesteś silny. -powiedziałam i przesunęłam się w bok. -Ale głupi. -wyszeptałam i kopnęłam go kolanem w brzuch. 

Poszłam dalej w górę. Gdy stałam na ostatnim schodku przy górze poczułam czyjeś ręce w tali. Zachwiałam się i padłam na tą osobę. Spojrzałam na tego kto mnie trzymał. Super, znowu ten brunet. Jupi! Jestem przeszczęśliwa! Kochani wyczujcie ten sarkazm.

-Puść mnie! -krzyknęłam a on ze mną się teleportował na przeciw rodzeństwa i mnie puścił.

Tak ten cham puścił mnie na ziemie! Tyłek zaczął mnie boleć. Zmierzyłam bruneta morderczym spojrzeniem.

-Księżniczkę coś boli? Mogę cię zrzucić jeszcze raz.-powiedział i podał mi rękę abym mogła wstać jednak ja ją odepchnęłam i zła powiedziałam.

-Jeszcze raz nazwiesz mnie księżniczką a ci nogi z tyłka powyrywam!

Spojrzał na mnie ździwiony i szybko odszedł. Poprawiłam sobię włosy i wstałam, wtedy do pokoju wszedł Reginald.

-Numerze Dziewięć stań na środku musisz wszystkich poznać, a oni ciebie. -powiedział a wszyscy z nazwiskiem Hargreevs usiedli na kanapie.

-Numerze Cztery przedstaw wszytskich i niech numer Pięć pomoże wybrać jej pokój. Ja muszę iść. -powiedział staruszek i poszedł.

-No więc. -zmieszał się chłopak z lokami.

-To jest Luther Numer Jeden jego super zdolnością jest super siła. Diego numer Dwa on ma po prostu cela.   Alison numer Trzy każdy uwierzy w jej plotkę. Ja czyli numer Cztery no cóż potrafie rozmawiać z duchami. -chłopak nerwowo się zaśmiał. - Five, nie chciał imienia więc Numer Pięć on potrafi się teleportować.

-Zauważyłam. -mruknęłam.

-Ben czyli numer Sześć z jego brzucha wyrastają macki niestety czasem jest to nieprzeiwidywane, Vanya Numer Siedem ale jej tu nie ma dla tego,że  boi się psychopaty w domu.- powiedział a ja się zaśmiałam. Lubiłam gdy ktoś przy mnie czuł strach.

-Ale jest was ósemka gdzie jest ostatni członek? -zapytałam zaciekawiona.

-Ostatnim członkiem jest Numer Osiem czyli Oliwia ona ma dwie zdolności oprócz tego,że jest niewidzialne jest zmiennokształtna czyli może być każdym. Nie ma jej bo jest na osobnym treningu. Jest cicha tak jak Vanya totalna odrotność ciebie.

-Okej skoro o was tyle wiem to niech Five w końcu zaprowadzi mnie do pokoju. -powiedziałam a chłopak z nożami prychnął.

-Co? -zapytałam złośliwe.

-Ty wiesz o nas praktycznie wszystko, a my o tobie nic powiedz nam coś o sobię. -powiedział a ja westchnęłam.

-Seryjny morderca, płatny morderca, porywacz osoba z chorobami psychicznymi. Nie mam mocy. Urodziłam się 1 paździrnika 1989 roku. Mam na imie Cassie numer Dziewięć. Umiem walczyć i posługiwać się bronią palną. Jestem hamskim psychopatą z makijażem klauna. -wymieniałam po kolei.

-Wiesz już wystarczająco czy wymieniać dalej?-zapytałam z wyrzutem a Pięć złapał mnie za rękę i pociągnął  na górę, od razu wyrwałam się z uściku.

-Twój pokój jest na przeciw mojego pokoju. Zawsze możesz przyjśc.-powiedział i otworzył drzwi do mojego pokoju.

W środku było nie najgorzej. Nie mój klimat ale może być. Małe łóżko, obok szafka, duża szafa na ubrania, dywan sztuczny bluszcz, biórko,taoletka oraz krzesło i to wszytsko z połączeniem bieli i zielonym.

-Ładnie. -powiedziałam obojętnie.

-Mamy też miejsce, które bardziej może ci się spodoabać. -powiedział i wyszedł a ja za nim.


Obydwoje zeszliśmy na dół i pokierowaliśmy się w lewy korytarz. Na końcu jego po prawej stronie stały drzwi. Weszłam tam niepewnie i ujrzałam ogromną bibliotekę. Była nawet dwu piętrowa. Miała schodki prowadzące na górę. Zasoczona weszłam na dół i znalazłam kryminały. Usmiechnięta zwinęłam trzy i zeszłam na dół do Five. Gdy zauważyłam,że na mnie patrzy znów przyjęłam obojętny wyraz twarzy.

-Ten makijaż nie jest konieczny. powiedział i spojrzał na mój makijaż klauna.

-Jest orginalny i nie masz pewności ,że jestem ładna. -powiedziałam i wyszłam na korytarz. Tam zauważyłam twarz. Spojrzałam na nią, a ona na mnie. Otworzyłam buzie ze ździwienia.

Kolejny rozdział w poniedziałek! Życzę ci miłego dnia|nocy!

Red rosers- Five HargreevsWhere stories live. Discover now