Zabije ich.

370 19 5
                                    

Wydaje mi się,że pomiosę konsekwencję, za tak długie ignorowanie szefowej. No cóż.

-Halo?-zapytałam do telefonu.

-Kelly! No nareszcie ile można czekać!-powiedziała oburzona na co zacisnęłam zęby.

-Przepraszam, byłam zajęta musimy się spotkać. -powiedziałam.

-Jak chcesz gdzie jesteś? -zapytała zażenowana.

Zaczęłam myśleć. Może lepiej byłoby,żeby po mnie przyjechała. Tak to zdecodowanie dobry pomysł.

-Podjedź po mnie. Jestem w parku w centrum. -powiedziałam.

-Zaraz będę.-powiedziała.

Rozłączyłam się. Nadal byłam w moim stroju treningowym. Zdałam sobie sprawę,że przez cały mój pobyt w Akademii nie poznałam Vanyi. Ciekawe jak wygląda. Jak na razie to nie moje zmartwienie. Szłam wąską uliczką w stronę parku. Był już wieczór więc moim jedynym zmartwieniem byli pijacy. Gdy dotarłam zauważyłam samochód.  Gdy zauważyłam rejsrację pośpiesznie weszłam do auta.

-Witaj Kelly. -przywitał mnie kobiecy  głos.

-Hej Mary. -powiedziałam i przyjrzałam się mojej szefowej.

Młoda kobieta o małych ustach które były posmarowane pomadką i czekoladowych oczach. Miała elegancko uczesane włosy oraz czarną obcisłą sukienkę. Na jej twarzy widniał skromny makijaż. Wyglądała poważnie i złowrogo.

-Spotkanie maffi? -zapytałam a samochód ruszył.

-Tak. Dobrze wiesz,że Bard szanuję elegancję. Spotkanie odbędzie się za godzinę więc pojawisz się na nim. -powiedziała wyjmując błyszczyk.

-W tych ciuchach i potarganej fryzurze? -zapytałam z kpiną.

-Kochana już ja się tobą zajmę. -powiedziała i posmarowała usta.

Przez całą drogę byłam myślami nieobecna. Tak jak zwykle samochód zaparkował przed hotelem, który w prawdzie nie istniał. Przy wejściu stali dwaj ochroniarze. Ja i Mary wyszłyśmy z samochodu kierując się do mężczyzn.

- Hasło. -powiedział jeden z nich.

-Kruk. -powiedziałyśmy w tym samym czasie a mężczyźni otworzyli drzwi.

Poszłyśmy korytarzem. Czarne szpilki Mary głucho odbijały się o posadzkę. W końcu doszłyśmy do windy. Tam Mery wpisała tajny kod aby ukazały nam się nowe piętra. Te niższe, rzecz jasna. Chciałam przetestować swoją moc na szefowej weszłam jej do głowy.

*Myśli szefowej będą z gwiazdkami*

*Dobra, wdech wydech, dasz radę Mery. To tylko jedno spotkanie.*

No hej. -powiedziałam w jej głowie

* Do diabła co?*

\Koniec myśli\

-Kelly. -powiedziała ździwona i spojrzała na moją zadziornie uśmiechniętą twarz.

-Ten starzec mnie tego nauczył. Czytanie w myślach, kontrola nad ogniem.

*Przyda nam sie w spotkaniu w Bardem*

Znów wskoczyłam jej do głowy jednak tym razem szybko wyszłam.

-Masz rację. On prawie zawsze kłamie. -powiedziałam zadowolona.

-Ale mi w myślach czytać nie musisz.-pogroziła mi palcem a ja się zaśmiałam.

Po chwili winda stanęła. Wyszłyśmy na zewnątrz. Witajcie moji drodzy w bazie mojej mafii. Zostałam zabrana do salonu. Tam uczesano mi włosy. Spięłam je w koka oplecionego warkoczem. Ubrałam swój czarny kombinezon, długie glany. Zrobiłam sobię mój makijaż klauna. Tak jak moja szefowa. Nie to,że coś ale zawsze lepiej takowy nosić. Służy za taką maskę. Gdy byłyśmy gotowe weszłyśmy do największego pomieszczenia. Było tam elegancko i uroczyście. Siedzieli tam przedstawiciele różnych mafii. Usiadłam na fotelu i wzięłam wdech.

-Witajcie wszyscy na tegorocznym spotkaniu mafii. Z wielkim rozczarowaniem muszę stwierdzić,że w tym roku Akademia Umbrella złapała lub zabiła wielu członków różnych mafii. Musimy ich zlikwidować. -powiedziała moja szefowa.

-Twoja podopieczna dała się złapać. Ma dokładny dostęp do ich danych. Może ich zabić w każdej chwili. -powiedział jeden z członków mafii.

-Racja. Ile czasu zajmie Ci likwidacja ich? - zapytała mnie szefowa.

Zastanowiłam się. Może z tydzień? No cóż zaufanie najważniejsze.

-Dam radę. Zabiję ich. - powiedziałam pewnie a wszyscy ucichli i skierowali swój wzrok na mnie.

Przeczytałam myśli jednego z przywodców gangu. Wątpił we mnie. Nie wierzył,że 16 latka kogoś zabije, idiota.

-Wątpisz we mnie? -zapytałam i spojrzałam mu w oczy.

-Nie skądże. -podeszłam do niego bliżej. -Wątpisz, we mnie. Myślisz sobię hmm jakaś dziewczynka zabić całą siódemkę i starca? Pff nie możliwe... Módl się abyś nie był tym ósmym. -powiedziałam zła i podeszłam bliżej.

-Co się mówi? -zapytałam podnosząc głos.

-Nie będziesz mi rozkazywała małolato.-powiedział a ja chytrze się uśmiechnęłam. Weszłam w jego głowę i zadałam ból. Zwijał się na ziemi bliski płaczu. Uklękłam przy nim.

-Słucham. -powiedziałam stanowczo.

-P-p-przepraszam.-wyjęczał.

Odeszłam od niego a każdy robił mi miejsce. Stanęłam obok szefowej i oparłam się o ścianę. Gdy spotkanie się zakończyło moja szefowa zaprosiła mnie do swojego pokoju.

-Oszalałaś narobisz mi konfliktów?! Nie przeczytałaś moich myśli!? Miałaś się nie zgadzać!-wywrzeszczała na mnie a ja ignorując ją nalałam sobię trunku do szklanki. Wzięłam łyka.

-Przepraszam mówiłaś coś? -zapytałam zaczepliwie a ta zdenerwowana podeszła do mnie i przyłożyła mi nóż do gardła. Przekręciłam głowę na prawo a ona gotowała się ze złości.

-Jeśli nie załatwisz mi ich w przeciągu tygodnia sama to zrobię.-zagroziła mi a ja lekko się odsunęłam.

-Luzik laska.-upiłam łyka.- Zawieź mnie do domu. -powiedziałam.

Pół godziny później byłam u siebie. Weszłam do akademii już trochę pijana.

-Gdzieś ty była?!-zapytał jak on miał? Lutmer? Kurler? W każdym razie nie jego sprawa.

-Że co? Mówiłeś coś? -zapytałam i poszłam do pokoju Klausa. Zapukałam a w drzwiach stanął loczek.

-Hej Cassie..-powiedział niepewnie.

Przepraszam za tak długą nie obecność! Musiałam podgonić z nauką. Rozdziały będą raz w tygodniu. Myślę na d zrobieneim maratonu. Miłego dnia

ocy!

Red rosers- Five HargreevsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz