Dawny chłopak

1.2K 78 10
                                    


❥𝖂alentynki. Było to jedno z nielicznych świąt, których Ophelia nie obchodziła, wręcz ich nienawidziła.

Ophelia Bailey nigdy nie miała szczęścia w miłości. W swoim życiu miała tylko jednego chłopaka i raczej nie wspomina tego dobrze.

Na czwartym roku zauroczyła się w Matthew Davisie - pałkarzu drużyny Gryffindoru, który miał niezwykle powodzenie wśród płci przeciwnej. Nic dziwnego, że Ophelia znudziła mu się już po dwóch tygodniach.

Gryfonka z biegiem czasu zrozumiała, że ten związek nie miał prawa bytu i pozwoliła chłopakowi pójść własną drogą. Nie pasowali do siebie.

A co do spotkań z Jamesem Potterem w Pokoju Życzeń, to... od przerwy świątecznej nie spotkali się ani razu. Ophelia już dawno nauczyła się zaklęcia patronusa, więc te spotkania nie do końca były potrzebne. Gryfonka musiała teraz przyłożyć się do nauki eliksirów, aby zdać go jakkolwiek dobrze na Owutemach.

14 lutego Ophelia obudziła się z podłym humorem i towarzyszącym jej bólem głowy.

Reszta jej przyjaciółek tego dnia była bardzo ożywiona i z wielkimi usmiechami na ustach wybudziły Ophelie ze snu już o siódmej rano.

Walentynki wypadały w sobotę, czyli dzień wolny od nauki, więc po jakiego Merlina dziewczyny jak wcześnie zwlekły ją z łóżka?

Tego dnia Bailey przemierzała korytarze Hogwartu ze zdegustowaniem wymalowanym na twarzy.

Gdzie by się nie natknęła, wszędzie porozwieszanych było mnóstwo serc, a po korytarzach już od wczesnego ranka chodziły kupidyny, mające za zadanie rozdawanie miłosnych karteczek i liścików.

Ophelia zajęła swoje miejsce przy stole Gryffindoru, standardowo napełniając swój kielich kawą.

Oparła głowę na dłoni lekko przymykając powieki.

Nie było przy niej przyjaciółek, ponieważ dzisiaj odbywał się wypad do Hogsmeade, do którego każda z dziewczyn się dzisiaj wybrała.

Lily Evans poszła do wioski czarodziejów wraz z Severusem Snapem. Tłumaczyła to tym, że było to spotkanie o podłożu czysto przyjacielskim. Jednak Ophelia już swoje wiedziała.

Co do reszty jej współlokatorek... Bailey nie miała pojęcia gdzie się znajdują. Niby coś tam gadały o ich nowych wybrankach, jednak Ophelia nie słuchała ich prawie w ogóle, najczęściej zagłębiając się przez ten czas w lekturze. Kojarzyła tylko, że ostatnio Dorcas dość sporo wspominała o jakimś Puchonie, którego imienia Ophelia nawet nie zapamiętała.

Gryfonka nie zauważyła nawet, gdy czwórka dość donośnych chłopców usiadła obok oraz naprzeciw niej, nie przerywając rozmowy.

- Ej! - powiedział w pewnym momencie James, pstrykając Ophelii palcami przed twarzą.

Dziewczyna uchyliła lekko powieki, głośno ziewając.

- Co jest? - mruknęła, przecierając wierzchem dłoni, oczy.

Potter nie spiesząc się z odpowiedzią po prostu uśmiechnął się do niej z powrotem dołączając do rozmowy z przyjaciółmi.

Ophelia zirytowana przewróciła oczami, zaczynając powoli sączyć swoją kawę, która już dawno zdążyła ostygnąć. Bailey skrzywiła się nieznacznie. Nienawidziła zimnej kawy z całego serca, dlatego postawiła z powrotem kielich na stół, sporo go od siebie odsuwając i biorąc kolejny kielich, tym razem napełniając go sokiem dyniowym.

- Cześć piękna - przywitał ją czyiś nieznany jej głos, przez co podniosła głowę szukając źródła głosu.

Wzrokiem natrafiła na Matthew Davisa, który zasiadł w ławce dokładnie naprzeciw niej.

- Czego chcesz? - zapytała Ophelia, patrząc groźnie na chłopaka.

- Chciałbym się z tobą spotkać - stwierdził Matthew posyłając jej twarde spojrzenie. - Dzisiaj - dodał, widząc, że Ophelia ma zamiar mu przerwać.

Gryfonka zerknęła kątem oka na Jamesa Pottera, który zaciskał mocno dłonie w pieści, wrogo patrząc na Davisa.

- Wiesz co... dzisiaj nie mogę - stwierdziła Ophelia, zauważając, że Potter nieco się rozluźnił po jej odpowiedzi. - Ale jutro chętnie się z tobą spotkam - stwierdziła, patrząc teraz na Jamesa, który o mało co nie rzucił się na Davisa.

- Świetnie - powiedział Matthew wyraźnie zadowolony z odpowiedzi Ophelii. - Do zobaczenia jutro - dodał, odchodząc od stołu.

Gryfonka posłała mu nieszczery uśmiech, znów kierując swój wzrok na Pottera, który w tej chwili wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć.

Szczękę miał widocznie zarysowaną co świadczyło o tym, że musiał bardzo mocno zaciskać zęby, a jego twarz przybrała barwę lekkiej czerwieni.

James zerwał się z ławki, a zaraz za nim wybiegła reszta huncwotów.

Ophelia zaśmiała się pod nosem, dopijając sok dyniowy i kierując się ku wyjściu z Wielkiej Sali.

Jak ona lubiła denerwować Jamesa Pottera.❥

❥

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Expecto Patronum ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗  ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz