Układ

1.6K 82 30
                                    


❥𝕸inęło kilka dni od pogodzenia się dziewczyn. Objaśniły sobie kilka spraw i przyrzekły, że już nigdy nie pokłócą się o żadne bzdety.

Od tego czasu Ophelia zamieniła nawet kilka zdań z Regulusem. Może i z chłopakiem nie można było nazwać ich przyjaciółmi, bardziej pasowało do nich określenie dobrzy znajomi.

Ostatnio Gryfonkę coraz częściej nachodziły myśli o jej śnie, który już zdążył jej się kilka razy powtórzyć.

Myślami powracała też wielokrotnie do dziwnego incydentu w bibliotece. Wydawać by się mogło, że Ophelia po prostu sobie coś ubzdurała, jednak jakieś dziwne przeczucie dziewczyny nie pozwalało jej o nim zapomnieć.

Co jak co, ale przeczucie jeszcze nigdy jej nie zawiodło.

Ophelia, Lily, Marlena oraz Dorcas, przemierzały właśnie we czwórkę korytarze howgwartu kierując się w stronę Wielkiej Sali na kolację. Sama myśl o tych pysznościach przygotowanych przez skrzaty pozwalała Opheli odpędzić złe myśli.

Nie mówiła jeszcze żadnej z dziewczyn o jej dziwnym śnie. Nie chciała żadnej martwić, tym bardziej, że sen jest przecież nierozłączną częścią życia, zupełnie naturalną.

W pewnej chwili przyszedł jej do głowy pewien pomysł.

- Hej dziewczyny! A co powiecie na babski wieczór w łazience prefektów? - zapytała Ophelia, zadowolona ze swojego genialnego pomysłu.

- W sumie, dlaczego nie? - odparła Mary, gdy już znalazły się pod drzwiami do Wielkiej Sali. - Dawno nigdzie razem nie byłyśmy. No wiecie, tak we czwórkę. - na to stwierdzenie wszystkie Gryfonki zgodnie kiwnęły głowami.

Chwilę później, gdy dziewczyny siedziały już przy jednym z czterech stołów, Dorcas jak to Dorcas, zaczęła piszczeć i wymyślać różne teorie co mogłyby robić lub o czym mogłyby rozmawiać.

Za to Marlena... No właśnie Marlena. Ophelia zauważyła, że przez cały dzisiejszy dzień chodziła zamyślona. Gdy tylko Bailey zdążyła otworzyć usta, by wypytać przyjaciółkę o co chodzi, obok nich zmaterializowali się huncwoci.

- Porywamy na chwilę tą panią - oznajmił James, udawanie dostojnym głosem, łapiąc dziewczynę pod rękę, a tym samym zmuszając ją do wstania ze swojego dotychczasowego miejsca.

Ophelia zmroziła chłopaka wzrokiem, ale posłusznie z nimi poszła.

Niestety teraz jej ciekawość o co może im chodzić zwyciężyła. Posłała tylko przyjaciółkom przepraszający uśmiech, szepcząc ciche przepraszam.

Odeszła z huncwotami kawałek dalej, siadając jakieś dziesięć miejsc od dziewczyn.

Gdy przez dobre dziesięć minut chłopcy rozmawiali między sobą w ogóle nie zwracając uwagi na siedzącą obok nich dziewczynę, ta postanowiła przejąć pałeczkę.

Odchrząknęła głośno, tym samym przypominając im, że się tu z nimi znajduję.

- No więc... - zaczęła niepewnie. - Czego chcecie? - zapytała, kierując swój wzrok na każdego chłopaka po kolei.

- Tak właściwie to my nic nie chcieliśmy... - zaczął Syriusz i już otwierał usta, żeby coś dopowiedzieć, ale Ophelia mu w tym przeszkodziła.

- To w takim razie, po co mnie tu zaciągnęliście? - zapytała, już mocno wytrącona z równowagi.

- No bo... - powiedział Black, ale urwał, zerkając co i rusz na Pottera. - Rogacz coś od ciebie chciał - dokończył, a następnie syknął, gdy poczuł pod stołem mocne uderzenie w kostkę.

Expecto Patronum ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗  ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz