Courtney naprawdę bardzo starała się nie wypatrywać nerwowo Percy'ego.
Jakieś pół godziny temu Ares pstryknął palcami, sprawiając, że pojawił się telewizor i kazał jej oglądać program. Nie była pewna, czy bardziej chce go zabić, czy mocno poturbować.
Pokazywali Percy'ego i Annabeth siedzących w łódeczce otoczonych przez mechaniczne pająki. Rury wybuchły i zalała ich woda. Chyba nawet nie chciała się zastanawiać, jakim cudem do tego doszło. Zamknęła się oczy na chwilę, bo miała wrażenie, że lada chwila roztrzaskają się o ścianę "Tunelu miłości". Kiedy odważyła się zerknąć, pisnęła przestraszona. Ci skończeni idioci lecieli jakieś pięć metrów nad ziemią. Pewnie roztrzaskaliby się i połamali sobie nogi, ale Grover (stwierdziła, że będzie musiała go wyściskać) chwycił ich w powietrzu i dzięki butom ze skrzydełkami spowolnił nieco ich lot.
Zerwała się na równe nogi, gdy tylko ich zobaczyła. Annabeth nadal była trochę blada, Grover chyba nawet nie miał sił być przestraszonym, a Percy miał tę okropną minę. Court podejrzewała, że kiedy będzie starszy, ten wyraz twarzy będzie przyprawiał o zawał serca. W takich chwilach naprawdę była w stanie uwierzyć, że jest synem kapryśnego i przerażającego boga morza.
Rzuciła się na Percy'ego i z całych sił go uścisnęła. Chłopak wciągnął powietrze.
- Court...
Odsunęła się od niego i zamachnęła. Chwilę później jej otwarta dłoń uderzyła w jego policzek z głośnym plaśnięciem.
- Sei un completo idiota! Cosa stavi pensando? Hai perso la testa? Sai come mi sono sentito quando ti ho visto lì? - szturchnęła go palcem w tors. - Sciocco! [Jesteś skończonym idiota! Co myślałeś? Zmysły postradałeś? Czy wiesz, jak się czułam, kiedy cię tam zobaczyłam?] [Głupku!]
Popatrzył na nią zmieszany, niezgrabnie unikając dłoni żywo gestykulującej dziewczyny.
- Hej, Court...
Skulił się nieco, obdarzony tak wściekłym spojrzeniem, że aż się wzdrygnął.
- Sciocco! Completo idiota!
Cała czerwona wzięła głęboki wdech. Otworzyła usta, chcąc kontynuować, ale odkryła, że nie wie co powiedzieć. Ręce, dotąd uniesione, teraz opadły wzdłuż ciała. Z wysiłkiem przetłumaczyła kilka szpetnych słów na angielski i podeszła do Grovera.
- Mam wobec ciebie dług, za uratowanie czterech liter mojego kuzyna.
Satyr zaczerwienił się po czubki uszu.
- Eee... nie trzeba. To mój przyjaciel - wymamrotał.
Court pokręciła głową.
- I tak mam wobec ciebie dług, koziołku.
Bąknął pod nosem jeszcze kilka mało znaczących słów, nadal czerwony jak pomidor.
- Jak uroczo - zakpił Ares. - Macie moją tarczę, szczeniaki?
Percy jakby nagle przypomniał sobie o obecności boga wojny. Spiął się i łypnął na niego nienawistnie. Rzucił mu tarczę.
- Wiedziałeś, że to pułapka.
- Założę się, że ten pokraczny kowal nieźle się zdziwił, kiedy złapał w sieć głupie dzieciaki. Nieźle wyszliście na ekranie.
Court odwróciła się na pięcie i wlepiła wzrok w Aresa.
- Wiedziałeś? - zapytała napiętym głosem. - Wiedziałeś i ich tam posłałeś?!
Machnął lekceważąco ręką.
CITEȘTI
Courtney Jackson
FanfictionCourt jest trzynastoletnią kuzynką Percy'ego Jacksona, z którym mieszka. Niespodziewanie jednak chłopak wyparowuje w powietrze, a sytuacja w domu wujostwa zmusza ją do ucieczki, na której cel obrała Los Angeles. Nie obeszło się, rzecz jasna, bez par...