[6]

276 25 0
                                    

Siedziałaś na balkonie i wpatrywałaś się w niebo, pokryte milionem, miliardem gwiazd. Gdzieś pomiędzy nimi ukrył się księżyc w kształcie łuku. Wiatr rozwiewał Ci włosy, na ramionach pojawiła się gęsia skórka. Poczułaś jak dreszcz przechodzi przez całe twoje ciało. Przysunęłaś nogi niemal pod brodę i oparłaś o nie głowę, było tak spokojnie i cicho, zupełnie nie tak, jakby kilka dnia wcześniej ktoś zaatakował wioskę, jakby ktoś zabił i wskrzesił Gaarę, zupełnie nie tak, jakby dwoje nastolatków wyznało sobie miłość. Ciche pukanie rozeszło się po twoim pokoju.

— Mogę? — spytała twoja mama, wezwałaś ją gestem ręki, ale nic nie odpowiedziałaś. Kobieta podeszła do ciebie i opierając się o balkon, również spojrzała w niebo. — Zmarzniesz...

— To bez znaczenia... — odpowiedziałaś spokojnie, kobieta pokiwała głową.

— Zawsze lubiłaś wpatrywać się w niebo, zupełnie, jakbyś oczekiwała, że przyniesie Ci odpowiedzi na wszystkie pytania...

— Nigdy nie przyniosło — powiedziałaś cicho, chowając głowę między kolana. Kobieta spokojnie pokiwała głową i uśmiechnęła się delikatnie.

— Pamiętam swoją pierwszą prawdziwą miłość... — zaczęła, a ty poczułaś jak łzy napływają Ci do oczu. — Wiesz, byłam wtedy w twoim wieku. Przybyłam z innej wioski, myślałam, że to będzie najgorszy dzień w moim życiu, ale okazał się najlepszy...

— Wiedziałaś, że to ten? Od pierwszego wejrzenia? — spytałaś przez łzy. Kobieta zaśmiała się, po czym przytuliła Cię mocno i zaczęła gładzić twoje włosy.

— Oczywiście, że wiedziałam, pierwsze spojrzenie w jego duże, puste oczy, potem pierwszy, delikatny dotyk dłoni, a teraz... Teraz w jego oczach widzę miłość...

— Dlaczego on? Dlaczego, mamo? — spytałaś poważnie. Od zawsze wiedziałaś, już jako dziecko wiedziałaś, że nigdy go już nie opuścisz, ale nie wiedziałaś dlaczego, nigdy o tym nie myślałaś. Jednak wciąż zadawałaś sobie to pytanie, dlaczego to właśnie on? Dlaczego nie mógł to być ktoś inny, mniej skomplikowany, bardziej uczuciowy? Bardziej ludzki. Twoje uczucia do Gaary były silniejsze niż cokolwiek innego, gdybys musiała, oddałabyś za niego życie, a jednak wciąż nie mogłaś pogodzić się z faktem, że to właśnie Gaara był tym którego kochałaś.

— Bo nigdy nie lubiłaś chodzić prostymi ścieżkami — powiedziała z uśmiechem i złożyła na twoim czole czuły, matczyny pocałunek. — Wiesz, są takie zadania, którym mogą podołać tylko nieliczni, ty właśnie, jesteś stworzona do takich zadań...

— Dziękuję — powiedziałaś cicho, chociaż jej słowa wcale nie poprawiły Ci humoru, kobieta zaśmiała się dźwięcznie po czym zarzuciła koc na twoje nagie ramiona.

— Dobranoc, kwiatuszku — wyszeptała i odeszła. Ona też wiedziała, ale twój ojciec był inny, on nie przeżył takiej traumy jak Gaara, on potrafił okazywać emocje. Wzięłaś głęboki oddech.

Siedziałaś teraz sama, przykryta kocem, bijąca się ze swoimi myślami. Nie mogłaś jednoznacznie stwierdzić, czy twoja decyzja była słuszna, czy jakakolwiek twoja decyzja była w ogóle właściwa. Nikt nie może stwierdzić, czy jakaś decyzja jest na pewno dobra bądź zła, ale jednego byłaś pewna, czegokolwiek byś nie mówiła, nigdy nie żałowałaś dnia, kiedy po raz pierwszy się do niego odezwałaś.

*

Od czasu waszego pocałunku minęły dwa tygodnie, od tego dnia nie rozmawialiście ze sobą ani razu, mało tego, miałaś wrażenie, że Gaara ewidentnie Cię unika. Siedząc dzisiaj na zebraniu, zobaczyłaś go po raz pierwszy od tamtego czasu, wyglądał tak jak zwykle. Mówił spokojnie, bez zbędnej gestykulacji, nie patrzył ludziom w oczy dłużej niż dwie sekundy i w skupieniu słuchał wszystkich sugestii. Mimo to jednak coś się zmieniło, gdzieś między tymi wszystkimi zwykłymi czynnościami, szukał twojego wzroku, nie bał się go, wręcz go łaknął. 

One touch |Gaara x Reader|Where stories live. Discover now