18

1.1K 111 46
                                    

Deku szedł leśną ścieżką. Starał się chodzić w miarę cicho, choć nie sądził by w okolicy było zbyt wiele osób. Jednak przezorny zawsze ubezpieczony. 

Miał na celu znalezienie jednej konkretnej osoby. Bakugo. Rzecz jasna, rozglądał się także za członkiem ligi w potrzebie, ale znalezienie chłopaka było jego priorytetem. Chciał się mu odpłacić za lata prześladowań. 

Usłyszał znajome wybuchy i krzyki. Od razu pobiegł w tamtą stronę. 

Todoroki i Bakugo odpierali ataki Moonfish 'a. Całkiem nieźle sobie radzili. Ten pierwszy stworzył ścianę z lodu, która powstrzymywała złoczyńcę. Nie mogła jednak wytrzymać zbyt długo. Metal jest znacznie mocniejszy od zamarzniętej wody. Zresztą Bakugo nie pomagał, chcąc strzelać wybuchami w kierunku członka Ligii. 

Izuku wyciągnął pistolet i strzelił w stronę blondyna. Niestety, akurat wtedy Bakugo się poruszył. Kula zamiast trafić go w serce, uderzyła w ścianę z lodu. Katsuki rozejrzał się czujnie. Deku przeklął pod nosem. Kiedy chłopak tak się pilnuje, znacznie ciężej będzie go trafić. Nagle wpadł mu do głowy inny pomysł. Ruszył się gwałtownie, tak aby złamać kilka gałązek i zaszeleścić liśćmi. 

- Tam! - Krzyknął chłopak i pobiegł w stronę Deku.

- Bakugo, wracaj! - Krzyknął za nim Todoroki, ale nie mógł w żaden sposób go zatrzymać. Moonfish przedarł się przez lód i biało-czerwony musiał zacząć odpierać jego ataki. 

Deku zaczął biec. Chciał odciągnąć Bakugo jak najdalej, żeby nie mógł liczyć na pomoc od strony przyjaciół. 

Katsuki chyba się na to nabrał. Cały czas gonił Izuku, strzelając z rąk wybuchami. 

Nic się nie zmienił. Nadal był tym samym, agresywnym blondynem. Izuku przez dłuższy czas go obserwował, przez co poznał dokładniej jego sposoby walki. Był w stanie przewidzieć każdy ruch chłopaka. 

W końcu dobiegli do jeden z wielu polanek. Deku dobiegł do jej granicy i stanął w cieniu. Chwilę później, zjawił się tam Katsuki. 

- Gdzie jesteś! - Krzyknął z wściekłością chłopak.

Izuku nie odpowiedział. Za to wyciągnął pistolety i wycelował w bohatera serie strzałów. 

Kule uderzyły go w nogi. Zanim trafił go w korpus, zdążył upaść. 

Bakugo krzyknął. Pociski przebiły ciało i w nim zostały. Zauważył jeszcze, że ktoś do niego podchodzi, zanim stracił przytomność. 

Deku podszedł do leżącego. Chyba stracił przytomność. Dla pewności trącił go jeszcze nogą, tak jak trąca się coś obrzydliwego. Stracił zbyt mało krwi by umrzeć, więc pewnie jest nieprzytomny. Czyżby zemdlał z bólu? Deku poczuł obrzydzenie. Katsuki przez długie lata sprawiał mu ból. 

- Słaby jesteś, Katsuki Bakugo. - Westchnął. Wyciągnął pistolet i wycelował go w głowę swojego byłego gnębiciela. Zawahał się jednak na chwilę. Co innego zabić praktycznie nieznaną osobę, a co innego kogoś kogo się zna od dziecka. 

- Nie! - Usłyszał nagle krzyk. Odruchowo odwrócił głowę w kierunku głosu, a w jego ramie trafiło coś twardego. 

Pistolet wypadł mu z dłoni. Cios odrzucił go na kilka kroków. Stanął na nogi dopiero na skraju polany. Poczuł rozdzierający ból w ręce. Na szczęście była to lewa ręka, przez co prawą mógł wyjąć drugi pistolet. 

Pomiędzy nim a blondynem stał czerwono włosy chłopak. Rozpoznał go.

- Co tutaj robisz, Eijiro Kirishima? - Zapytał lekko zawiedzionym tonem Deku. Prawie już nacisnął spust, kiedy bohater na niego wpadł. 

Nie jestem bezużyteczny... ~ Villain DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz