4

2K 167 105
                                    


Wszedł za kobietą. Wyraźnie się spieszyła. Idąc przeszukiwała torebkę, najprawdopodobniej w celu wyciągnięcia telefonu lub czegoś podobnego. Izuku nieco zmniejszył dystans pomiędzy sobą a celem. Wyciągnął i odbezpieczył pistolet. Szczęk broni został zagłuszony przez odgłos samochodów.

- Pani Akano Mikumo?

- Tak? – Odpowiedziała instynktownie kobieta. Odwróciła się. Dopiero wtedy poczuła coś na kształt strachu. Skąd ten chłopak zna jej imię? – Kim jesteś?

- Mam na imię Izuku, a pani zabiła moją matkę.

Akano zrobiła taką minę jakby chciała krzyknąć. Wystrzał był jednak pierwszy. Dźwięk zaginął wśród turkotu pociągu.

Izuku ostrożnie podszedł do leżącej. Kobieta dostała w szyje. Zacisnął usta. Celował w głowę.

Morderczyni jego matki... nie żyje. Osoba której śmierć planował od ponad tygodnia po prostu zmarła. To było... szybkie. Czy naprawdę to dla tej chwili ćwiczył tyle czasu strzelanie?

- To było łatwe – Powiedział sam do siebie. Wpatrując się w twarz zamordowanej, nagle coś za sobą usłyszał. Odwrócił się, spłoszony.

W ich stronę zbliżało się parę osób. Na oko licealiści. Izuku zaczął biec. Nie chciał trafić do więzienia.

- Hej! Chłopaki patrzcie!

- Proszę pani? Matko boska, ona chyba nie żyje!

- Tam ktoś biegnie!

- Dzwoń po karetkę!

Takie okrzyki żegnały Izuku, kiedy on uciekał z uliczki. Po wybiegnięciu na drogę schował pistolet i odsłonił twarz. Nieco także zwolnił, a z czasem przeszedł do tempa spacerowego. Zatrzymał się w którymś parku i sprawdził czy na jego ubraniach nie ma śladów krwi. Przebrał bluzę, a zieloną schował do plecaka.

Mimo faktu, że nikt nie miał prawa go rozpoznać, Izuku cały czas się rozglądał i był niespokojny. Powtarzał sobie, że ci ludzie nie widzieli jego twarzy. Ale przecież mógł tam zostawić jakieś ślady. Może miał krew na butach. Może jakiś włos wypadł mu spod kaptura. Może były tam jakieś kamery.

Tak dotarł nad wybrzeże. Był to właściwie klif, opadający do morza. Izuku wyciągnął z plecaka parę zapasowych butów. Położył je zaraz za tabliczką ostrzegającą o niebezpieczeństwie. Następnie poszedł dalej w swoim kierunku.

Na dole klifu znajdowały się ostre skały. Nawet jeśli nie znaleźliby jego ciała, wiedzieliby, że nie przeżył. Powód samobójstwa byłby dość jasny – jego matka zmarła. Może nawet uznają go za chorego psychicznie, zgodnie z teoriami o ludziach quirkless.

Po sfingowaniu samobójstwa skierował się na obrzeża miasta. Tam zabudowania powoli ustępowały lasowi. Kiedyś Izuku bardzo często jeździł tam z mamą. Podczas gdy ona gotowała lub stawiała namioty, młody Izuku chodził po lesie i znajdywał różne ciekawe miejsca. Do jednego z nich właśnie się kierował.

Była to spora dziura w ziemi. Niegdyś wydobywano tam glinę – wykopywano glinę, a zbędną ziemię wysypywano wszędzie dookoła. Tak powstała góra z dziurą w środku.

Było tam dość stromo. Jednak, kiedy ktoś wiedział gdzie stawiać stopy, mógł zejść na sam dół. Tam była niewielka wnęka – trochę jak niewielka jaskinia.

Miejsce było daleko od wszystkich szlaków i dróg. Bardzo mało osób się tam zapuszczało.

Izuku udało się z pewnym trudem zejść. Kilkukrotnie się potykał. Wnęka w jego wyobraźni była większa, podobnie jak górka. Jednak nie miał zbyt dużego wyboru. Nie pozostawił sobie planu B.

Udało mu się jakoś umościć. Jaskinia była w miarę sucha. Wyciągnął z niej kilka puszek po piwie, a samo wejście zakrył gałęziami.

Dopiero wtedy usiadł i pozwolił by emocje niego opadły.

Było wczesne lato, około południa. Słońce całkiem ładnie świeciło. Słyszał stukanie dzięcioła. Dzisiaj uciekł z domu i zabił człowieka.

Przed oczami stanęły mu zdjęcia Akano które oglądał w Internecie. Ładna, uśmiechnięta dziewczyna. Lubiła jabłka i róże. Marzyła o wyjeździe do Francji.

A teraz nie żyje.

Izuku poczuł że ponownie zaczęły mu lecieć łzy z oczu. Opanował się jednak.

- To była zła kobieta. – Powiedział sam do siebie. – Zabiła moją matkę. A teraz ja ją zabiłem. Czy to znaczy że jestem złym człowiekiem?

Izuku podniósł głowę i spojrzał na promienie słońca prześwitujące przez liście.

- Chyba tak. – Odpowiedział sam sobie. – Ale nie czuję się złym człowiekiem. Czuję się tak samo jak rano.

Izuku pomyślał o latach prześladowań których doświadczył. Pomyślał o tym jak ludzie dziwnie się na niego patrzyli i nigdy mu w niczym nie pomagali. Pomyślał o All Mightcie. Ciekawe czy nadal pamięta o młodym chłopaku któremu zrujnował marzenia.

- Jeśli jestem złym człowiekiem, to niczym się nie różnie od innych. Nie ma na tym świecie dobrych ludzi.

Izuku siedział tak w miejscu aż do wieczora. Wtedy położył się spać.

Dni mijały mu monotonnie. Szedł spać wcześnie, tak samo wstawał. Czasami udawało mu się zebrać trochę dzikich owoców, kilkukrotnie złapał jakieś zwierzę. Jednak każdy niepokojący szelest powodował w nim strach. Z czasem nauczył się jednak rozpoznawać jakie dźwięki wydaje wiewiórka, jakie jeleń, jakie nietoperz. Czasami się zdarzało, że jakiś z nich wpadał do jaskini Izuku.

Najbardziej dokuczała mu jednak samotność. Nie miał do kogo otworzyć ust, więc mówił sam do siebie. Z każdym przeżytym dniem był coraz bardziej dumny z siebie. Mimo faktu że nie posiadał quirk, był w stanie przeżyć w lesie. Niejedna inna osoba na jego miejscu dawno by się poddała i wróciła do cywilizacji, ale nie on. Dał radę.

Przeżył tam około miesiąca.

Pewnego dnia obudziły go jednak nieznane szelesty. Znaczyły jedno.

Ktoś szedł w jego stronę. 


Krótkie wyjaśnienie: w Japonii przed samobójstwem ściąga się buty. 

Znowu bawię się w Polsat. 865 słów.

Nie jestem bezużyteczny... ~ Villain DekuWhere stories live. Discover now