Sezon pierwszy: Magic Bullet

Zacznij od początku
                                    

- Co ty tu do diabła robisz? - wykrzyknął.

- Postrzelili mnie. - odpowiedział z trudem Derek.

- Nie wygląda dobrze stary. - dodał Stiles.

- Nie pierdol Sherlocku. - odparłam.

- Dlaczego się nie leczysz? - zapytał Scott.

- Nie mogę. To był inny rodzaj kuli.

- Srebrna kula? - zapytał Stiles.

- Nie idioto. - mruknął Derek.

- Czekaj! To oto jej chodziło, kiedy mówiła, że masz 48 godzin. - przypominając sobie słowa suki Argent.

Derek spojrzał na mnie. - C-co? Kto powiedział, że mam 48 godzin?

- Ten kto cię postrzelił. - odpowiedział Scott.

Oczy Dereka zaczęły migotać raz na jego niebieskie wilołacze, a raz na zielone ludzkie. Odruchowo przyciągnęłam Dereka bliżej.

- Co robisz?! - wyszeptał ostro Scott. - Przestań!

- To właśnie próbuję ci powiedzieć. Nie mogę. - powiedział Derek przez zaciśnięte zęby.

- No dawaj Derek... Chłopaki pomóżcie mi wsadzić go to auta.

Cała nasz trójka zaczęła wpychać Dereka do samochodu. Kiedy już się to udało, wcisnęłam się na tylne siedzenia.

- Musisz znaleźć pocisk, którego użyli. - zwrócił się Derek do Scotta.

- Jak niby mam to zrobić?

- Ponieważ to Argent. Jest jedną z nich.

- Dlaczego mam ci pomóc? - spytał drwiąco Scott.

Wtrąciłam się. - Ponieważ jeśli tego nie zrobisz, będziesz umierał boleśnie powolną śmiercią.

- Ponieważ mnie potrzebujesz.

- Dobra, spróbuję. A teraz zabierzcie go stąd.

- Jak ja cię za to nienawidzę. - powiedział Stiles, odpalając jeepa.

- Musisz to przeboleć. - odparłam.

Odjechaliśmy.

___________________________________________

Siedziałam pomiędzy Derekiem, a Stilesem. W między czasie pomogłam zdjąć Derekowi jego skórzaną kurtkę, która była równie seksowna, co on. Niech to szlak. Na serio muszę uporządkować swoje priorytety. Bo jakby nie patrzeć obok mnie jest umierający mężczyzna, a ja myślę o tym, jaką ma seksowną kurtkę... i samochód... i ciało... i tyłe... Tessa skup się.

- Spróbuj proszę nie wykrwawić się na moje siedzenia. Już prawie jesteśmy. – powiedział Stiles.

- Jesteśmy prawie gdzie? – spytaliśmy zgodnie.

- W twoim domu. – odparł Stiles.

- Co?! – zapytał Derek, krzycząc. – Nie możesz mnie tam zabrać.

- Nie mogę cię zabrać do własnego domu?

- Nie, kiedy nie mogę się sam chronić.

Stiles zawrócił i obrócił się do Dereka.

- Co się stanie, jeśli Scott nie znajdzie tego magicznego pocisku? Umrzesz?

- Jeszcze nie. Mam jeszcze jedno wyjście. – powiedział Derek między oddechami.

- Co masz na myśli? Jakie ostatnie wyjście?

Derek podciągnął rękaw i pokazał ranę. Uwierzcie mi to nie był miły widok.

A Twist of Fate // Derek Hale Love Story PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz