1

1.5K 117 19
                                    

Pov. Bakugou

Dzień zaczął mi się tak jak zwykle, wstaje rano, ubieram się w moje ciuchy i zabieram się za nakarmienie zwierząt. Torba i mój ojciec wyszli już pewnie jakąś godzinę temu do pracy... Może i wkurzała mnie ta starucha, ale jednak to moja matka. To ile pracują by zepewnić mi normalne życie...

Wyszedłem na dwór już ubrany i nakarmiłem moje dwa psy zostawiając jeszcze miskę dla kota które pewnie się gdzie szwędał. Wróciłem do środka by zjeść śniadanie i przygotować swoje zioła. Niestety jestem męska omegą... Czyli najniżej w hierarchii... Nie jestem z tego zbytnio dumny, ale co ja mogę na to poradzić?

Zjadłem na szybko kawałek chleba i napiłem się wody z dzbanka, który odłożyłem na swoje miejsce po chwili. Rozgniotłem zioła, a potem przełknąłem. Miały one zamaskować mój zapach choć odrobine... Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Wywróciłem oczami i poszedłem tam.

-Już idę Kurwa, pali się?!- otworzyłem drzwi podirytowany. Zobaczyłem tą parszywą mordę Deku... Oh Kurwa tylko nie ty...

- Hej Kacchan! Mogę wejść?- zapytał a ja tylko prychnąłem i go wpuściłem. Mieszkał niedaleko mnie i znamy się od dziecka ale go nie trawie... Jest zbyt wnerwiający.

-Czego chcesz żeś przylazł?

-Niczego nowego, a co nie mogę tu przychodzić?

-No ja bym wolał swoje towarzystwo... - mruknąłem.

-No Kacchan... Chciałem przyjść i dotrzymać ci towarzystwa. Nie czuję twojego zapachu, brałeś już zioła?- spytała omega.

-Tak ćwoku brałem, ty też brałeś więc się nie dziw. Jakoś radzić se musimy. - westchnąłem.

-Słyszałeś już?

-Nie siedzę ci w głowie debilu więc nie wiem o co ci chodzi?! - wrzasnąłem na niego i usiadłem przy stole w kuchni a on zrobił to samo.

-No to o nowym władcy... Shoto mi już mówi, mało osób wie i w sumie się też tego boję... Jeszcze to nie oficjalne No ale jednak... - Oh Boże! Jak znowu zacznie jaki to jego ten mieszaniec ze straży faraona jest cudny to się chyba zrzygam.

-Jak powiesz kurwa coś o tym mieszańcu to zdechniesz!

-Nie to nie o Shoto!! Przecież ci mówię że to o faraonie! Podobno chce znaleźć swoją omegę... Męska omegę... Tak mi mówił Todoroki... Oczywiście wspomniał mu że ma już swoją bo jest najbliższy władcy i on mu powiedział że ja będę bezpieczny! - uśmiechnął się szczęśliwy. - Ale jednak się martwię... I to najbardziej o ciebie...

-A co się niby może do chuja stać? Jakiś tam faraonik co nie dawno się wprowadził chce męskiej omegi. Chuja mi do tego, mam własne życie.

-No właśnie coś się może stać! Todo mówił że ma zamiar wyszukać wszystkich omeg w tym mieście, a potem to już nie wiem... I tym się stresuje...

-Morda kretynie! Nie mogę cię przesłuchać! Nawet jeśli to twoja dupa jest bezpieczna a teraz idziemy. Muszę iść na zakupy a ty pójdziesz ze mną. - warknąłem zabierając małą torebkę z pieniędzmi i klucz. Deku ruszył za mną i po wyjściu zamknąłem drzwi.

-Ale Kacchan przecież tobie się może coś stać w takim razie bo...! - Nie dałem mu skończyć.

-Mówiłem stul pysk! I nie nazywaj mnie tak ile raz mam Ci to powtarzać!

-No dobra, już przecież będę cicho...

Pov. Deku

Kacchan jak zawsze się denerwował za bardzo... Nie wiem jakim cudem jest omegą, ale nie wnikam... Chodząc tak za Kacchanem i pomagając mu w zakupach myślałem też.

Nie widziałem jeszcze faraona... Ciekawe jak wygląda... I jaki jest... Podobno młody, nasz rówieśnik z opowiadań mojej Alfy.

Czuje naszą Alfę!!

Nie możliwe... On teraz pilnuje władcy...

Ale ja czuję! Nasza Alfa jest gdzieś w pobliżu! Poszukajmy jej!

Nie możemy... Teraz robimy zakupy z Kacchanem... A właśnie! Gdzie on?!

Alfaaaa~ Nasza Alfa~ Czuje ją~

Proszę cię nie teraz...

Rozejrzałem się za blondynem i zobaczyłem go jak kłócić się z jakąś betą. Podbiegłem szybko do nich i pisnąłem w stronę Kacchana.

-Co się stało?!

-Wpadł na mnie i myśli że jeśli jest jebaną betą to może nie przepraszać!

-Cicho proszę cię... Kacchan przeprośmy i nie róbmy problemu...

-No chyba ocipiałeś?!- zawarczał.- Ten dupek ma mnie najpierw przeprosić dopiero wtedy odejdę!

-Słuchaj omego! Czuje cie więc nie podskakuj bo jesteś niżej w hierarchii!

-Kacchana proszę... - szepnąłem.

-Nie! Masz mnie przeprosić cwelu!

-Teraz to się doigrałeś! Nie będę wysłuchiwał jak taka marna omega na mnie drze japę! - facet warknął i się zamachnął. Zamknąłem oczy... Nie chciałem patrzeć jak on go uderza ale nie było słychać nic... Otworzyłem niepewnie powieki i rękę tamtej bety zatrzymała pewna Alfa...

---------------------------------------------------------
Potrzymam was w niepewności ale pewnie dużo osób już się domyśliło kto może być tą alfą heh
Postaram się dodawać często! Mam nadzieję że się podobało!
748 słów
Jeśli ci się podobało to możesz dać gwiazdkę i udostępnić!🥺

,,𝓓𝔂𝓷𝓪𝓼𝓽𝓲𝓪 𝓶𝓸𝓳𝓮𝓳 𝓐𝓵𝓯𝔂''- KiribakuWhere stories live. Discover now