-Wiem- popatrzyłam się na niego ze zdziwieniem- Byłem tam przez cały czas, plus barman się dziwił że jeszcze cię nie ma- 

-Jaki kochany, boi się że jego ulubiony alkoholik zrezygnował z uzależnienia- zaśmiałam się

-Dlatego kazał mi ci to przekazać- Wyciągnął zza pleców butelkę różowego wina. Takiego ataku śmiechu dawno nie miałam.

-Chyba naprawdę się boi że przestanę pić- powiedziałam kiedy już się trochę uspokoiłam.- Otwarte?- spytałam, a chłopak pokręcił głową.- Kuźwa nie mam czym otworzyć- mruknęłam- Masz zapalniczkę?- zapytałam dostając w odpowiedzi dziwne spojrzenie.

-No mam ale po co ci?- wystawił do mnie dłoń z małym, srebrnym przedmiotem

-Zaraz zobaczysz- uśmiechnęłam się tajemniczo. Odpaliłam zapalniczkę i przystawiłam do szyjki butelki. Blondyn cały czas przyglądał mi się uważnie. Po chwili korek zaczął wychodzić aż w końcu był już na tyle wysunięty że dało się go wyciągnąć.

-I voilà- powiedziałam z dumą. Blondyn patrzył się na mnie z niedowierzaniem.

-To się już podpisuje pod poważny alkoholizm- zaśmiał się będąc nadal w lekkim szoku.

-Nie przesadzaj- wzięłam łyka rozkoszując się przyjemnym ciepłem rozchodzącym się po moim ciele.

Przesiedziałam z nim chyba dobre dwie godziny aż w końcu postanowiliśmy ruszyć tyłki i pójść coś zjeść.

-A w ogóle zapomniałam zapytać, jedziesz dzisiaj może grać?- spytałam 

-Nie myślałem o tym ale raczej nie zamierzałem. Czemu pytasz?- 

-Mój znajomy dzisiaj jedzie i zastanawiam się czy by nie pojechać aby przypilnować żeby przeżył- wyjaśniłam schodząc ze schodów

-A ja jestem ci potrzebny doo?- spytał

-Do tego aby pilnować abym ja ratując tego idiotę sama nie zginęła- wyszczerzyłam się

-Czyli w skrócie mam robić za niańkę, tak?- pokiwałam kilka razy głową, a ten westchnął.-Naprawdę czasami kwestionuję w to czemu ja się z tobą zadaję.- mruknął załamany wywołując u mnie śmiech.

-Wiem że mnie uwielbiasz, a teraz idź załatwiaj jakąś dobrą szamkę bo umieram z głodu- poklepałam go po ramieniu, przez co chłopak zaśmiał się kręcąc głową i ruszył w stronę kuchni.

***********

Ogólnie skończyło się na tym że w tej chwili siedzę z Chishiyą w aucie, a na tylnych siedzeniach siedzą Chota wraz z Shibuki.

-Nie mówiłaś że będzie ich dwójka- mruknął do mnie nie odwracając wzroku od drogi.

-Bo sama o tym nie wiedziałam- warknęłam tak że brunet siedzący z tyłu aż się wzdrygnął.

-No przepraszam, po prostu wiedziałem że się w tedy nie zgodzisz- powiedział strachliwym tonem

-I miałeś rację ale już trudno- mruknęłam niezadowolona 

Po około 5 minutach podjechaliśmy pod wielki biały budynek.

-Czemu mam wrażenie że nie będzie to gra należąca do tych krótkich- mruknęłam kiedy tylko opuściłam pojazd

-Chodź i nie kracz- powiedział blondyn mijając mnie.

-Let's play a game- mruknęłam i poszłam w ślady Roszpunki, a za mną pozostała dwójka.

W holu było pełno ludzi, a w śród nich moja ukochana czwórka ale również i Niragi.

-Może być ciekawie- powiedziałam do chłopaka i wskazałam głową na stojących pod ścianami wojskowych i graczy z ostatniej gry.

Let's play a gameTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon