-Każdemu kończy się za 4 dni ale ja, Usagi i Karube idziemy dzisiaj grać. A ty?- spytał Arisu

-Moja kończy się dzisiaj więc nie mam zbytnio wyboru- zaśmiałam się lekko.-A teraz państwo mi wybaczą ale mam do zabicia jednego, przebiegłego blondyna. CHISHIYA!!- krzyknęłam i momentalnie ruszyłam w jego stronę, słysząc za sobą cichy śmiech. Oczywiście chłopak słysząc mój krzyk ruszył tyłek z miejsca i zaczął przede mną tak przysłowiowo mówiąc spierdalać.

-Widzę cię, nie uciekaj!- warknęłam łapiąc go za ramię

-Oooo Yumi. Co cię do mnie sprowadza?- spytał udając że nic nie wie

-Ty już doskonale wiesz co. Przez ciebie stałam jak jakiś debil pod tymi drzwiami jakieś dobre 45  minut- Podkreśliłam ostatnie słowo dźgając go palcem w klatkę piersiową- Zemszczę się.- mruknęłam, a chłopak podniósł ręce w geście poddania się i zaśmiał się.

-Wyglądasz jak chomik kiedy się złościsz- oznajmił, a ja podeszłam bliżej, patrząc mu cały czas w oczy.

-Oj pożałujesz tego że nazwałeś mnie chomikiem, ROSZPUNKO- Uśmiechnęłam się i odsunęłam od niego.- Grasz dzisiaj, prawda?- spytałam, a on pokiwał głową.- Członkowie zarządu mogą sobie samemu wybierać arenę, co nie?- kolejne pytanie i kolejna twierdząca odpowiedź.- No to świetnie, jedziesz ze mną- oznajmiłam mu pełna entuzjazmu, a on załamany pokręcił głową.

-Naprawdę czasami mnie załamujesz- mruknął i ruszył w kierunku Kuiny, stojącej przy leżakach.

*********

Jadę właśnie z Chishiyą srebrnym kabrioletem na jedną z aren. Na jego szczęście od momentu losowania przebywał ze mną więc byłam pewna że mnie nie zostawi i uda się w zupełnie inną część miasta.

-Szykuj się, zaraz będziemy- oznajmił kiedy na horyzoncie pojawiły się kolorowe neony.

*A szkoda że nie wylosowałam tego co Arisu, przynajmniej bym wiedziała co trzeba tam zrobić*

Im bliżej byliśmy tym bardziej się bałam. To żadna sztuka zagrać w grę, którą wiemy jak przejść.

-Nie stresuj się tak, nie muszę na ciebie patrzeć aby to wiedzieć, jesteś za cicho- powiedział patrząc na drogę. Wzięłam głęboki wdech, zamknęłam oczy i powoli wypuściłam powietrze. Powtórzyłam ten proces jeszcze kilka razy aż w końcu uspokoiłam się.

-Lepiej?- spytał parkując pojazd. Przytaknęłam mu i otworzyłam drzwi.

Weszliśmy do białego budynku i wzięliśmy po jednym telefonie.

-Przyrzekam, jeśli to będzie gra kier to pierdole to i wychodzę- mruknęłam opierając się o ścianę.

-Nie kracz bo wykraczesz i będzie problem- skomentował moją wypowiedź blondyn stając na przeciwko mnie.

"Do końca rejestracji zostało 5 minut."

 Odezwał się kobiecy głos. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, nie było tu wielu uczestników, może z dziesięciu z czego 3/4 było od nas.

-Szybko pospieszcie się, zaraz zamykają rejestrację!- usłyszałam czyjś pospieszający głos

-No przecież idziemy!- Odezwała się jakaś dziewczyna. Z ciekawości spojrzałam w tamtą stronę. Do wejścia biegła grupka osób, na oko w moim wieku. Popatrzyłam na zegarek odmierzający czas. 

*5 sekund, no może być ciekawe*

Wbiegli przez lasery z taką prędkością że aż wpadli na blondyna stojącego przede mną, no prawie wszyscy...ostatni chłopak niestety nie zmieścił się w czasie i padł na ziemię z dziurą w głowie.

Let's play a gameWhere stories live. Discover now