Rozdział 19 - Przyjaciółka od serca

1.9K 69 2
                                    

Perspektywa Lily :

Rano obudziłam się wypoczęta mimo, że położyłam się spać dosyć późno, ale nie to było najważniejsze. Ważne było to, że nie czułam żadnych negatywnych uczuć, tylko sam spokój.
W pierwszej chwili po przebudzeniu myślałam, że to co się wczoraj wydarzyło, było tylko snem, ale na szczęście dla mnie to była prawda.

Była siódma rano i mimo, że do śniadania pozostała godzina, to postanowiłam już wstać i zacząć się szykować by zdążyć na posiłek. Po prysznicu ubrałam się i miałam zamiar zejść na dół by znaleźć Stefana, aby zapytać go o sprawy dotyczące wyjazdu, ale nawet nie zdążyłam podejść do drzwi, bo rozległo się pukanie.

- Proszę - powiedziałam, a z za drzwi wyłoniła się uśmiechnięta Emily

- Hej Lily, właśnie spotkałam alfę i kazał mi przekazać, że dziś wieczorem wyjeżdżamy. - oświadczyła i usiadła na moim łóżku.

- Ok i to dlatego jesteś taka wesoła?  - spytałam i usiadłam koło niej.

- Wiesz, marzyłam o tym by wyrwać się z tej watahy i jestem bardzo szczęśliwa, że moje marzenie się spełniło, ponieważ to co się dzieje w tej sforze, a raczej na szczycie hierarchii to jeden wielki burdel i bardzo się cieszę, że w końcu syna alfy dopadła sprawiedliwość. - odparła zadowolona.

- Co się stało? - spytałam zdezorientowana

- To ty nic nie wiesz? - zapytała zszokowana, na co ja pokiwałam głową na nie, więc ona kontynuowała.- Wczoraj wieczorem Marco i jego dziwka chcieli dokończyć proces parowania, ale z tego planu nic nie wyszło, ponieważ Marco nagle zaczął zwijać się z bólu w wyniku czego stracił przytomność. Tiffany zawiadomiła alfę, a ten kazał go przetransportować do szpitala, chociaż z tego co wiem to po dziesięciu minutach odzyskał przytomność i wrócił z powrotem do pokoju. - Emily skończyła opowiadać i spojrzała na mnie przenikliwym wzrokiem.

- Co się tak na mnie patrzysz? - spytałam.

- Twoja reakcja jest dosyć dziwna. W końcu pary mate łączy więź, która zmusza nas byśmy byli przy naszych drugich połówkach, a tym bardziej kiedy nasz partner bądź partnerka są w niebezpieczeństwie, a ty nic w tym kierunku nie robisz. Zachowujesz się tak jakby nic cię to nie obchodziło, że Marco był w szpitalu. - odparła dalej się we mnie wpatrując.

- Bo nie obchodzi. - powiedziałam.

- Jak to przecież jesteście bratnimi duszami. - rzekła, a ja westchnęłam i zaczęłam jej opowiadać wydarzenia z wczorajszego wieczora. Z każdym moim słowem jej mina wrażała coraz większe niedowierzanie i szok.

- Nigdy nie słyszałam o czymś takim, by można było zerwać więź mate, ale nie zbadane są wyroki księżyca. Tylko teraz powiedz co na to twoja wilczyca? Nie była zła o to, że zerwałaś więź?

- Szczerze, nawet nie mam pojęcia. Odkąd pamiętam nigdy nie mogłam się porozumieć ze swoją wilczycą, to tak jakby pomiędzy nami stał gruby mur, przez który nie słyszę co ona mówi. Oczywiście to nie jest tak, że w ogóle jej nie czuję. Czasami wierci się pod skórą, innym razem skomle, a w jeszcze innej sytuacji warczy lub wyje, ale i tak te wszystkie dźwięki docierają do mnie w postaci echa. - wyznałam zgodnie z prawdą i kontynuowałam zanim Emily zdążyła zapytać.

-  Nie wiem dlaczego tak jest. Być może moje dzieciństwo i okres dorastania spowodowały nie tylko izolację przed obcymi osobami, ale też i przed moją wilczycą. Nigdy nie miałam przyjaciół i zawsze czułam się samotna, czasami żałowałam, że nie mogę pogadać sobie ze swoją wilczycą, no ale cóż, nic na to nie poradzę. - rzekłam i spojrzałam na Emily, która zrobiła się smutna, a w spojrzeniu można było wyczytać zrozumienie.

- Wiesz Lily, ja też nie mam przyjaciół i tak jak ty czuję się strasznie samotna. Między innymi dlatego chcę opuścić tą watahę. - oświadczyła i spuściła głowę w dół.

- Dlaczego nie masz przyjaciół? W końcu jesteś miła, towarzyska, mądra i do tego ładna, aż nie chce mi się wierzyć, że nie masz koleżanek.- spytałam zdziwiona

- Dzięki, ale jak pewnie zauważyłaś te wartości które wymieniłaś w tej watasze nie są za wiele warte, przynajmniej u naszych rówieśników. Tutaj jeśli chcesz być lubiana musisz być bezmózgą suką, czyli inaczej musisz być jak Tiffany lub jej paszczury, to znaczy przyjaciółki. - wyjaśniła Emily ze smutną miną, a mi na jej widok przyszła jedna myśl.

- Może to za szybko, ale jeśli chcesz to możesz zostać moją przyjaciółką. W końcu i tak jedziemy w to samo miejsce, a we dwie będzie nam raźniej. - powiedziałam pewnie.

- Na prawdę ?-  zapytała mnie z nadzieją w głosie na co przytaknęłam głową. Dziewczyna nic więcej nie powiedziała tylko podeszła do mnie i mocno przytuliła, a ja zdałam wtedy sobie sprawę, że podjęłam najlepszą decyzję w moim życiu.

Ta gorsza betaWhere stories live. Discover now