S: Po moim trupie! - kiedy Jiyoung nacisnął spust, Yoongi stanął przede mną osłaniajac mnie swoim ciałem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

S: Po moim trupie! - kiedy Jiyoung nacisnął spust, Yoongi stanął przede mną osłaniajac mnie swoim ciałem. Pocisk wypalony z broni mężczyzny trafił prosto w ciało chłopaka przyjmując pocisk wycelowany we mnie. Usłyszałam tylko jęk, a jego ciało polecialo do tyłu i upadło na mnie... Sparaliżowana spojrzałam na chłopaka.

Wystrzelona w tym samym momecie przez któregoś z chłopaków kula trafiła prosto w głowę Jiyounga. Upadł. Był martwy... Nie byłam w stanie pojąc tego co się stało. To wszystko działo się tak szybko...

Przerażona spojrzałam na chłopaka, chwytając go rękoma aby go utrzymać, przez ciężar ugięłam się.

Ja: O nie... - otworzyłam szerzej oczy patrząc na chłopaka, niedowierzajac. Mój oddech przyspieszył. - NIE, NIE! YOONGI !!! - krzyknęłam przerażona opuszczając ciało Sugi na ziemię.
Chłopak jeczał z bólu, na jego ubraniach zrobiło się nagle pełno krwi. Na sam jej widok zrobiło mi się słabo, a ręce zaczęły się trząść.  - Yoongi.. będzie dobrze.. Nie zostawiaj mnie!! Taehyung!! - wolałam ze łzami w oczach.

Uklęknęłam koło ciała chłopaka i natychmiast przyłożyłam trzęsące się rece do rany postrzłowej na ramieniu chłopaka. Nagle całe moje ręce znalazły się w czerwonej cieczy, po chwli chłopak zaczął kaszleć, próbując wziąć oddech.

Ja: Yoongi nie z-zostawiaj mnie... W-wytrzymaj proszę !!! - krzyknęłam załamującym się głosem. Chłopak krzyczał z bólu, wykrawiając się na moich oczach. Cały obraz zaczął mi się zamazywać przez łzy znajdujące sie w moich oczach.

Ja: CHOLERA Taehyung!! Pomocy!! - po chwili mojego wołania przybiegł Tae, który od razu uklęknął po drugiej stronie miętowowłosego.

V: Cholera, stary trzymaj się. - rzucił zdenerwowany ściągając z siebie bluzę, którą następnie przyłożył do rany próbując zatamować krwotok.
Po chwili zbiegła się reszta.

J: Japierdole Yoongi. Co tu się stało?! Zróbcie mi miejsce. - uklęknął obok mnie - Luna odsuń się. Zabierzcie ją stąd. - rzucił do chłopaków. Po jego słowach podszedł do mnie Jungkook.

JK: Luna choć. - chłopak chwycił mnie za ramię, po czym podniósł i odsunął od leżącego chłopaka. Widziałam jak chłopak dalej leżał i jeczał z bólu. Przerażona zasłoniłam ręką usta, chcąc tego niewidziec. Chłopacy dalej próbowali zatamować krew, której ciągłe przybywało.

Ja: To moja wina! Ja nie... - zaczęłam zdenerowana, dalej patrzac na poczynania chłopaków.

JK: Luna przestan tak mówić. To nie twoja wina! - odwrócił mnie ku sobie i spojrzał na mnie. - Będzie dobrze. Nie obwiniaj się za to.

RM: On zaraz nam się tu wykrwawi. - krzyknął zdenrowamy próbując zatamować krwawienie dociskając materiał do rany chłopaka. Mimo to krwi przybywało, a betonowa powierzchnia dookoła chłopaka była od czerownej cieczy.

W: Dobra. Musimy tylko zanieść go do samochodu. Zabierzemy go w jedno miejsce. - krzyknął brunet, wstając na nogi.

RM: Biegnijcie po samochód! - rzucił na co brunet od razu ruszył z miejsca.

JH: Yoongi będzie boleć, ale musisz wytrzymać. - powiedział zdenerowany

Po chwili część chłopków chwyciła solidnie i podniosła ostrożnie ciało Yoongiego, na co ten zajęczał z bólu jeszcze bardziej. Zacisnęłam oczy, na co popłynęły kolejne łzy. Dlaczego to musi być prawdą... Zaczęliśmy szybko iść w stronę wyjścia z budynku.

Chłopacy szybko położyli Yoongiego na tylnich siedzeniach, od razu wsiadłam obok niego. Gdy wszyscy byliśmy już w samochodach, ruszyliśmy z miejsca.
Spojrzałam na chłopaka, chwytając jego rękę. Widziałam jak chłopak zaczął odpływać i przymykać lekko oczy.

Ja: Yoongi nie zamykają oczu, prosze.. - rzuciłam, sciskajac jego rękę -  Z-zostań ze mną. Wytrzymaj...

V: Gdzie z nim jedziemy? - spytał, nadal uciskając ranę chłopaka. - On długo tak nie wytrzyma.

W: Do mojego starego znajomego. Miejmy nadzieję, że mam pomoże. - wytłumaczył, po chwili Wonho wyciągnął telefon i zaczął dzwonić.

~ Halo, Wonho?

- Tak to ja. Changkyun, pamiętasz twoją przysługę?

~ Tak, pamiętam.

- To jest ten czas, aby ją wykorzystać...

~ Jak poważnie?

- Bardzo. Koleś nam sie wykrwawia.

~ Dobra, przywieśćie go, pamietasz gdzie. Tam gdzie zawsze.

Po tych słowach rozłączył się.

W: Dobra jedz tam gdzie ci mówię. - rzucił, do kierującego Jhopa.

☆♥︎☆

Witajcie kochani. Błagam was nie bijcie. Ja wiem, że zrobiłam nie fajnie hah. Ale mimo to mam nadzieję, że rozdział wywołał u was choć trochę dreszcz emocji. Mam nadzieję, że sie podobał, przepraszam za błędy których nie zauważyłam. Wytrwajcie do następnego. ♡
Ps. Jutro pisze maturkę próbną, więc trzymajcie kciuki.

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now