Zapach potu i alkoholu,czyli kolejna impreza. Zayn wcisnął mnie w jakąś krótką ,czarną sukienkę i szpilki , na których ledwo chodziłam.
- Czy to konieczne?- spytałam, ściągając niżej materiał na moim ciele,żeby nie odsłaniał za wiele.
- Tak, chcę zobaczyć jego wyraz twarzy gdy cię zobaczy.- powiedział na co prychnęłam. Nie podobał mi się pomysł Zayna.
Poszłam do kuchni ,by zrobić coś mocniejszego dla mnie i szatyna. Po chwili siedziałam z nim na dużej kanapie głośno się śmiejąc. Nie miałam nawet pojęcia u kogo w domu przebywam,ale nie przejmowałam się tym zbytnio. Gdy do moich uszu dotarła głośna muzyka jak nic zaczęłam tańczyć z resztą tłumu.
-Clary?- usłyszałam za sobą dobrze znany przeze mnie głos.
- Cześć ,Luke.-przywitałam się z nim.
- Możemy porozmawiać?- spytał. Był jakiś inny.Chyba pierwszy raz podczas rozmowy nie próbował mnie obmacywać czy rzucać jakimiś tanimi tekstami na podryw.
- Ty to nazywasz rozmową?- usłyszałam zachrypnięty głos za sobą i gwałtownie się odwróciłam.Stałam jak wryta ,a on przeleciał wzrokiem moje ciało z góry na dół.
- Chcę z nią porozmawiać.- wyjaśnił Luke, wyrywając nas z przyglądania się sobie. Brunet głośno wypuścił powietrze i spojrzał pytająco na Luka.
- Co mówiłeś?- spytał marszcząc brwi,a ja cicho zachichotałam.
- Powiedziałem,że chcę z nią porozmawiać.- wyjaśnił znów i pociągnął mnie w stronę wyjścia. Zimne powietrze zetknęło się z moim ciałem.Stanęliśmy przed domem.
- O czym chcesz porozmawiać?- spytałam nagle.
- Chodzi o to co ci mówiłem,robiłem i wiesz..- zaczął się tłumaczyć.- zachowywałem się jak jakiś dzieciak niewyżyty seksualnie. Byłem strasznie zdenerwowany skończeniem szkoły i do tego twój ojciec sypia z moją matką...
- Spoko.- rzuciłam.- Zapomnijmy o tym.
- Serio?- spytał zdziwiony,ale widziałam,że poczuł ulgę.
- Serio,Serio.- odpowiedziałam.- Co do naszych rodziców to..
- Nieżle ją pieprzy, chodzi jak pingwin.- zaśmialiśmy się oboje.
Usiadłam na ławce przed domem ,nie mogąc wytrzymać bólu w stopach. Rzuciłam na bok szpilki i rozprostowałam nogi.
- Czego chciał?- usiadł obok mnie i przyglądał się przestrzeni przed nami. Jego klatka piersiowa nierównomiernie unosiła się i opadała.
- Chciał przeprosić.- odpowiedziałam.
- Uwierzyłaś mu?- prychnął i spojrzał na moje usta,ale szybko odwrócił głowę w drugą stronę.
- Nie musisz się o mnie martwić.- powiedziałam,a on westchnął.
- My jesteśmy razem?- spytał,a ja spojrzałam na jego zaciskającą się szczękę.
- Nie mam pojęcia.-odpowiedziałam przeczesując włosy do tyłu.
- Clary, to jest chore.Wiem,że jestem chujem i to wszystko moja wina,ale unikasz mnie ,bo znam prawdę. -zaczął.- Mam tego dość.Tego,że to ja muszę walczyć o twoje uczucie,kiedy ty pomimo tego ,że coś do mnie czujesz nie próbujesz o mnie walczyć.
- Harry..- powiedziałam cicho.
- Nie chciałaś bym zranił i odszedł, więc sama to mi zrobiłaś.- przerwał mi.