Rozdział Jedenasty

508 46 3
                                    

 Powrót do domu był koszmarny.  Grobowa cisza panowała w samochodzie. Oczywiście co?  Nie było mowy, żeby jechać z Sue i Michaelem. Współczułam jej, bo pewnie znowu się przedrzeźniali… W każdym razie jechali we dwójkę wraz ze wszystkimi zakupami. Luke i Nana zabrali się na motorze, a ja? Skazana byłam na dwójkę tych idiotów… Irwina i Hooda.

Masakra.

Moje życie jest masakrą.

Tępo wpatrywałam się w szybę, słuchając jakiś głupich cięższych kawałków lecących z radia. Chciałam być już w domu, jednak nie wiedziałam, ile zajmowała podróż.  Słońce niemiłosiernie świeciło, dzięki Bogu w samochodzie Irwin włączył klimatyzację.

  Gdy zaparkowaliśmy pod domem, stał już motor Luke’a.

Wystartowałam czym prędzej z samochodu, co prawda trzaskając drzwiami, ale miałam gdzieś, co powie Ashton. On i jego obsesja na punkcie samochodów. Geez.

Zostawiając wszystko, przekroczyłam próg domu i wbiegłam do swojego pokoju, zamykając drzwi.

Chciałam pobyć sama. Wyłącznie sama.

Otworzyłam drzwi i wyszłam na taras. Usiadłam na ziemi i wpatrywałam się w horyzont.  Plusem mieszkania tutaj, był właśnie on. Ahh…  Te zachody słońca…

Zerknęłam na zegarek. Trzecia. Więc do zachodu jeszcze trochę.

Musiałam wszystko przemyśleć. Tyle pytań kłębiło się w mojej głowie, a tak mało odpowiedzi… Właściwie żadnych.

Wyjęłam z torebki paczkę papierosów. Wyciągnęłam jednego Marlboro i zapalniczkę. Włożyłam go do ust i podpaliłam, po chwili się zaciągając.

Czemu Toby przede mną uciekał? Dlaczego się nie zatrzymał? Co miało znaczyć jego zachowanie? Czy Ashton mówił prawdę? Jeśli tak, to czemu miałabym mu wierzyć? Czemu?

- Długo tak siedzisz?- Usłyszałam nad sobą głos Caluma.

- Wystarczająco, żeby przemyśleć niektóre sprawy…- Odparłam, nie patrząc na niego.

Przeszedł przez próg i zsunął się na ziemię, siadając obok mnie.

Wiedziałam w pewnym stopniu, że mogę mu zaufać, bo to właśnie Hooda brałam, jako osobę, z którą mogę się podzielić własnymi przemyśleniami.

Tylko nie wiedziałam, jak…

-Przyniosłem twoje rzeczy, postawiłem je przy szafie- Powiedział, wyciągając papierosa z moich rąk i zaciągając się nim

- Życie jest chujowe- Westchnęłam.

- Kto powiedział, że jest proste- Odparł- Peg… Chciałem ci powiedzieć, że czasami osoby, które dobrze znamy, które są na swój sposób ważne dla nas, czasem zawodzą, wiesz?

Spojrzałam na niego. Był poważny, za co mu dziękowałam, bo nie miałam ani grama ochoty do śmiechu. Jego czekoladowe oczy skupione były na mojej osobie. Mogłam w nich dostrzec smutek, jak i w pewnym stopniu zawiedzenie.

Westchnęłam, odbierając od niego fajka.

- Calum, ja… Czemu miałabym ufać Ashtonowi? Miałabym uwierzyć w te słowa, które powiedział?  Toby nigdy by nie zrobił czegoś takiego, nie jest taki, rozumiesz?

- Ludzie się zmieniają, Peg…  Czasami tego nawet nie zauważysz…

- Cal… To mój starszy brat… On od zawsze jest moim wzorem do naśladowania… Zawsze był wzorowym bratem…

- Peggy… Wysłuchaj mnie. Znam Irwina od małego. Jako jego najlepszy przyjaciel muszę cię uświadomić, że on nigdy nie kłamie. Nie okłamuje osób, na których mu zależy, rozumiesz? Kłamie wtedy, gdy widzi zagrożenie, czyli najczęściej u obcych.

Widmo || 5SOS ||⚡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz