*Peggy*
Usłyszałam krzyk Sue, dochodzący z korytarza. Momentalnie poderwałam się z podłogi, gotowa biec jej na pomoc. Już chciałam chwycić klamkę, ale ktoś zrobił to przede mną. Odsunęłam się, by nie dostać drzwiami.
Przede mną stał jeden z tej gangsterskiej bandy, piwnooki przystojniaczek, skurwysyn. Prychnęłam na jego widok, przewracając oczami.
- Twoja kumpela myślała, że może uciec, ale coś jej nie wyszło. Mam nadzieję, że nie jesteś taka głupia i nie planowałaś czegoś takiego.
- Pieprz się- Burknęłam pod nosem.
Aston się zaśmiał, jakbym przed chwilą opowiedziała mu jeden z lepszych dowcipów, jakie w życiu usłyszał.
- Boże, co za idiotki! One na serio myślą, że się stąd wydostaną!?- Dobiegł nas głos Clifforda.
- Dobra, ogarnij się, sam byś uciekał, będąc na ich miejscu- Odparł mu Calum.
- Irwin, Nana wróciła- Poinformował nas (właściwie Ashtona), Michael.
- Dobra już idę- Odpowiedział mu chłopak, kierując się do drzwi, jednak przypomniał sobie o czymś i cofnął się- Trzymaj. Zadzwoń, ale Hood będzie cię pilnował- Rzucił mi komórkę i wyszedł, zostawiając mnie i Caluma samych.
W pokoju panowała głucha cisza. Cal wpatrywał się we mnie, jakby oczekiwał jakiejkolwiek reakcji.
- Nie zadzwonisz?- Zapytał, przekręcając głowę na bok.
- Nie, póki tu jesteś- Odparłam po zastanowieniu się.
Szatyn się zaśmiał, po czym podszedł do mnie.
- Jak będziesz dalej taka, to na pewno nie będzie lepiej- Szepnął.
- A wyobraź sobie. Jeśli cię porywają, okazuje się potem, że osoba której mogłeś zaufać, a nawet zacząłeś ufać, jest wśród tej paczki, która odpowiada za twoje porwanie, wywożą cię na drugi koniec miasta, albo i jeszcze dalej, a w dodatku nie chcą cię jeszcze wypuścić, to jak sądzisz, Calum, jakbyś się zachował na moim miejscu?!- Wybuchłam.
Nawet nie poczułam, jak łzy spływają mi po twarzy. Byłam w rozsypce.
- Dlaczego?- Wyłkałam.
Hood podszedł do mnie i chciał mnie przytulić, ale zaczęłam się szarpać.
- Ciiii- Zaczął mnie uspokajać.
- Dlaczego? Dlaczego ty? Zaufałam ci Cal… Myślałam, że jesteś inny.
- Ja… Przepraszam, ale to nie moja wina. Ty… Nie rozumiesz.
- Masz rację, kurwa! Nie rozumiem! Nie rozumiem Cal i chyba nie chcę nawet próbować. Jeżeli chociaż trochę różnisz się od tej zgrai, wyjdź!
- Ale…
- WYJDŹ!- Wrzasnęłam.
Zrezygnowany odwrócił się w kierunku drzwi, ale kiedy już miał przekroczyć próg, spojrzał na mnie po raz ostatni ze smutkiem i jakby bólem.
- Przepraszam Peg… Naprawdę cię polubiłem.
Nie odpowiedziałam.
Drzwi zamknęły się z trzaskiem i znów zostałam zupełnie sama w pięknym pokoju, mojej własnej klatce. Resztką sił opadłam na łóżko. Powieki mi opadły i oddałam się w objęcie Morfeusza.
***
Obudziły mnie pokrzykiwania i śmiechy dobywające się gdzieś z korytarza. W pierwszej chwili nie miałam pojęcia, gdzie jestem. W środku łudziłam się, że leżę w swoim łóżku, a głosy dochodzące do moich uszu należą do brata i jego znajomych. Prawdę, boleśnie uświadomił mi dotyk delikatnej, jedwabnej pościeli. Mnie na taką nie byłoby w życiu stać.
CZYTASZ
Widmo || 5SOS ||⚡
FanfictionPeggy to zwyczajna dziewczyna - just kidding. W gruncie rzeczy nikt nie jest całkiem zwyczajny, ona nie jest w tym przypadku wyjątkiem. Nie ma zbyt wielu pieniędzy, ale chociaż nigdy nie mogła sobie pozwolić na ekstrawagancje, nadrabia to optymizme...