six [czyt. sis]

831 19 32
                                    

– Ja nic nie zrobiłem, ja nic nie... – powtarzał w kółko w pokoju przesłuchań. Przyskrzynili go na czterdzieści osiem i dopiero po czterdziestu siedmiu Marinette postanowiła go przesłuchać. Zesrał się w gacie, w trakcie tych kilkudziesięciu godzin.

Kobieta rzadko robiła to, co zamierzała zrobić, zaraz po wypowiedzeniu swojego zamiaru.

– Więc dlaczego uciekałeś przed moim człowiekiem? – spytała, pisząc na kartce: "podejrzany nie przyznaje się do winy".

– Już mu mówiłem, zwinąłem polaczkowi stówę – oparł się o oparcie krzesła. Było tak skonstruowane, żeby w każdej pozycji było niewygodnie siedzieć.

Znowu skrobanie długopisu po papierze: "już mu mówiłem" kropka "ukradłem obcokrajowcowi sto lub więcej euro".

– Czyli jednak coś zrobiłeś. Kiedy?

– Jakoś dwa tygodnie temu – podniósł plecy.

"Około dwa tygodnie temu".

– Jak ten polaczek wyglądał?

– Nie wiem, nie pamiętam. Był ciemny.

"Obcokrajowiec był ciemnoskóry".

– Ilu osobom ukradłeś hajs w ciągu tych dwóch tygodni?

– Jednej.

"To jedyny pokrzywdzony".

– I co? I naprawdę nie pamiętasz, jak wyglądał? Czy może coś ukrywasz?

– Miał na sobie czerwony płaszcz i nie patrzył na pieniądze.

"W czerwonym płaszczu".

– To chyba oczywiste, skoro go okradłeś – stwierdziła, zakładając ramiona na piersi.

– Chodzi mi o to, że wydawał je i nie patrzył na to, ile wydaje – czyżby mówił o jej chłopaku? Narzeczonym!, poprawiła się w myślach, zerkając co chwila na lewą dłoń i notując w protokole:

"Bogaty".

– Kojarzysz go? – pokazała mu odbudowane zdjęcie ofiary.

Luka otarł krew z rozciętej wargi za lustrem weneckim. Nie leciała już, a zrobił to machinalnie.

– Nie, nawet go nie widziałem.

"Brak powiązania z ofiarą" dodała na kartce.

– Co robiłeś około dwa tygodnie temu? Gdzie byłeś?

– Kobieto – spojrzała na niego, mrużąc groźnie oczy, od razu się zreflektował: – przepraszam. Pani oficer, nie pamiętam nawet, co jadłem wczoraj na obiad, a pani pyta mnie, co robiłem dwa tygodnie temu?

– Tak, właśnie o to pytam, jakoś nie miałeś problemu z opisaniem tego, co zrobiłeś bogaczowi, więc? Czy coś dziwnego się jeszcze nie zdarzyło?

– Nie – odparł, kręcąc głową.

– Nie pobiłeś nikogo? Nie zostawiłeś go na ulicy?

– Marinette, zapędzasz się, sugerujesz mu odpowiedzi – usłyszała głos Luki, który ich podsłuchiwał. Odwróciła się na krześle i podniosła kciuk w górę, po czym wróciła do Lemonnier'a. Ten gest miał znaczyć dam sobie radę.

– Nie wyjeżdżaj z miasta, inaczej znajdę cię i osobiście założę ci obrączkę za napaść na funkcjonariusza publicznego – zrobiła chwilę przerwy. – Och, i nie zapominajmy o kradzieży – dodała.

– Obrączkę? Nie obrączki?

– Dozór policyjny, brzmi lepiej? – podała mu kartkę, żeby zapoznał się z protokołem. – Podpisz, kiedy przeczytasz.

La Patte 🔞 || MiraculousWhere stories live. Discover now