sept

606 16 2
                                    

- Nienawidzę cię - usłyszał po drugiej stronie drzwi od kabiny toaletowej w galerii.

- Ściągaj gacie, szczyj i nie marudź - odpowiedział, już poirytowany jej narzekaniem. Przyprowadził ją tu na siłę, za ramię tak, jak się prowadzi podejrzanych i tylko dlatego tu był, albo raczej mógł tu być. Nie skuł jej jedynie z powodu, że nie było to zalecane i nie stawiała oporu. Złapał ją za ramię tak, żeby nie zrobić jej krzywdy.

Kobieta weszła do łazienki i od razu skręciła w stronę kabiny. Była ładna, tylko tyle zauważył i znowu zaczął przeglądać telefon.

- Nie mogę, musisz wyjść.

- Stoję trzy metry od kabiny i nadal cię stresuję?

- Sama świadomość, że twoja obecność tam jest konieczna mnie stresuje - zdjęła bluzę z ramienia i spojrzała na nie. Dotknęła go i aż syknęła z bólu, całe szczęście zagłuszyła jej reakcję spłuczka dwqie kabiny dalej. Dotknęła barkiem zimnych płytek na ścianie obok i niemal jęknęła z dziwnej ulgi. Siniaka nie było, jeszcze.

Nikt w robocie nie wiedział, że Marinette była chora i wolała, żeby tak zostało. Nie była delikatna, a potem tego żałowała - jej żal wyglądał jak fioletowo-różowo-żółte plamy na ciele. Wszyscy myśleli, że to matka jej ówczesnego już-nie-jeszcze-tak-chłopaka miała Willebranda.

- Szczyj, nie gadaj.

Kobieta wyszła z kabiny i umyła ręce w zlewie obok niego.

- Miło się was słucha.

Luka do tej pory nie zwracał na nią uwagi. Teraz zapisał sobie jej portret pamięciowy. Niska, jeszcze niższa niż Marinette, z krótkimi ciemnymi - jeszcze ciemniejszymi, niż te Marinette - włosami i oczami, wyglądała na starszą od niego, ale nie więcej, niż dwa lata. Nagle uśmiechnęła się do niego szeroko i zauważył dwa rzędy prostych zębów. Była ubrana w kolorową bluzkę na guziki i czarne spodnie, z niebieską torbą na ramieniu.

Oparł przedramię i łokieć o blat za sobą, w który były wbudowane cztery zlewy.

- Jesteś wolna wieczorem?

Wzruszyła ramionami, susząc ręce, i wyszła.

- Mam ci pomóc?

- Obejdzie się, Casanova, ale miło, że o mnie pomyślałeś - stanęła obok i podała mu dwa testy. - Wiesz, jak ciężko jest wsadzić sobie tam rękę w pończochach i pasie? Musiałam je porozpinać.

- Całe szczęście nie muszę sprawdzać - mruknął, zerkając na zegarek.

- Dobra, lecę.

- Dokąd?

- Do domu. Jakby co, jestem pod telefonem. Nic na tym - stuknęła długim paznokciem w test - nie wyjdzie - oby, dodała w myśli.

Zabrała swoją torbę z szafki za nim i też wyszła. Ruszyła w kierunku windy, znalazłszy klucz od swego auta, i weszła do pudła. Jej chłopak miał klaustrofobię i był gotowy wariować za każdym razem, kiedy zostawał sam w jeżdżącym kufrze. Wyniosła się z łazienki i od Luki, jak najszybciej mogła, bo to do niego zadzwoniła i miał za tydzień wrócić - mógłby i dziś, gdyby go nie ubłagała że nic jej nie jest, i tak już mu skróciła pracę o tydzień - a ona miała do posprzątania dwa mieszkania.

Sesja z ręką, pomyślał Luka i zaczął się zastanawiać, co zje na kolację po dzisiejszej masturbacji. A może spotkam jeszcze tą ładną dziewczynę...

Czekała na niego za drzwiami od damskiej łazienki.

- Nie umawiam się na sam seks.

- Znamy się?

La Patte 🔞 || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz