vingt-et-un

142 6 0
                                    

Marinette rozcięła taśmę policyjną na drzwiach i weszła do mieszkania typu studio.

Na desce do krojenia i blacie kuchennym psuło się i gniło jakieś mięso i warzywa. Po dywanie łaziły całe roje much, można było je deptać. Wszędzie śmierdziało starą posoką.

Dziewczyna schyliła się i przesunęła ręką nad nim. Część owadów rozleciała się w różnych kierunkach, a pod nimi była krew. Nie mogły złożyć jaj, więc po prostu spijały ją z dywanu. Wszędzie śmierdziało starą krwią.

- Jakieś pomysły? - zapytała Lukę, który fotografował jedzenie.

- Ktoś, kogo znała, albo sam sobie wszedł, brak śladów krwi przy drzwiach - wskazał je. O dziwo, albo raczej nie dziwo, najgorsze przypuszczenia Marinette się sprawdziły: to była kobieta, w dodatku znała ją, ale nie pamiętała nazwiska, i, na studiach, nawet się całowały. Zaczęła się poważnie zastanawiać nad tym, czy nie powiedzieć o wszystkim Siri i zrezygnować ze śledztwa. Wtedy ktoś inny by je przejął, a oni byliby znowu wolni, bo nie można się emocjonalnie angażować. - Domofon przy wejściu da radę obejść.

- Nie, gdy jest środek nocy.

- Trafna uwaga, ale mógł zapalić papierosa i przytrzymać komuś drzwi.

- Czyli był na zewnątrz przed nią - stwierdziła i odwróciła się do niego przodem.

DIPJ z Marsylii zebrali wszystko i zabrali do swojego laboratorium, razem z truposzką, czego zakazała im Marinette. Mieli przysłać wszystko, co wiedzą, do Paryża.

- Tu się zaczęło - wskazał kilka kropel krwi na podłodze przy kuchni.

- Co na kamerach ostatnio?

- Nic.

- Marsylia zabezpieczyła nagrania?

Luka wyjął z tylnej kieszeni w jeansach pognieciony plik papierów, protokół oględzin miejsca, przejrzał jedną stronę, potem drugą...

- Jest - powiedział w końcu. - Tak, zabezpieczyli.

- Dzisiaj wieczorem będziemy musieli do nich wrócić - Marinette zerknęła na zegarek w telefonie, ziewając. "5:05". - A na razie możemy wracać do.. - chciała powiedzieć domu, ale to przecież nie był jej, ani jego dom - ..łóżek.

Nagle coś zauważyła, przy stołku barowym, na dywanie, kawałek materiału, tylko odrobinę odróżniający się kolorem. Podniosła go dłonią w rękawiczce.

- Masz toreb..? - Luka już czekał rozwierając torebkę na dowody, albo ślady. - Podrzucimy im i to - dodała, gdy Luka ją oznaczał.

Wyszli z mieszkania i Marinette nakleiła świeżą taśmę policyjną na drzwi. Odetchnęła dopiero, kiedy znaleźli się w aucie, ale jednocześnie nie mogła się doczekać kąpieli w tej wannie, a następnie wyskoczenia z niej i od razu wskoczenia do tego wielkiego łoża, najlepiej nago. Zastanowiła się jeszcze, czy nie powinna umyć dziś głowy.

Najpierw umyła zęby, swoją maleńką pasteczką do zębów, potem odkręciła kran na gorącej wodzie i w międzyczasie się rozebrała, wlawszy do wanny prawie połowę swojego żelu pod prysznic. Nieźle ją zaskoczyli, tym bardziej, że tamtą uwagę pisała żartobliwie.

La Patte 🔞 || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz