Special

673 54 6
                                    


- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego,Mamo i Tato! - krzyknęła dziewczyna wchodząc do swojego pokoju.

Zmęczona tym dniem,usiadła na łóżku. Przed chwilą skończyła jeść z rodziną,wigilijną kolację. A teraz ma spotkać się z Czarnym Kotem,choć nie miała wogóle siły,ale cóż,obiecała mu.

- No Tikki. - rzekła wstając i ochoczo klaszcząc w ręce. - Obiecałam pewnemu pechowcowi,że się z nim spotkam. - uśmiechnęła się na myśl o tym blondynie. - Tikki Kropkuj!

I po sekundzie,jej ciało odział czerwony lateks z czarnymi kropkami. Zwinnie i szybko wyskoczyła przez okno i przeskakiwała po paryskich dachach,żeby dotrzeć na ich wspólny dach.

Nie miała nic na sobie. Byla zima i bylo dosyć zimno,ale jej kostium tak jakby ogrzewał ją. Oczywiście jak to w święta,daje się prezenty. I ona nie zapomniała o tym dla swojego partnera.

Dotarła.Ich miejsce znajdowało się na przeciw Wieży Eiffla. Było tutaj ,idealnie. Z uśmiechem na ustach usiadła na skraju dachu,patrząc w niebo. Musiała zaczekać na zielonookiego,ponieważ była tu pierwsza.

Nagle ktoś zakrył jej oczy. Jej uśmiech się poszerzył.Dobrze wiedziała kto ją "napadł".

- Zgadnij kto to. - usłyszała koło swojego ucha. Przez ten szept,przez jej ciało przeleciał dziwny dreszcz.

- Hmm. - udawała że się zastaniawia. - Niech pomyślę,to chyba jakiś kocur który prawie nocą,szwęda się po Paryżu. Zgadłam?

- Jak zawsze,słodka i błyskotliwa. - blondyn ją puścił i odwrócił w swoją stronę. Przez chwilę mogła usłyszeć jego,piękny jak nigdy śmiech. - Jak ci minęła Wigilia?

Jego pytanie wyrwało ją z trasu. Nawet nie zauważyła kiedy chłopak,siadł. Zrobiła to samo,nachylając się trochę i podpierając się rękami.

- Dobrze. - odparła zgodnie z prawdą. - A tobie?

Blondyn westchnął,na co Biedronka dała mu pytające spojrzenie.

- W sumie jak co roku. Spędziłem ją sam. - wzruszył ramionami. Nie zrozumiała go,ale nie chciała się wplątywać w nie swoje sprawy. Kiwnęła nieśmiało głową.

Między nimi zapadła niezręczna cisza. Lecz bohater ją przerwał,wstając na równe nogi. Swoim spojrzeniem dał znać partnerce że ma uczynić to samo. Posłusznie wstała i popatrzyła na Kota wyczekująco.

- Moja Pani. - teatralnie uklęknął na jedno kolano. Granastowłosa zaśmiała się pod nosem. - Czy przyjmiesz mały prezent od nieznośnego Kota,który psuje ci nerwy na każdym kroku?

Wsadziwszy rękę do kieszeni,wyciągnął z niej małe pudełeczko. Marinette kiwnęła głową. Na jej policzkach pojawiły się czerwone plamy.

- Oczywiście, ty nieznośny Kocie. - odparła ze szczerym uśmiechem. Blondyn wstał i otworzył pudełko przed jej twarzą. Otworzyła usta ze zdumienia. W środku znajdował się piękny,złoty naszyjnik w kształcie serca. Był naprawdę piękny.

- Jeju,Czarny Kocie. - szepnęła,lekko dotykając biżuterii. - To jest przepiękne.

Rzuciła mu się w ramiona,o mało nie wyrzucając przy tym prezentu. Partner odwzajemnił gest.

- Cieszę że Ci się podoba. - spojrzał w jej oczy. - Pozwolisz? - zapytał,powoli odgarnując jej włosy. Kiwnęła niepewnie głową. Bohater chwycił naszyjnik i zapiął go na jej szyi. W jej sercu pojawiło się dziwne ciepło.

- Dziękuję. - szepnęła nieśmiało. - Naprawdę. - Posłał jej perlisty uśmiech. - Teraz może ja podaruje coś tobie,hm?

Kot przytaknął.

Nastolatka jednym ruchem ręki chwyciła yoyo i otworzyła je. Wyciągęła z niego,średnią torbę.

- Wesołych Świąt. - uśmiechnęła się podając mu torbę. Zielonooki z chęcią ją przyjął i natychmiast otworzył.

Jego oczom ukazała się czarna czapka i szalik tego samego koloru. Przez parę minut patrzył na to w osłupieniu. Biedronka widziąc reakcje blondyna,posmutniała.

- Nie podoba Ci się? - spojrzał na nią szybko. Nawet nie zauważyła kiedy przywarł do niej swoim ciałem i przez to jeszcze przewrócili się na zimne dachówki.

- Dziękuję Biedronko. - wyszeptał w jej szyję. I zrobił to,czego by się nigdy nie spodziewała. Pocałował ją w to samo miejsce,co przed chwilą powiedział. - To wiele dla mnie znaczy.

Wreszcie spojrzał na nią. Ich oczy się spotkały. Wpatrywali się w siebie,nic nie mówiąc. W pewniej chwili bohaterka odwróciła wzrok ku prawej strony głowy chłopaka. Zauważyła że nad jego uchem widnieje jemioła.

Przymknęła oczy i westchnęła z uśmiechem.

- Zaplanowałeś to,prawda? - Kot pokręcił głową.

- Może tak,a może nie. - przysunął twarz bliżej jej. - Ale tradycja to tradycja,czyż nie Biedronsiu?

Granastowłosa przekręciła oczami i zaśmiała się słodko. Blondyn nie wykorzystując więcej czasu,wbił się w jej usta. To była magiczna chwila. Dla nich,obojga.

Można nawet powiedzieć,że te święta były najlepszymi,jak dotychczas w ich życiu.





Kochani,jeszcze raz z całego serca dziękuję wam za 1 tyś odsłon.
To dla mnie wiele znaczy.
Dziękuję.

Nadzieja jest w was..|Miraculous✔Where stories live. Discover now