Rozdział 9.

1.1K 64 4
                                    

Caroline

- Nie martw się, nie dopadnie cię tu. - uśmiechnął się pod nosem.

- No ja nie wiem. On jest niebezpieczny. - pokręciłam głową smutna.

- Myślisz, że jestem słaby i nie poradzę sobie z nim? - uniósł jedną brew. Muszę przyznać wygląda seksownie. Dobra ogarnij się dziewczyno.

- Nie, ale...

- Nie ma żadnego ale. - wstał z kanapy i rozprostował kości, napinając wszystkie mięśnie. W prawdzie miał mniejszy biceps niż Jai, ale i tak robi wrażenie. Dlaczego ja porównuję go do Brooksa? Czemu ciągle o nim myślę? Jezu chcę o nim zapomnieć.

- To pokazać? - otrząsnęłam się z transu i spojrzałam na niego zaskoczona. Co on chce mi pokazać? Dean dźwięcznie się zaśmiał. O co mu teraz chodzi?

- Pokazać ci gdzie będziesz dziś spać? - zachichotał i wyciągnął rękę w moim kierunku.

- Ah, tak. - zarumieniłam się i podałam mu dłoń. Chłopach chwycił ją mocno lecz nieboleśnie i pociągnął mnie w wyniku czego stanęłam na równe nogi. Poprawiłam sukienkę i równym kierunkiem ruszyliśmy krętym korytarzem do pokoju, w którym miałam spędzić dzisiejszą noc. Włączył światło, a ja w końcu mogłam obejrzeć pomieszczenie. Pierwsza rzecz, która wpadła mi w oko to ogromne dwuosobowe łóżko pościelone puchatym kocem. Podeszłam do niego i dłonią przejechałam po powierzchni. Jaki przyjemny materiał. Nad łóżkiem wisiał obraz, który przedstawiał zachód słońca nad morzem. Jaki piękny. Szkoda, że nie mogę tego ujrzeć naprawdę. Chciałabym przechadzać się piaszczystymi plażami. Słyszeć szum morza i czuć ten przyjemnie zimny wiatr otulający moją twarz. Czuć jak sukienka powiewa niczym obłoczek. Fale, które odbijają się od moich bosych stóp. To niestety tylko moje marzenia. Po prawej stronie widziałam dodatkowe drzwi. Pewnie łazienka. Po lewej stronie stoi szafka nocna, a na niej mała lampka i to całe wyposażenie. Mi to w zupełności starcza.

- Podoba się?

- Jest świetnie. - skinęłam głową.

- Miłej nocy życzę. Dobranoc Caroline.

- Dobranoc Dean.

Jai


- Daj sobie z nią spokój. - Skip machnął ręką. - Pieniądze już dostałeś, teraz nie musisz się nią przejmować.

- Nic nie rozumiesz. - syknąłem wściekły. Trzy nieprzespane noce dobrze na mnie nie wpływają. Szukam ją ciągle. Nie robię żadnej przerwy. Szukam, szukam i szukam aż mam ochotę rozjebać wszystkich i wszystko co stanie mi na drodze. Usłyszałem odchrząknięcie za plecami. To Luke.

- Musimy pogadać Jai. - skinął głową w kierunku drzwi prowadzących na korytarz.

- Nie mam czasu. - warknąłem nie patrząc na niego.

- To ważne. - ciągle naciskał. Nie odpuści, wiem to, bo w końcu to mój brat i to na dodatek bliźniak. Kto mógłby go lepiej znać ode mnie? Westchnąłem poirytowany i wstałem z miejsca odwracając się do niego przodem. Na jego ustach widniał idiotyczny uśmiech mówiący "wygrałem".  Mogę się go wyrzec? Niestety znam odpowiedź. Luke wyszedł z pokoju, a ja za nim. Mój braciszek siedział na schodach więc postanowiłem się do niego dosiąść.

- To co jest tak strasznie ważnego?

- Ty. - co? Przesłyszałem się czy coś? A może chodzi o Cari? Nie, to na pewno nie to.

- Jak to o mnie? - prychnąłem. Ta jego poważna mina była zbyt poważna jak na niego.

- Wiem o co ci chodzi. Mnie nie oszukasz.

Brutal life//Jai Brooks ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz