Rozdział 8.

1.2K 72 7
                                    

Siedzieliśmy w ciszy. Nikomu nie spieszyło się do rozpoczęcia rozmowy. Jedynym dźwiękiem był silnik i lecąca muzyka z radia. Zauważyłam, że mężczyzna lubi klasycznego rocka, np. AC/DC, a dlaczego tak uważam? Innego rodzaju muzyki jeszcze nie puścił, dodatkowo śpiewał pod nosem teksty piosenek i wybijał rytm palcami na kierownicy. Dłonie nadal mi się trzęsły, chociaż nie było mi zimno. To pewnie przez tą adrenalinę, która nadal gdzieś krzątała się po moim ciele. Gdy obrazy za szybą zaczęły mnie nudzi postanowiłam dokładnie przyjrzeć się chłopakowi. Po bokach włosy miał krótko ścięte, a góra była dłuższa i postawiona na żel. Na jego twarzy widniał kilkudniowy zarost, który dodawał mu seksapilu.

- Jak się nazywasz? - aż podskoczyłam na miejscu kiedy chłopak się odezwał.

- Caroline, ale większość mówi mi po prostu Cari. - chłopak gdy usłyszał moje imię zerknął na mnie w przednim lusterku, a jego twarz wyrażała zdziwienie.

- A ty jak się nazywasz?  - ciekawość wzięła górę. No, ale co poradzę? Zawsze byłam ciekawską dziewczyną i chyba tego nie zmienię. Czasami ta moja ciekawość jest trochę niegrzeczna. Przez jakiś czas chłopak siedział w ciszy. Uraziłam go tym pytaniem czy co? Zrezygnowana odwróciłam głowę.

- Jestem Dean. - usłyszałam jego głos i zaalarmowana odwróciłam głowę.

- Co? - spytałam zdziwiona, bo nie spodziewałam się po tej długiej chwili milczenia, odpowiedzi. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się.

- Dean. Nazywam się Dean Winchester. - posłał mi uroczy uśmiech i podał dłoń. Odwzajemniłam gest z uśmiechem, ale już nie tak słodkim jak jego.

- Caroline Vess. - nie rozumiem dlaczego mu się przedstawiłam. Nie rozumiem też czemu podałam mu dłoń, uśmiechnęłam się do niego i z nim rozmawiam. I dlaczego siedzę w jego aucie na dodatek jadę do jego domu? To wina tego jego czarującego uśmiech i pięknych oczu. Jest też miły i czuły w stosunku do mnie. Muszę przyznać jest pociągający, ale zapewne takie ciacho ma już dziewczynę. Jezu o czym ja myślę? Znam go może, czekajcie ja go nie znam. W tym problem, bo chcę poznać. Po około półgodzinnej jeździe zatrzymaliśmy się przed dosyć dużym domem. Nie mogłam określić jak wyglądał, bo dziwnym trafem tu nie było żadnej lampy. Kształt budynku widziałam tylko dzięki lampą samochodu, ale Dean zgasił auto i zrobiło się ciemno. Widziałam jedynie lekkie zarysy krzaków, drzew, domu, auta i Winchestera. Ponura trochę ta okolica, bo dlaczego tu nie ma lamp? Ani jednej. On się kryje przed kimś, czy jest tak samo niebezpieczny jak Jai? Nie, nie może być. Chociaż Jai też czasami był dla mnie miły.

- Dean? Gdzie ja mam iść? Nic nie widzę. - zawołałam i nadal stałam w tym samym miejscu. Boję się ruszyć, bo nie wiem co jest przede mną. Nagle poczułam czyjeś dłonie na tali. Pisnęłam przestraszona i się odsunęłam na bezpieczna odległość. Usłyszałam chichot.

- To tylko ja. Chciałem poprowadzić cię do domu. - powiedział niewinnie i tym razem złapał moją dłoń. Westchnęłam z ulgą i zaczęłam iść lub zaczęłam być prowadzona przez niego. Szliśmy dalej w kierunku domu, ale gapa ja potknęłam się o coś i wpadłam w ramiona Dean'a.

- Widzę, że na mnie lecisz. - jak ja się cieszę, że jednak jest ciemno, bo jestem prawdopodobnie czerwona jak burak. Odepchnęłam się od chłopaka i poprawiłam sukienkę. On jedynie nadal chichotał i z powrotem złapał moją rękę.

- Uważaj są tu dwa stopnie. - ostrzegł i puścił mnie. Ostrożnie postawiłam nogę na pierwszym schodku. Brzęczenie kluczy odbiło się od moich uszu.

- Zapraszam. - Dean wpuścił mnie do mieszkania po czym zamknął drzwi na klucz. Zdjęłam buty i odłożyłam je gdzieś obok mnie. Pomieszczenie rozświetliło się, bo mężczyzna zapalił w końcu światło. Przetarłam oczy by przyzwyczaić się do oświetlenia. Winchester zaczął iść, więc postanowiłam udać się za nim długim korytarzem. Skręciliśmy w prawo i trafiliśmy do salonu. Chłopak wskazał na kanapkę bym usiadła.

Brutal life//Jai Brooks ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz