Rozdział 3.

1.6K 85 3
                                    

- A tu jest twój tymczasowy pokój. - chłopak otworzył drzwi od pokoju, w którym leżałam. Teraz gdy rolety zostały odsłonięte mogłam mu się przyjrzeć. Ściny były w kolorze kawy, przy jednej z ścian stało łóżko jednoosobowe. Leżała na nim biała poduszka i szary kocyk. Obok stała mała komoda. Pomieszczenia nie za bardzo pasowało do nowocześnie urządzonego domu. Może to pomieszczenie było specjalnie dla takich "gości" jak ja? Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na Jai'a.

- Mogłabym prosić o moją torebkę? - spytałam grzecznie lecz trochę niepewnie.

- Nie. - prychnął. - Myślisz, że jestem tak głupi by dać ci torbę, w której masz telefon i możesz zadzwonić do kogoś? - jedynie pokręciłam głową.

- Kiedy cię pytam oczekują odpowiedzi! - syknął.

- N-nie, nie jesteś głupi. - wymamrotałam jąkając się. Chłopak tylko głupkowato się uśmiechnął i pociągnął mnie za dłoń. Jęknęłam z bólu, a łzy zakręciły się w moich oczach. Gwałtownie zamrugałam by je odgonić, ale to nic nie pomogło, bo one i tak swobodnie spłynęły po moich policzkach.

- Ojeju za mocno ścisnąłem rączkę panienki? - rzucił sarkastycznie chłopak i ścisnął mój nadgarstek jeszcze mocniej.

- Pp-puść. - załkałam i pociągnęłam nosem. Niestety nie uzyskałam żadnej odpowiedzi, a co ważniejsze nie zostałam uwolniona. - P-proszę. - pisnęłam, bo straciłam czucie w mojej małej dłoni. Na szczęście chłopak w końcu mnie posłuchał. Złapałam za nadgarstek, który był cały siny.

- Pewni długo będę mieć ślad. - pomyślałam i skrzywiłam się.

- Długo mam jeszcze czekać?

- Nie. - mruknęłam spuszczając głowę.

- Kiedy ze mną rozmawiasz masz patrzeć mi się w oczy. - złapał za mój podbródek i podniósł go do góry. Nie odpowiedziałam już jedynie skinęłam głową, bo zapatrzałam się w te jego piękne czekoladowe tęczówki. Pewnie nie zdaje sobie nawet sprawy jak bardzo oczarowały mnie te oczy.  

Nie, stop. O czym ja myślę? Otrząsnęłam się z transu i ruszyłam za chłopakiem. Nie zdajecie sobie sprawy jakie wielkie było moje zdziwienie kiedy chłopak zaprowadził mnie do "zakazanego" pokoju.

- Usiądź. - gestem ręki wskazał na swoje łóżko, a ja wykonałam polecenie. Rozejrzałam się po pomieszczenie, które wcale nie pasowała do chłopaka stojącego przede mną. Ściany były utrzymane w szarych kolorach, a łóżko było dwuosobowe. Na powierzchni leżał bardzo przyjemny w dotyku materiał. Był w brązowe, białe i żółte paski tak samo jak poduszki. Obok stała komoda wykonana z tego samego drewna co obudowa łóżka na niej stała lampka nocna. Wszędzie widziałam jakieś małe elementy zdobiące pokój Fotografie, książki i wszystko inne co znajduje się w standardowym pokoju. Chociaż czemu ja się dziwię, że tutaj jest tak normalnie? Spodziewałam się całego w czerni pokoju z nożami i inną bronią na wierzchu. Moja głupia wyobraźnia czasami mnie przewyższa albo Jai jednak nie jest taki zły? Moją uwagę przykuły teraz dodatkowe drzwi, które pewnie prowadziły do łazienki. Panującą między nami ciszę przerwał refren jednej z moich ulubionych piosenek:

And all the people say;
"You can't wake up, this is not a dream
You're part of a machine, you are not a human being
With your face all made up, living on a screen
Low on self esteem, so you run on gasoline"

~*~


Zaczęłam lekko kołysać się w jej rytm i podśpiewywać pod nosem.

Nagle oprzytomniałam.

To dzwoni mój telefon! Usłyszałam śmiech Jai'a.

- Fajny dzwonek sobie wybrałaś. - prychnął i przyłożył telefon do ucha.

- Hallo? - chwila przerwy prawdopodobnie czekał na odpowiedź rozmówcy.

- Nie, to nie Caroline. - mogłam wyobrazić sobie jak przewraca oczami i głupi się uśmiecha. No właśnie, mogłam tylko sobie wyobrazić, gdyż chłopak stał odwrócony do mnie plecami.

- Cari chyba ktoś chce z tobą koniecznie rozmawiać. - cwaniacki uśmieszek zagościł na jego ustach kiedy podawał mi urządzenie.

- Hallo?

- Cari! O Boże! Gdzie ty jesteś? Dlaczego nie wróciłaś na noc? - usłyszałam zdenerwowany głos kuzynki. Mimowolnie uśmiechnęłam się na myśl o brunetce. 

Martwiła się o mnie.

Szczerze miałam tylko i wyłącznie ją. Niestety rodzice zginęli rok temu w wypadku samochodowym. Strasznie ją kocham i nie chcę jej nigdy stracić.

- Sue. - mój głos lekko się załamał. - Ja... - i w tym momencie spojrzałam na bruneta, który jedynie pokręcił głową na znak, że mam niczego nie mówić. - Ja musiałam wyjechać na kilka dni.

- Jak to? Nie zabierając ciuchów ani prawie niczego? Nawet mnie nie uprzedziłaś.

- Pp-przepraszam. - zrobiło mi się tak strasznie przykro gdy usłyszałam jej zawód w głosie.

- Okej, nic nie szkodzi, gdzie pojechałaś?

- Um do Erika.- palnęłam peirwszą lepszą osobę, który przyszła mi na myśl.

- Wyjazd do niego był tak ważny, że nie mogłaś mnie nawet uprzedzić? Mogę ci przywieźć trochę ciuchów na zmianę.
- Nie! Znaczy on mi pożyczył kilka ciuchów po jego siostrze, nie masz się czym przejmować, zadzwonię za jakiś czas. - jak ja nienawidzę kłamać, czuję się teraz strasznie z świadomością,
że okłamałam najważniejszą dla mnie osobę.

- No dobrze. - słychać była, że nie do końca mi wierzy, ale odpuściła dalsze wypytywanie.

- Kocham cię Susan.

- Pa, ja ciebie też Caroline. - sygnał kończący połączenie zabrzmiał w głośniku. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, ale szybko ją starłam, by osoba obok mnie tego nie zauważyła.

- Jaka wzruszająca rozmowa. - zakpił chłopak i podszedł do jednej z szuflad. Wyjął z niej czarną koszulkę i granatowe bokserki. Spojrzałam na niego zdziwiona, a on jedynie wskazał na tajemnicze drzwi i powiedział: - Idę się umyć, a ty możesz zaraz po mnie. - przytaknęłam i położyłam "piżamę" obok siebie. Chłopak zniknął za drewnianą powłoką, a ja korzystając z jego nieobecności rozejrzałam się po pokoju. Podeszłam do komody na której leżało, jak przepuszczam zdjęcie z dzieciństwa. Na środku stał najwyższy chłopiec o zielonych oczach, a po jego obu stronach stali tacy sami chłopcy. Bliźniacy mieli brązowe włosy, jeden miał bardziej kręcone od drugiego. Obaj mieli czekoladowe oczy i słodko się uśmiechali. Sama na ten widok się uśmiechnęłam i przejechałam opuszkami po fotografii.

- To ja i moi bracia. - podskoczyłam w miejscu kiedy usłyszałam głos Jai'a przy uchu. Nawet nie usłyszałam kiedy chłopak wyszedł z łazienki.

- To ty masz braci?

- Tak. - złapał zdjęcie i odłożył na miejsce.

Hej!

Mam nadzieję, że rozdział może być i postarałam się zrobić go trochę dłuższego.

Dziękuję, że jest was coraz więcej!

Kocham was! ♥

Brutal life//Jai Brooks ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz