Rozdział 4.

1.6K 83 4
                                    

Odwróciłam się do chłopaka tyłem i podeszłam do jego miejsca spania by wziąć piżamę. Nagle poczułam szarpnięcie za ramiona i zostałam odwrócona twarzą do Jai'a. Gdyby nie te silne dłonie leżałabym już dawno na łóżku. Nawet nie usłyszałam kiedy opuścił łazienkę. Przełknęłam głośno ślinę gdy ujrzałam tęczówki chłopaka. Były ciemniejsze niż zwykle. Przeraziłam się. Chyba już wolę kiedy się ze mnie śmieje. Brooks co chwilę przybliżał się do mnie zmniejszając dystans między nami. Jego pełne malinowe usta były coraz bliżej moich. Jego oczy nie wyrażały teraz nic. Zero jakiegokolwiek uczucia. Przerażona czekałam na to co się wydarzy, ale te usta były takie kuszące. Strasznie chciałam zbadać ich miękkość i delikatność. W ułamku sekundy moja prośba się spełniła. Chłopak przyparł do mnie swoimi ustami i pchnął mnie na łóżko. Upadłam na miękkim materiale, ale nie przejmowałam się tym. Nie obchodzą mnie teraz konsekwencje tego. Później będę się o to martwić teraz liczy się tylko ta chwila. Ruchy bruneta były coraz bardziej gwałtowne. Całował moje usta zachłannie i zdawało mi się, że chce jeszcze więcej. Położyłam dłonie na jego torsie i sunęłam nimi raz w górę, raz w dół. Boże jaki on umięśniony. Koszulka tak strasznie mi przeszkadzała w badaniu tego boskiego ciała, że złapałam końce koszulki i pociągnęłam ją do góry. Nagle poczułam jak mnie łapie za tyłek i jęknęłam mu w usta co od razu wykorzystał i wtargnął swoim językiem do moich ust. Jego dłonie złapały zamek mojej sukienki i zaczęły ge odpinać. Przerażenie wtargnęło do mojego ciało a rozum odzyskał rozsądek i przestałam oddawać pocałunki chłopaka. Kiedy spostrzegł się, że przestałam położył swoje dłonie po obu stronach mojej głowy i zaczął zostawiać na mojej szyi mokre ślady. Raz ssała, zagryzał i dmuchał na moją delikatną skórę. Zadrżałam, a moje oczy się zaszkliły.

- Jai. - nic. - P-proszę przestań. - tak bardzo chciałam go odepchnąć. Tak strasznie chciałam uciec. Niech ktoś go weźmie ode mnie! Zrobię wszystko, ale tego nie zniosę. Łzy zaczęły tworzyć dróżki na moich policzkach. Chłopak podniósł się ze mnie i zaczął przeraźliwie śmiać. Boże zlituj się nade mną.

Co ja ci zrobiłam?

Zszedł ze mnie, a ja tak leżałam sparaliżowana i spoglądałam na jego roześmianą twarz.

- Głupia dziewica. - znów kolejna fala śmiechu. - I tak wiem, że ci się to podobało. -syknął, a ja przymknęłam oczy. Nie chcę teraz na niego patrzeć. Usłyszałam skrzypienie podłogi, czyli odszedł od łóżka. Uchyliłam powieki i zauważyłam Jai'a przy drzwiach.

- Idź się w końcu umyć. - syknął, a ja jak posłuszny piesek pobiegłam do łazienki zabierając przy okazji ze sobą piżamę. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz dla bezpieczeństwa. Odkręciłam kurek od prysznica i zdjęłam z siebie ciuchy. Powolnym krokiem weszłam do kabiny i ustawiłam odpowiednią temperaturę wody. Oparłam się o jedną ze ścian i zsunęłam powoli na dół. Schowałam głowę w kolanach i zaczęłam cicho szlochać. Mój płacz zagłuszała woda wylatującą z słuchawki prysznica.

Dlaczego?

Tylko ja mam takiego pecha w życiu?

Jestem tak bardzo bezsilna.

Boję się go.

A co będzie jeżeli następnym razem posunie się dalej?

Potrząsnęłam głową wyobrażając sobie sceny do których chłopak mógł się dopuścić gdybym mu pozwoliła.

- Shh Caroline, wszystko skończy się dobrze. Jestem tu, nie przejmuj się. Kocham Cię moje maleństwo. - usłyszałam głos... Mamy? Przerażona uniosłam zapłakaną twarz, ale z bólem stwierdziłam, że jej tu nie ma. Pewnie mi się przesłyszało. Tak bardzo tęsknię za mamą. Czasami słyszę jej głos, zazwyczaj kiedy najbardziej potrzebuję przy sobie kogoś. Tak bardzo mi jej brakuje, ale wiem, że ona nade mną czuwa.

Wiem to.

Uśmiechnęłam się kiedy przed oczami ukazał mi się jej obraz. Była drobną kobietą podobnie jak ja.  Włosy zazwyczaj upięte w dbałego koka, a na ustach jak zawsze widniał ten radosny uśmiech. Cieszyła się każdym dniem. Każdą chwilą. Jej miejsce było zazwyczaj w kuchni. Uwielbiała gotować, a w wolnych chwilach czytać. Pamiętam jak czytała mi bajki na dobranoc kiedy miałam 6 lat. Byliśmy tak bardzo szczęśliwą rodziną. Gdyby nie ten jeden wypadek. Prawdopodobnie nie byłoby tego wszystkiego, a ja siedziała z mamą w salonie i piła kawę. Pociągnęłam niechlujnie nosem i wyszłam spod prysznica.

Muszę być silna.

~~

- No wyjdź z tej łazienki mówię! Utopiłaś się tam czy co? Jak zaraz nie wyjdziesz to sam cię wyniosę, a tego chyba nie chcesz. - kolejne walnie o drzwi doszło do mych uszu. Westchnęłam, przecież kiedyś muszę stąd wyjść. Drżącą dłonią odkluczyłam zamek w drzwiach i nadusiłam klamkę.

- Ileż można tam siedzieć? - warknął na mnie wściekły. Przełknęłam głośno ślinę.

- Przepraszam. - mruknęłam i spuściłam głowę.

- Mam nadzieję że to taki ostatni twój wybryk.

- Tak, jeszcze raz przepraszam. - westchnął i złapał się za kark.

- Chodź już do pokoju. - przepuścił mnie w drzwiach i idąc za mną aż do samego pokoju nie odezwał się ani jednym słowem.

- Dobranoc. - usłyszałam kiedy zamykałam drzwi.

- Dobranoc. - mruknęłam sama do siebie, bo wiedziałam, że on tego nie usłyszał. Ułożyłam się jak najwygodniej potrafiłam i przymknęłam powieki. Sen jednak nie nadchodził. Na domiar złego była burza, a ja się jej strasznie boję. Zakryłam się kołdrą aż po sam czubek nosa. Co jakiś czas pioruny rozświetlały pomieszczenie, w którym się znajdowałam, a grzmoty tylko bardziej mnie straszyły.

Brutal life//Jai Brooks ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz