Chapter 32

3K 158 3
                                    

Odliczanie do dzwonka jest najgorszą katuszą w ciągu całego dnia nauki. Robimy to codziennie, co godzinę i za każdym razem są to najgorsze minuty życia. Nie znam osoby, która nie znałaby tego uczucia, gdy spogląda się co chwila na zegarek, a czas jakby stanął w miejscu kiedy nauczyciel omawia kolejny nudny temat na temat historii Australii. Wiem, niektórzy są tym czasem zainteresowani, ale nie wtedy, gdy za oknem słońce cudownie świeci, jest 33 stopnie Celsjusza, a zegarek utkwił na kilka godzin w miejscu dając nam bezlitosne złudzenie, że minęło dopiero 5 minut. Najgorsze są momenty, gdy ma się po 8-9 lekcji, a czas staje w miejscu już na 4 lekcji. Wtedy lepiej byłoby od razu położyć się na torach i czekać na rozpędzony pociąg. Uczucie zapewne mniej by bolało niż rozciąganie się w temacie naszej historyczki, która myśli, że pozjadała wszystkie rozumy. No dobrze może z historii była dobra, ale czasem mogła by powstrzymać się od uwag na temat naszych ocen w dziennikach, które pochodzą całkowicie z innych lekcji niż te, które ona prowadzi. Zawsze wtyka nos w nieswoje sprawy.

Westchnęłam zmieniając rękę podpierającą moją głowę. Spojrzałam za okno. Chłopcy już skończyli lekcje przez co czekali na nas na dziedzińcu gdzie zapewne poprzez to czekanie złapią niesamowitą opaleniznę. Spojrzałam na swoja bladą skórę. Tyle czasu spędzam z nimi na dworze biegając, kąpiąc się i robiąc inne głupie rzeczy, a ona niczym u wampira dalej miała ten nienaturalnie blady odcień. Czasami zastanawiałam się czy ja naprawdę mieszkam w Australii od urodzenia czy przyjechałam wczoraj i słońce mnie jeszcze nie zdążyło ujrzeć w swoim świetle. Mój wzrok znów przeniósł się na chłopaka, z którym przeżyłam najpiękniejszą noc w życiu. Śmiał się z czegoś co powiedział pewnie Beau. Uśmiechnęłam się i usłyszałam niewyraźny komentarz z tyłu klasy na temat mojego związku z chłopakami. Jedyną osobą jaka mogła wypowiedzieć słowa typu : „ frajerka myśli, że oni ją lubią" była Tracy. Mój humor niestety nie mógł być zepsuty przez nią ponieważ zrobiło to postanowienie nauki jakie postawiłam sobie na początku szkoły średniej. Nie chciałam skończyć bez pracy i na cudzym utrzymaniu. Niestety nie jestem jedną z tych osób, które idą na łatwiznę. Nie miałam ostatnio łatwo, ale zaczęłam nadrabiać w nauce i jak na razie jest dobrze.

Dzwonek. Najpiękniejszy dźwięk w ciągu całego okresu nauki u młodzieży jak i dzieci. Każdy kochał ten dzwonek o ile oznaczał on koniec lekcji. Ten, który oznaczał ich początek był znienawidzony przez wszystkich. Jeden ten sam dźwięk, a jak różny kiedy oznacza on lekcję jak i jej koniec.

Podniosłam się z ławki i zabrałam torbę, która już była spakowana. Biegiem ruszyłam do szafki. Tam wrzuciłam szybko do niej torbę i z uśmiechem na ustach wyszłam za mury szkoły. Chłopcy dalej siedzieli tam gdzie wcześniej. Podbiegłam do obkolczykowanego z bliźniaków ten zaś uniósł mnie nad ziemię i obrócił nami dookoła.

- koniec katuszy - zaśmiałam się, gdy James podszedł do nas pozbawiony jakiejkolwiek radości. Widziałam jak bardzo męczy się na lekcjach, ale twardo siedział. Nie raz mi mówił, że chce skończyć tak jak ja szkołę, ale za bardzo się męczył i widziałam to. Zakładam już dziś, że niedługo zrezygnuje tak jak to mają w planach Daniel i Beau. Tak planują to już od dłuższego czasu, ale czekają na odpowiedni moment.

- Nie denerwuj - usiadł na stole do ping ponga - co dzisiaj robimy? - spojrzał na chłopaków, a gdy ci wzruszyli ramionami spojrzał na mnie. Siedziałam Lu na kolanach, gdy ten tak jak J siedział na stole.

- Co powiecie na centrum handlowe ? Poszłabym coś zjeść dawno nie jedliśmy Fast foodów - wyszczerzyłam się udając, że nie mam zamiaru podbić kolejny raz do bankomatu. Wolałam swoje plany trzymać w tajemnicy. Wystarczyło mi, że Jai był już w to wtajemniczony. Zwłaszcza, że szłam do bankomatu ze względu na niego. Gina miała ostatnio mały kryzys w budżecie nawet kiedy dokładałam się im do rachunków. No niestety, ale zniszczona weranda dokładniej przez Beau i Daniela musiała być naprawiona, a bała się powierzyć tę pracę synom, gdyż było to od początku skazane na niepowodzenie, a nawet możliwe, że na większe szkody. Chłopcy też nie jedzą mało. I tak wyszło, że matka musiała mu odmówić wyjazd, a Ariana zaczęła zdjęcia do „Sam i Cat" przez co nie mogła opuścić Ameryki dla chłopaka i to on musiał pomimo swojej sytuacji jakoś znaleźć fundusze na wyjazd. I tak właśnie miała wyglądać moja pomoc tej parze.

Love is hardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz