Chapter 20

3.1K 178 17
                                    

* POV Beau*

Nie mogłem pozwolić na to by Corin była w mieszana w tę całą sprawę. Może pomysł by pożyczyć od niej kasę był dobry, ale jakbym wyglądał w jej oczach? Miała mnóstwo kasy i mogła pomyśleć, że nasza przyjaźń istnieje tylko dla stanu jej konta. Nie chciałem jej stracić dlatego wolałem nie spotykać jej przez jakiś czas. To rozwiązanie było bezpieczniejsze.

- Luke odprowadź ją i wracaj do domu - powiedziałem bratu i ruszyłem z resztą do domu.

- Nie uważasz, że byłeś za surowy?

- Nie Skip. Znasz Trevora może ją wykorzystać i dobrze wiesz do czego jest zdolny. Nie pamiętasz akcji z twoją siostrą?

- Dobra już - wycofał się i teraz szliśmy w ciszy póki nie przerwał jej Jai

- Skąd weźmiemy kasę?

- Nie wiem

- Właśnie Beau masz tak duże ego, że nie potrafisz poprosić kogoś o pomoc

- Nie mam dużego Ego tylko myśle też o tym co Corin o nas pomyśli - stanąłem i obróciłem się przodem do brata - Ma kasę. Kupe kasy, a my dwa miesiące po poznaniu jej prosimy o taką sumę! To będzie wyglądać jakbyśmy się z nią zadawali dla pieniędzy. Chcesz tego ?

- No nie, ale czy mamy inne wyjście? - Jai starał się poprawić naszą sytuację, ale nie chciałem się ugiąć nie mogłem. Nie chciałem stracić przyjaciółki. To była jedyna dziewczyna, która nie patrzyła na mnie jak na obiekt westchnień lub jak na totalnego idiotę. Traktowała mnie normalnie bez żadnych głupich scen i co najważniejsza akceptowała mnie. Była dla mnie jak siostra i to był kolejny powód dlaczego nie chcę jej stracić. To było by głupie stracić przyjaciółkę dla dawnych błędów, które popełniłem z braćmi i przyjaciółmi. Teraz to my musimy je naprawić i nie chce w to mieszać osób trzecich.

*POV Luke*

Wolnym krokiem ruszyłem z Corin do jej domu. Cały czas w głowie chodziło mi jedno zdanie "Zapytaj się jej". Wiedziałem, że bracia i przyjaciele mogą być na mnie za to źli, ale nie miałem wyboru musiałem jakoś nas wyciągnąć z tego gówna, w które wpakowaliśmy się. Zachciało nam się dwa lata temu prochów i zióła, więc teraz musimy zapłacić za to. Za sam towar mamy zapłacone, ale odsetki, które nalicza nam Trevor za dni zwłoki dobijają nas. On naliczył nam juz ponad 200%. byliśmy dłużni 1,500, a już wzrosło do 3.000 i z każdym dniem rośnie coraz więcej. Staramy się załatwić jak najwięcej pieniędzy zapożyczamy się u znajomych, których uświadomiliśmy w jakim stanie jesteśmy, ale to ciągle za mało. Gdybym tylko mógł cofnął bym czas żeby Corin nie była teraz w zagrożeniu. Po tym jak Trevor straszył nas śmiercią siostry Daniela wolałem nie ryzykować i zrobić wszystko co można było nawet jeśli miało to oznaczać zapożyczenie się u Corin co mogła źle odebrać. Doszliśmy do jej domu i nie wiedziałem co mam zrobić

- Luke wejdziesz? - byłem zaskoczony. Myślałem , że powie " dzięki za odprowadzenie, a teraz spadaj", a ona zapraszała mnie do środka. Chwilę potrzymałem ją w niepewności bo dobrze wiedziałem co odpowiem.

- Jasne z przyjemnością - puściłem oczo i wszedłem do gigantycznego holu. To był mój drugi raz, gdy wchodzę do środka i za każdym razem ten widok zapiera mi dech w piersiach. Jak można być tak obrzydliwie bogatym? Przecież ty mogły by mieszkać spokojnie cztery rodziny, a mieszkały dwie osoby. Nie żebym miał do niej o to żal, ale mój dom był conajmniej 4 razy mniejszy.

- Chcesz coś do picia jedzenia?

- Nie dziękuję - odpowiedziałem jej i wziąłem duży wdech siadając na krześle barowym postawionym przy wyspce na środku kuchni - Corin mam sprawę ...

Love is hardWhere stories live. Discover now