Chapter 7

3.8K 172 2
                                    

- co zamierzasz robić w weekend ? - ojciec zadał pytanie podczas kolacji. Szczerze? Zbił mnie tym pytaniem z pantałyku. Każdy weekend spędzałam z nim i Bellą więc dlaczego pytał mnie co zamierzam robić ? W mojej głowie zaczęło się rodzić milion odpowiedzi na sekundę - bo wiesz Corin ja muszę jechać w delegację i nie mogę zabrać cię ze sobą, a nie chcę żebyś siedziała w domu sama. Może zaprosisz jakieś koleżanki ? - siedziałam i wpatrywałam się w niego - człowieku ty nawet nie wiesz jak ta część mojego życia jest zakurzona. Definicja koleżanek jest tak rzadko używana, że niedługo mój słownik nie będzie obejmował tegoż pojęcia - Poprawiłam się na krześle.

- nie wiem Meredith i Emily... - tak okłamywałam ojca, że ktoś się ze mną przyjaźni - wyjeżdżają do cioci Meredith do Sydney i nie będzie ich do wtorku - znów załgałam ojcu. Czułam sie z tym nie dobrze, ale im mniej wie tym jest szczęśliwszy. Nie musi wiedzieć jakie to moje życie towarzyskie jest "ciekawe". Ojciec straciłby ten dobry humor i zaufanie do mnie, gdyby dowiedział się, że okłamuje go od kilku dobrych lat o swoich znajomosciach. Co ja gadam złamało by mu to serce. Jedyna córka, która mu została prefidnie go okłamuje wiedząc jak ojciec ją kocha i ile dla niej robi.

- wymyśl coś - wstał od stołu - jesteś sprytną dziewczynką. Jutro powiesz mi jakie plany, a tym czasem dziękuję za przepyszną kolację i dobranoc - obserwowałam go jak wchodził po schodach, a gdy zniknął zaniosłam talerze i szklanki do zmywarki i z bólem serca ruszyłam do pokoju by zacząć wymyślać jakąś wymówkę dla ojca na "ciekawie" zaplanowany weekend.

Co jutro robisz mała ? ;)

od: Nieznany

Usiadłam prosto spoglądając na wiadomość, która kilka sekund temu przyszła do mnie. Nie wiem kto ją napisał i wolę nieodpisywać ponieważ to mogą być kolejne żarty osób z mojej szkoły.

Znów grasz sztywną ?

od: Nieznany

Tylko jedna osoba nazywa mnie sztywną. Skąd on miał mój numer? I wogóle po co on pisze? Czy on jest jakiś popierdolony? Nie wie, że chociażby pisanie z takim dziwakiem jak ja może sprawić, że zniszczy swoją opinię? Z "wielkim" entuzjazmem kliknęłam " odpowiedz"

Jutro siedzę w ogrodzie i zastanawiam się jak można być takim bezmózgiem jak ty Brooks

do: Beau aka Idiota Brooks

Wyłączyłam laptop poddając się w poszukiwaniach jakiejkolwiek wymówki. Polożyłam się na łóżku, a w tym czasie przyszedł do mnie kolejny sms

Jutro jest domówka u Cartera wbijasz ?

od: Beau aka Idiota Brooks

- tak biegne - powiedziałam cicho do siebie naśmiewając się z jego głupoty. Ja i jakakolwiek impreza.

Chyba cię człowieku pojebało!

do: Beau aka Idiota Brooks

Jego namawianie trwało jeszcze przez godzinę, ale co dziwne. Po co on chciał mnie na tej imprezie? Jego intencje nigdy nie były, nie są i nie będą czyste. Widać, że coś planował. nie wiem po co mu to i jaki miał w tym cel, ale miał plan i pewnie był on związany z ośmieszeniem mnie, ale mógł to zrobić w poniedziałek. Po co jutro na jakiejś domówce? Zastanawiając się ciągle nas sensem jego celu powoli zasypiałam, a gdy sen już nadchodził wielkimi krokami ciekawość zaczęła zżerać mnie od środka. Na większą frajerkę nie wyjdę nie? - pomyślałam odpowiadając mu na sms

Wyślij mi adres i godzinę

do: Beau aka Idiota Brooks

Adres nie zdziwił mnie. To było po drugiej stronie miasta. W końcu żaden dzieciak z mojej szkoły nie mieszka w mojej dzielnicy. Nie chcę się przechwalać, ale chyba byłam jedną z najbogatszych w szkole, a inni nie potrafiąc mi dorównać po prostu woleli mnie wyśmiewać.

Do jutra mała ;)

od: Beau aka Idiota Brooks

Wolałam już nie odpisywać tylko umyć się, przebrać i położyć spać. Zgodziłam sie na coś czego będę na 100% żałować. Ja i imprezy nie jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Oczywiście imprezy służbowe ojca, gdzie miałam stać i uśmiechać robiąc z siebie grzeczną i ułożoną córeczką tatusia. Choć z resztą w gruncie rzeczy taka byłam. Zaczęłam myśleć nad sobą. Nad tym jak się zachowywałam, co robiłam, co mówiłam. Całe życie byłam cicha, zamknięta w sobie. Nie potrafiłam otworzyć się na świat. Zamknęłam się w swoich 4 ścianach, a klucz zgubiłam dawno temu. Do oczu napynęły łzy, gdy uświadomiłam sobie jak zmarnowałam swoje życie. Miałam 18 lat. Praktycznie młodość i bycie nastolatką mi przeleciało i zostało gdzieś w tyle i za nic nie mogłam tego odzyskać. Tak jakby ktoś dawno temu postawił wszystko to kim będę na złą kartę. W wieku 18 lat zachowywałam się jak 50 letnia kobieta. Miał rację. Byłam sztywna.

**

Obudziłam się wyjątkowo późno. Jakby nie patrzeć godzina 11 nie jest wczesną porą. Jeszcze w piżamie zeszłam do kuchni z nadzieją, że już taty nie będzie, ale ten jak na złość pił kawę czytając gazetę

- dzień dobry - kultur wymaga czyż nie ?

- dzień dobry córcia - ojciec upił łyk kawy - i jak plany ?

- idę dzisiaj na imprezę - uśmiechnęłam się. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wybieram się na swoją pierwszą imprezę w życiu. To było takie dziwne. Zupełnie nie wiedziałam co założyć i jak tańczyć. Jedynym moim ratunkiem był internet, z którego mogłam skorzystać dopiero po zadaniu głowie rodziny ważnego pytania - tato mogę iść dzisiaj na małe zakupy ?

- skarbie ile razy mam ci mówić, że nie musisz się pytać ? - mężczyzna zaśmiał się i pocałował mnie w czubek głowy

- dziękuję - wbiegłam po schodach na górę i szybko włączyłam laptop. Gdy ten się włączał ja wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w czyste ubrania. Gdy komputer był już włączony zaczęłam przeglądać miliardy stronek, zdjęć i stylizacji imprezowych. Musiałam coś znaleźć. Nie mogłam tam iść w zwykłych Converse i Jeansach. Kiedy moja głowa była wypełniona pomysłami co do stroju wstałam i zabierajac po drodzę torebkę, portfel, telefon i kluczyki, wsiadłam do samochodu. 15 minutowa jazda zaprowadziła mnie pod centrum handlowe. Zaczęłam rozglądać się za moim ulubionym sklepem H&M. Tam zawsze wszystko znajdowałam czego aktualnie było mi potrzeba.

- dzień dobry - uśmiechnęłam się do znajomej ekspedientki. Kojarzyły mnie ponieważ, gdy naprawde mi się nudziło przychodziłam do centrum handlowego by pocieszyć się zakupami w ulubionych sklepach. Podeszłam do części z bluzkami, koszulami i tego typu rzeczami by znaleźć idealną bluzkę. Biała, lekko prześwitująca i z efektem " podwinięcia". Nie minęło dużo czasu, a znalazłam element stroju, który zamierzałam założyć dzisiejszego wieczoru. Po upewnieniu się w przymierzalni, że materiał leży dobrze na moim ciele zapłaciłam za nią w kasie i ruszyłam po upatrzone kilka dni wcześniej koturny.

Nie lubiłam dużych zakupów. Zawsze miałam zaplanowane po co idę i ile zapłacę. Dlatego bardzo często korzystałam z internetowych stron by upewnić się czy towar znajduje się w moim sklepie czy musze jechać do innego, który sąsiadował z Melbourne.

- Bells wróciłam ! - krzyknęłam wchodząc do domu. Jak zwykle powitał mnie jedynie pies. Ojciec już wyjechał, więc zostałam sama do jutrzejszego wieczora. Położyłam torby obok mojego łóżka i przebrałam się w wygodny dres by spacer nie był dla mnie udręką jak wcześniejsze zakupy w 12 cm koturnach. Z smutną miną wyszłam z psem na spacer.

Love is hardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz