Rozdział Pierwszy

1.9K 71 1
                                    

*Peggy*

W sklepie jak zwykle jest ruch. Ludzie wpadają do środka, szybko coś kupują tylko po to, by zaraz wrócić do wiecznej pogoni za... wszystkim. Pieniędzmi? Miłością? Szczęściem?

Stałam przy ladzie, nadzorując wszystko, co działo się dookoła. Było, jak zawsze. Dzień, jak co dzień, nic specjalnego. Czasami migały znajome mi twarze.

Miałam chwilę wytchnienia, bo nikt akurat nie stał w kolejce do kasy.

W pewnym momencie podszedł wysoki chłopak. Jego oczy przykuły moją uwagę. Były tak brązowe, że aż przechodziły w czerń. Gdy w nie spojrzałam, ciężko było stwierdzić, jaki dokładnie mają kolor.

- Widziałem, że na drzwiach wywieszona była informacja, że szukacie jeszcze jednego sprzedawcy- odezwał się po chwili. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Nie przypominałam sobie, żebym kiedykolwiek widziała taką informację- Czy jest gdzieś tutaj szef?- dodał po chwili.

- Zaraz cię zaprowadzę, tylko um... Mógłbyś mi chociaż powiedzieć, jak się nazywasz?

- Calum Hood- odparł krótko.

- Szef jest gdzieś na zapleczu, zaraz go znajdę- oznajmiłam, odwracając się od tajemniczego chłopaka i skierowałam się na tyły sklepu- chodź ze mną.

Przeszliśmy przez hol i skręciliśmy w lewo, po czym zatrzymaliśmy się przed drewnianymi drzwiami, które z łatwością otworzyłam. Przekroczyłam próg, gdy zobaczyłam mężczyznę w średnim wieku, siedzącego przy biurku nad stertą papierów. Słabe światło ledwo padało na dokumenty, które czytał.

- Philipie- zwróciłam się do szefa. Prosił, bym nazywała go po imieniu, co mnie w prawdzie dość zdziwiło. W końcu to mój szef, nie? No, ale skoro woli w ten sposób, bym się do niego zwracała, to niech mu będzie- masz gościa.

Mężczyzna oderwał się od dokumentów i spojrzał w naszym kierunku. Zmęczenie malowało się na jego twarzy. Kilka kosmyków siwiejących już, czarnych włosów, opadło mu na czoło, po czym, szybko odgarnął je do tyłu, wstając z miejsca.

- Ah! Calum!- podszedł do chłopaka, darząc go dość dziwnym spojrzeniem. Nie wiedziałam za bardzo, o co chodzi.- Jak miło, że wpadłeś!

- Tak... Też się cieszę... Panie Martch...- Calum urwał w połowie zdania, spoglądając na mnie, wyczekująco.

- Już znikam- powiedziałam i zostawiłam ich samych, wracając do pracy.

Po półgodzinie tajemniczy chłopak wyszedł z biura Philipa i gdy wychodził, mrugnął do mnie na pożegnanie.

Zaschło mi dziwacznie w ustach. Nim sobie uświadomiłam, co się właściwie wydarzyło, skończyła się moja zmiana.

W między czasie usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, po czym zerknęłam na wyświetlacz komórki. Wiadomość była od mojej przyjaciółki Susanne.

Od

Sue: Pakój się do domu. Czekam xx

wysłano: 22:01

Uśmiechnęłam się pod nosem i czym prędzej odpisałam jej.

Do:

Sue: Już idę, idę... Gdzie czekasz?

wysłano: 22:01

Ponieważ Philip miał do mnie duże zaufanie, miesiąc temu zyskałam miano najlepszego pracownika, a co za tym idzie, otrzymałam klucze do sklepu. Nie cieszyłam się z tego, gdyż jestem osobą roztrzepaną, a co za tym idzie? Gubię różne rzeczy... A klucze do sklepu to odpowiedzialność. Gdybym je zgubiła, to najprawdopodobniej wylaliby mnie z pracy...

Widmo || 5SOS ||⚡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz