C.D.. PRZERWANE SYLWESTRA....

326 44 10
                                    

Czarny wilk położył swoją dłoń , na ranie. Nie patrząc, czy ona jeszcze krwawi. Na swojej ręce położył , ręke Izis. Przymknął oczy i się zamyślił.

BLACK
''Na wszystkie mi moce, te znane i nowe. Chcę pomóc mej wybrance, uzdrowić życie ni to ludzkie, ni to wilcze. Lecz istoty żywej. Proszę was bóstwa, bogowie i anioły, pomóżcie mi. Pokierujcie mnie, w tej sytuacji, bo nie mam pojęcia , jak mam to uczynić. Jeśli mam oddać, część swej życiodajnej siły, proszę weście ją , za zgodą moją i uratujcie , tego chłopaka. Który z własnej woli, podłożył się , w obronie takich jak ja i Lowców''

Po słowach pomyślanych i w myślach powiedzianych, czarny wilk w swej dłoni, poczół ciepło go przeszywające. Nie wiedział , czy to naturalna reakcja, nie otwierał oczu, by nie zerwać tego kręgu magicznego.

IZIS
'' Proszę o zabranie mej części , siły witalnej, energii i mocy magicznych. By uzdrowić przyjaciela mego, i innych. Który w swym życiu , popełnił błędy. Ja , Alfa Wielka, czerwona wilczyca, oddaje dobrowolnie, swoja energię, magię i siłę, by pomóc , ukochanemu uzdrowić nie winnego''

Izis tak jak Black, nie otwierała oczu, poczuła w swej dłoni żar i ogień, pod oczami zamkniętymi , czuła barwe czerwieni, która biła od niej. Po słowach , zgromadzonych wokół, wiedzieli że się udało. Lecz bali się oboje, że to tylko chwilowe. Więc do pewnego czasu, trzymal ręce w miejscu , dawnej rany, która się zaklepiła i znikła, nie zostawiając żadnej szramy.

''BOSS''
- Dzieciaki, udalo się wam. Gdybym nie widział tego, na własne oczy. Napewno bym w to, ne uwierzył. Możecie już otwożyć oczy, i przemyjcie się troche. Wyglądacie jak, po przebytej wojnie. Powiedzcie mi, co takiego się stało?

HEDER
-Miliśmy, jakiś nalot na klub, w którym pracujemy. Jakichś czterech gostków...

Izis przerwała przyjaciółce, by yjasnić i powiedzieć prawde.

IZIS
-Trewora , szefa tej trójki , co haracz zbierają , co pół roku, zamroziłam , Nie wiem , jakim cudem, to zrobiłam , ale on do mnie , celowal z pistoletu. Musiałam się bronić i potomstwo moje, nie pozwole nikomu skrzywdzić, swoich nienarodzonych dzieci. Max, Mike i Black wparowali do biura , i mnie wyciągneli z jakiegoś transu. Potem , wparował tamten ,musiał posiłki wezwać , które gdzieś w pobliżu czekały. Bo zaczeła się bójka, Berni i Dominik z rasy ludzkiej oberwali naj mocniej. Właśnie! Co z Domnikiem, czy ktoś dowiedział się , w jakim jest stanie?

''BOSS''
- A co , z Treworem się stało Izis? Możesz , mi powiedzieć.

Izis , popatrzała na mężczyznę i, wydobyła dwa słowa,- Zabiłam go.

''BOSS''
-To dobrze, i źle za razem. To krewny Woltulipa , starego wilka z zasadami. By tylko, nie chciał zemsty na Tobie, uczynić. Idzcie , do łazienki się wykąpać, ja zaraz , powiadomię Pana Stina. Przyjdzie tutaj i będzie czówał , nad Bernim.

MAX
-Dziękujemy za pomoc, Panu. Napewno, się przyda, niektórym trzeba opatrzeć powierzchowne rany.

Wszyscy się rozeszli, do swoich pokoi. Adel z Cichą Mimi i Jesicką, Heder z Maxem zostali przy Izis i Blacku. Taj wraz z bandą watahy, wielkich Alf , poszli na dwór, przed dom,na czaty. Nathan z Mikiem pognali do siebie. Po piętnastu minutach, przyszedł profesor którego Izis znała.
Mężczyzna popatrzył na młodzież zgromadzoną, przywitał się z każdym i podszedł do Berniego.

PROFESOR STIN
-Czy , ktoś mi pomoże? Chciałbym, go przenieść do pokoju. Tak będzie wygodniej, dla niego i dla was. A ty, moja droga , Panno Wiliams , idż odpocząc. Bo raczej, w twoim stanie , nie wypada się przemęczać. A ty, chłopie idż z nią razem.

Black i Izis, zrobili co kazał, starszy pan. Znaleźli się w pokoju dziewczyny z czerwonymi włosami. Gdy chłopak czarny, chciał dotknąć ukochanej,ta odeszła od niego. Podeszła do szafki, wzieła ręczniki i ciuchy na przebranie.

IZIS
-Prosze, nie teraz. Pokłucimy się jutro, badż innym razem. Dziś , chcę odpocząć i naceszyć się chwilą obecną, że wyszliśmy z tego, prawie bez skazy, i ty , tu jesteś. Tak jak obiecałeś.

BLACK
-Kłucić , Izis o co? Ja nie chce się kłucić, jestem bo to dla mnie , najważniejsza sprawa. Jaką mogłem uczynić, mimo lęku i strachu, jaki mi towarzyszył podażając tutaj. To jestem. Bo zależy mi na tobie i moich dzieciach w twoim łonie. Kocham was i tylko wy, jesteście dla mnie nacenniejszymi klejnotami.Poczeekam jak ze chcesz, chcem byś wiedziała , że jestem przy tobie.

Izis słuchała wszystkiego, co mówil do niej przypsany chlopak. Wychodząc do łazienki ,którą miała w pokoju. powiedziała tylko, dziękuję,nic więcej nieprzeszło przez jej gardło. Biorąc prysznic, Izis nie mogła zrozumieć jeszcze,co tak naprawde stało się w klubie. Skąd tak nagle, uaktywniły się jej moce, które były ukryte,gdzieś w jej wnętrzu.

IZIS
''To nie mżliwe, to nie prada. Tu nie ma Blacka, a ja jestem normalna. Nic się nie stało, śnisz tylko Izis. Obudzisz się i będziesz w łóżku , w sym pokoju. Ty nie jesteś w klubie, nie zamroziłaś nikogo. Nic się nie stało, on żyje , jest cały i się rusza. Nigdy nie doszło , do tego spotkania...''

Po części Izis , miała racje, tylko w jednym. Że jest w swoim pokoju, nc więcej. Tak to sobie wmawiała . Mówiła do siebie, przekonując że jest wszystko dobrze, a ona nie ma , czarodziejskich mocy.

POWROT KAJA.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz