BAL KARNAWAŁOWY C.D... NOWY ROK

331 42 1
                                    

Po trzec dniach , intensywnej , żmudnej pracy. Dominik z Izis , na fotele w biórze opadli. Mężczyzna z filiżanką kawy zasłóżoną, Izis natomiast z jakimś sokiem. Myśleli że w końcu odpoczną, od tego haosu, gdyż ktoś wparował , nawet nie pukając. Do gabnetu, wpadło czterech oprychów. Trzech czerwono włosa pamiętała, po ostatniej wizycie, czwarty zaś nieznajomy.
Mężczyzna postawny, dobrze zbudowany, lekko szpakowaty o kocich oczach. Stanął przed szereg, swych goryli i popatrzał to raz na Dominika, raz na Izis.

TREWOR
- Dobiegły mne słuchy, iż nie zapłaciłeś Dominiku, pół rocznego datku, jaki miałeś uiścić , u tych oto Panów. Wyjaśnij mi proszę za tem, dlaczego nie uiściłeś kasy, a wyprawiłeś ich z kwitkiem?
Na domiar tego, szykujecie impreze. Czyż nie?!
Więc , pieniążki masz, więc daj mi je.

IZIS
-NIE!!!!!

TREWOR
-Nie rozmawiam , z Panią. Więc proszę z łaski swojej, nie owerać tych ,pięknych usteczek, nieproszonych. Po za tym, prosiłbym oto by, Pani opusciła gabnet. Bo to, nie będzie miły widok, dla tak delkatnych,kobiecch wdzięków.

Czerwono włosa, popatrzała na mężczyznę, z uniesioną brwia. Uśmiechneła się, podniosła z fotela . Kiedy mężczyźni myśleli że wychodzi, ona podeszła do biórka, usiadła na miejscu właściciela,nacisneła czerwony guziczek pod blatem, alarmując tym samym, tych co są na dole, że szykuje się rozruba, i by byli w gotowości.

IZIS
-Dominiku, czy był byś tak dobry, przyniósł mi z baru, szklankę soku. Zabież ze soba, tych trzech osobnków i postaw im coś mocniejszego. A ja, porozmawiam z tym panem. Jak na razie grzecznie, a później ..... się zobaczy.

KIN(pierwszy kafar)
-Szefie, ja nigdzie nie idę, nie zostawie tutaj samego ciebie.

TREWOR
-Co, do jasnej.....się tu dzieje?! Od kiedy Dominik, dajesz sobą pomiatać?

DOMINIK
-Od wtedy, gdy mam nową szefową. Przedstawiam tobie Treworze, Izis.
Teraz to ona , tu rządzi.

TREWOR
-Ja wyjeżdzam na wczasy, a tu takie zmiany. A wy! jak do cholery pilnowaliście tej budy?

Izis poprosiła współ pracownika , by zabrał panów do baru na dole. I zaproponował coś do picia, wkońcu to sylwestra. Sama zaś , zajeła się, ugaszczaniem szefa tej trójki. Wiedziała że to pozory, iż mężczyzna udaje miłego, czuła od niego wszystko.
Każdy negatywny impuls, każdy podryw ciśnienia. Usiadła za biórkiem, oparła rękę na blacie mebla, wychyliła się do przodu , wpatrując się w niego aż w końcu wypaliła , prosto z mostu.

IZIS
-Wiesz skurwielu o tym, że nie dostaniesz już żadnej kasy. Nie zastraszysz mnie, ani żadnego z moich pracowników. Radzę tobie , trzymać się zdala od tego miejsca i omijać je , szerokim łukiem.

Mężczyzna siedział ,z drwiącym uśmiechem, ukazanym na twarzy. Po czym, oparł się o oparcie swojego fotela, połozył ręce na poręczach, przyjrzał się swoim dłoniom i zaczął strzelać kostkami.Przemówił.

TREWOR
-Och, chyba nie wiesz, z kim masz do czynienia, złotko. Dlatego , znaj moja dobrą stronę. Wybaczam tobie dziewczyno,ale za ten brak szacunku, zapłacisz podwujnie

Izis nie wytrzymała , podeszła do niego, oparła dłonie , po obu stronach jego głowy i powiedziała, szeptem do ucha.

IZIS
-Wybacz. Ale nie reaguję,na zaczepki jakiejś marnej płotki. Wolałabym porozmawiać , prosto w oczy z twoim szefem. Ciekawe czy, spodobał by się jemu fakt, że go oszukujesz na pieniadzach.

TREWOR
-Ja , jestem szefem. Niby skąd taki pomysł, że mam szefa? Po za tym, nie twoja sprawa , nie interesuj się

Rozmowę przerwał telefon męzczyzny, czerwono włosa założyła ręce na piersi i oparła się o biórko. Wpatrując się uważniew swojego gościa. Po słowach wypowiedzianych przez faceta, dziewczyna podniosła brwi i uśmiechneła się cwaniacko.

TREWOR
-Nie szefie...sa peewne utrudnienia...oczywiscie, rozumiem....nie chce dać.....jest nowa szefowa...rozumiem. Masz do ciebie.

Mężczyzna , podał komórkę Izis, która przyłożyła aparat do ucha, przywitała się i wsłuchiwała się uważnie. Po czym zmienił się , jej kolor oczu na czerwony, szkarłatny. Ponieważ zezłościł ją , ten człowiek.

GŁOS W SŁUCHAWCE
- Nie interesuje mnie , kim jesteś wywłoko. Masz dać 30 tyś. które dostajemy co pół roku, inaczej....

IZIS
- Inaczej co!? Stary pierdzielu,grozić mozesz , swoim sługusom. Nie boję się ciebie, jak masz jaja, to stań prze de mną, Panie Alfo. I zabież mi z przed nosa, to ścierwo kłamliwe. Dopuk jest w całości, a nie w kawałkach. I nie śmiesz , wysyłać mi tutaj, swoje psy gończe. Bo, powybijam je co do jednego.

Dzieczna oddała telefon, nie pozwoliła kontynuować swojemu rozmówcy. Trewor wyciągnoł pistolet, mierząc w dziewczynę. Chciał nacisnać spust, lecz Izis podniosła ręke i wypowiedziała -STOP!!!! - Mężczyzna zastygł w bez ruchu. Czerwono włosa , szkarłatno oka , nie wiedziała co się dzieję. Wezwała do siebie Mike i Maxa, a za nimi był gość,bardzo miły.

MIKE
-Izi, co ... Ej, co się stało, temu tu?

Chłopak popatrzał na mężczyznę, pomachał ręką przed oczami , ten natomiast poruszył , gałkami ocznymi.

MAX
-Słonko, co z twoja dłonią?
Dlaczego, płonie?
Izis, otrząśnij się. Black szybko! Coś się stało z Izis.

DOMU RODZICÓW WILCZYCH IZIS

Tony pomagał ojcu w przeprowadzce. Który nie dał się namówić , by zostać tu na mejscu. Aisza rozmawiała z Kirą, o nadchodzącej koronacji elfki, na królową. Po tym jak, Belinda została wygnana . Rada Starszych po wielu miesiącach uzgodniła,iz to Kira zostanie królową elfów.
Maja wraz z Kevinem, Rogerem , Ivą pomagali Tonemu i Rowanowi.

TONY
-Tato, jestes pewny , tej przeprowadzki?

ROWAN
-Przecież to nie daleko, będziemy w kontakcie. Wy z Aiszą musicie mieszkać sam, a ja sam.

KEVIN
-Dziadku, ale jesteś w st procentach pewny, że chcesz sam mieszkać. Może , pomieszkamy z Tobą?

ROWAN
-Obiecałem Blackowi że, zajmę się domem i lasem, ściągnę swoich z watahy. Wy jesteście z Mają młodzii,i nie chcę słuchać , przez ściany jak dzieci robicie. To, nie dla starej osoby, jaką jestem. A Black, jest teraz tam , gdzie powinien być, na samym początku.

Maja , zawstydziła się wyznaniem starszego Alfy, Kevin i Tony śmiali się , z wypowiedzi ojca i dziadka.

AISZA
- Kiro, a wysłałaś zaproszenie do Izis i Heder?
Bo wiesz, dziewczyną będzie przykro troche, jeżeli nie będą mogły uczestniczyć , w Twojej koronacji.

KIRA
-Oczywiście, wysłałam zaproszena, a Bazyli ma powidomić telefonicznie dziewczyny.

AISZA
-A, za ile ta koronacja?

KIRA
-Za dwa tygodnie, u nas na prowincji Wenskiej. Mam nadzieję,że wszystko pujdzie zgodnie z planem.

AISZA
-Również , tak uważam.

POWROT KAJA.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz