Prolog

173K 8.2K 5.6K
                                    

   - Kochanie - zaczyna mama radosnym głosem. Razem z tatą stoją przede mną z wielkimi uśmiechami wymalowanymi na twarzach. - Jedziemy do Afryki! - Piszczy entuzjastycznie i wyrzuca ręce w powietrze, wyrażając swoją ekscytacje.

   - Afryka? - powtarzam, rozdziawiając usta i wytrzeszczając oczy po usłyszeniu szokującej nowiny.

Moi rodzice i ja rzadko wyjeżdżamy na wakacje; jedynie okazjonalna wycieczka samochodowa, jeśli nam się poszczęści. Możecie sobie więc wyobrazić moją ekscytacje i zaskoczenie, gdy dowiedziałam się, że wyjeżdżamy do Afryki.

Bez zastanowienia podbiegam do rodziców, piszcząc z podekscytowania i przytulam ich z wdzięcznością.

   - To wspaniale! Zawsze chciałam pojechać do Afryki. Jakie miejsca zwiedzimy? Kiedy wyjeżdżamy? - pytam rozentuzjazmowana, wyswobadzając się z uścisku. Rodzice spoglądają po sobie niepewnie i uśmiechają się do mnie przepraszająco. - Nie jadę prawda?

   - Przykro mi, kochanie. Powinnam wyrazić się jaśniej. - Mama odzywa się pierwsza. -My.. - Wskazuje ręką na siebie i tatę. -..jedziemy do Afryki.

Mimo rozczarowania i wielkiego zawodu, wywołanego jej słowami silę się na lekki uśmiech.

   - Oh.. Cóż.. To super. - Wiedziałam, że rodzice ostatnio dużo czasu spędzają w pracy, niewątpliwe było więc, że taki wyjazd dobrze im zrobi. Może zazdrościłam im trochę bardziej niż powinnam, niemniej jednak cieszyłam się, że będą mieli czas na wypoczynek.

Tata lekko głaszcze mnie po ramieniu, mówiąc:

   - Przykro mi słonko. Jeśli to ci poprawi humor, nie będziemy tam mieli czasu na zabawę i przyjemności. To biznesowe przedsięwzięcie związane z naszą kampanią. Będziemy podróżowali po różnych miastach Afryki, by sprzedać innym firmom nowy lek rozwinięty przez naszą kampanię. Ekscytujące, co?

   - I to jak. - odpowiadam, co tak naprawdę oznacza : Może by i było ekscytujące gdybym wiedziała o czym mówisz. Taka prawda. Naprawdę niewiele wiem na temat firmy moich rodziców.

   - Dziękujemy za zrozumienie, Bronte. Przywieziemy ci za to zestaw do makijażu. - Zapewnia tata, co ja zbywam machnięciem ręki.

   - Nie zawracajcie sobie tym głowy i dobrze się bawcie, okej? - odpowiadam z szerokim uśmiechem. Lubię sprawiać rodzicom radość, mimo iż wiem, że wtedy jestem bardzo ckliwa. Dużo dla mnie zrobili przez ostatnie lata i odwdzięczam się im byciem bezproblemową i posłuszną córką. - Kiedy wyjeżdżacie?

   - Aż tak szybko chcesz się nas pozbyć? - żartuje tata.

   - Taa..zamierzam urządzić wielką imprezę. - Wywracam oczami, zasłaniam dłonią usta i pochylam się do przodu. - Tylko nie mówcie rodzicom - szepczę.

Mama i tata wiedzą, że w żadnym przypadku nie jestem buntowniczką. Kurczę, ja nawet nie lubię opuszczać szkoły gdy jestem chora. To smutne, wiem.

   - Wyjeżdżamy za tydzień i nie będzie nas pięć tygodni. Zapowiada się wspaniale! - mówi podekscytowana mama.

Unoszę brwi ze zdziwienia. Pięć tygodni to trochę długo jak na zostanie samemu w domu.

   - Pięć tygodni? Nieźle. Będę mogła urządzić wiele imprez - mamroczę do siebie, a gdy przenoszę wzrok na twarze rodziców, nie mogę powstrzymać uśmiechu wkradającego się na moje usta. - Tylko tak mówię.

   - Mam nadzieję - mówi tata. - Nawet jeśli przyszedłby ci do głowy taki pomysł, spaliłby on na panewce, ponieważ zamieszkasz w domu Marisy i Jay'a.

Marisa i Jay są bliskimi przyjaciółmi moich rodziców. Widziałam ich tylko kilka razy w życiu, ale wyglądają na porządnych ludzi. Marisa pracuje w firmie moich rodziców, a Jay jest inżynierem elektrykiem. Ich syn - Blake, jest w moim wieku i uczęszcza do tej samej szkoły co ja. Nigdy nie miałam szansy się z nim spotkać, prawdopodobnie dlatego, że większość czasu spędza ze swoimi przyjaciółmi. Wydaje się być typem osoby, która nie lubi zawierać nowych znajomości.

   - Nie musisz od razu wszystkiego pakować. W każdej chwili będziesz mogła tu wrócić po resztę rzeczy.

   - Moglibyśmy pozwolić ci zostać w domu samej - zaczyna tata. - Ale nie będzie nas ponad miesiąc, więc stwierdziliśmy, że powinnaś na ten czas zamieszkać u kogoś kogo oboje znamy i darzymy zaufaniem.

   - Okej, w porządku. Ale nie bawcie się tam beze mnie za dobrze.

Mama uśmiecha się promiennie i zamyka mnie w silnym uścisku, który wyciska ze mnie całe powietrze i sprawia, że oddycham z trudem.

   - Dziękujemy Bronte - mamrocze w moje ramię. - Mam nadzieję, że nie jesteś zbyt załamana faktem, że zamieszkasz z Blake'iem Parkerem. Wiem, że się oboje różnicie, ale myślę, że to będzie fajne doświadczenie dla was obojga. Może będziecie się świetnie dogadywać.

Unoszę brew.

   - Czy to kolejny z twoich pomysłów typu ' wrób Bronte w związek z pierwszym lepszym chłopakiem żeby mieć głupie wnuki'?

Mama wydaje zduszony okrzyk.

   - Britney i Timothy wcale nie są głupi!

Living With The Bad Boy PL ✔️ [ tłumaczenie PL]Where stories live. Discover now