Rozdział 26.

2.2K 111 32
                                    

CHARLIE

Byliśmy na korytarzu. Trzymałem Molly w swoim ramionach i przytulałem, starając się ją uspokoić. Kiedy zaczęła mi opowiadać wszystko, co usłyszała w gabinecie, byłem pewny, że musiała zostać wrobiona. Nie byłaby w stanie kogoś pobić, czy skrzywdzić. Nie uciekała do przemocy, szczególnie tak brutalnej.

Kiedy dwa lata temu zraniłem ją tak niewyobrażalnie, jedyne, co zrobiła, to dała mi w twarz, mimo że zasługiwałem na o wiele więcej. Poza tym uciekała przede mną na korytarzach i starała się nawet nie zerkać w moją stronę. Unikała mnie w każdy możliwy sposób.

Naprawdę ktokolwiek pomyślał, że to ona rozwaliła wargę Charlotte i spowodowała na jej twarzy tyle otarć?

Nie wierzyłem w to nawet przez krótką chwilę.

– Nigdy nie pomyślałabym, że oskarży mnie o pobicie w ramach zemsty – wyznała po chwili, gdy wściekłość i rozczarowanie powoli opuszczały jej ciało.

Głaskałem delikatnie jej plecy, gdy opierała głowę na moim ramieniu. Pozwalałem jej trwać przy sobie. Chociaż nie mówiła dużo, widziałem jak jej oczy co jakiś czas skupiały się w jednym punkcie, a jej myśli wędrowały w nieznane mi miejsce. Nie wiedziałem, co teraz działo się w jej głowie, jednak byłem pewny, że nie było to nic przyjemnego. Gdy Molly wyszła z pomieszczenia, jej dłonie się trzęsły, a w oczach niemal widzialny był ogień.

W ogóle jej się nie dziwiłem. Gdy przez chwilę byłem w gabinecie, od razu wychwyciłem dumne spojrzenie Charlotte. Cokolwiek sobie zaplanowała, to najwidoczniej się jej to udało, bo wyprowadziła Bennet z równowagi.

Jednak z każdą minutą, gdy tak staliśmy, zauważyłem, że jej emocje się zmieniły. Zaczęła się uspokajać, a zamiast wściekłości, dostrzegłem na jej twarzy widoczny żal i zawód.

Przestała denerwować się tym, że została oskarżona o takie okrucieństwo. Była smutna, bo nie chcieli uwierzyć jej, że była niewinna.

– Hej, wiesz, że nie wierzę w ani jedno ich słowo? – stwierdziłem. – Jeszcze przekonają się o twojej niewinności.

Pokręciła głową, wzdychając ciężko.

– To raczej niemożliwe. Nie mamy żadnych dowodów. To słowo przeciwko słowu. Logiczne, że uwierzą ofierze, a nie mnie.

Na moje usta wpłynął leniwy uśmiech.

– Chyba nas nie doceniasz, Rudzielcu.

– Domyślam się, że z chłopakami...

– Nie mówię o chłopakach – przerwałem jej. – Mówię o nas. Ty i ja. Sprawimy, że Charlotte jeszcze pożałuje, że kiedykolwiek w ogóle się do ciebie zbliżyła.

– Razem? – zapytała cicho.

– Razem.

A potem złożyłem pocałunek na jej włosach, czując, jak mocniej wtuliła się w moje ciało.

Zaśmiałem się cicho, wiedząc, że dziewczyna właśnie się zawstydziła i specjalnie ukryła przede mną swoją twarz, żebym nie mógł zauważyć rumieńca rozlewającego się na jej policzkach.

***

Nie mogłem patrzeć na smutną twarz mojego Rudzielca. Wiedziałem, że przez tę sytuację z Charlotte znowu przestała czuć się pewnie na korytarzach, bo plotki szybko rozniosły się po szkole, a ludzi zaczynała pożerać ciekawość. Rzucali jej spojrzenia, jakby miała napisane na czole ,,Pobiłam Charlotte White i z chęcią zrobiłabym to ponownie".

Od razu zauważyłem, jak zaczęło to na nią oddziaływać. Starałem się wszędzie z nią chodzić i próbowałem zasłaniać jej natrętny wzrok tych wszystkich osób, ale mimo to, czuła się niekomfortowo. A kiedy zadzwonił ostatni dzwonek, oznaczający koniec lekcji, wybiegła ze szkoły jako jedna z pierwszych osób.

Make You ForgetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz