Rozdział 28.

2K 89 2
                                    

MOLLY

Spotkanie z Charliem naprawdę mi pomogło. Na początku nie byłam w ogóle przekonana do jego pomysłu wyjścia gdziekolwiek. Najchętniej spędziłabym cały dzień w swoim pokoju, zamknięta od natrętnego, ciekawskiego wzroku ludzi, który czułam ostatnio na sobie cały czas.

To było chore. Widziałam, jak ludzie patrzyli się na mnie na każdej przerwie. Jakbym była atrakcją.

A najgorsze było to, że ich nie robiło się mniej. Ludzie wcale się nie nudzili. Zamiast tego z każdą przerwą między lekcjami czułam się coraz bardziej osaczona.

To oznaczało jedno. Plotki o moim rzekomym pobiciu Charlotte roznosiły się szybciej, niż myślałam.

Ale to z pewnością nie były jedyne fałszerstwa, jakie o mnie rozpowiadała. Tych kłamstw musiało być więcej, nawet jeśli nie zdążyły one jeszcze do mnie dotrzeć. Bo w innym wypadku ludzie daliby sobie już spokój.

W pewnym momencie już nie wiedziałam, czy powinnam była cieszyć się, że rozchodzące się po szkole plotki do mnie nie dotarły. Zastanawiałam się, czy chłopcy o nich wiedzieli i szybko zrozumiałam, że to było pewne. Oni wiedzieli o wszystkim, co działo się w tej szkole.

Może właśnie dlatego, kiedy z Charliem pojechaliśmy na tę plażę, mogłam w końcu odetchnąć z ulgą. Z początku nie byłam pewna, czy na pewno nikogo tam nie spotkamy, jednak ufałam chłopakowi.

I wcale nie żałowałam tej decyzji. Ani przez chwilę.

Odgłos falującej wody był tak bardzo uspokajający. Uwielbiałam wodę, uwielbiałam fale, uwielbiałam na nie patrzeć i wsłuchiwać się w ich dźwięk godzinami.

Czasami nawet puszczałam sobie szum fal na słuchawkach, gdy byłam z daleka od domu, a nie mogłam zasnąć w obcym miejscu. Nie wiedziałam, skąd mi się to wzięło, ale woda od zawsze kojarzyła mi się z domem. A dom ze spokojem i odcięciem od świata, gdy jedyne, czego potrzebowałam to ucieczka od ludzi.

To chyba właśnie dlatego to miejsce tak bardzo mi się spodobało.

Jednak jednym z głównych powodów, dlaczego będę miała z nim naprawdę dobre wspomnienia, było towarzystwo Charliego. To on sprawił, że tamtego wieczoru, poczułam się, jakby świat wokół mnie na chwilę się zatrzymał. Czas stanął w miejscu, dla nas liczyło się tylko nasze wspólne towarzystwo.

I Charlie miał rację. W tamtym momencie nie musiałam ani przez chwilę martwić się, czy byłam Molly Bennet, o której w szkole rozchodziły się najgorsze plotki, przez które mogłam mieć ogromne problemy, czy zwykłą dziewczyną, która została wrzucona do wody przez swojego najlepszego przyjaciela.

Przez jeden wieczór poczułam się, jakby ktoś zasłonił mi oczy oraz uszy i zabrał do miejsca, o którym mogłam tylko marzyć. Bez ludzi mruczących pod nosami swoje opinie, które przecież i tak nie powinny mnie obchodzić, a jednak stresowały mnie bardziej, niż powinny. Bo bałam się, co stanie się następnego dnia. Czy tylko te szepty, które słyszałam za sobą i spojrzenia, które ludzie próbowali ukrywać, nie staną się w końcu czymś więcej.

Na jeden wieczór mogłam w pełni stać się sobą. Bez ukrywania się między czterema ścianami swojego pokoju.

Chlapać się wodą z Charliem.

Kąpać się w ciepłej wodzie.

Zajadać się przekąskami, siedząc na kocu, gdy moje ciało oblepiło się piaskiem.

I rozmawiać. Tak dużo i tak szczerze.

Nasza rozmowa coś zmieniła. Jeszcze nie potrafiłam dokładnie stwierdzić, jak bardzo to wpłynęło na naszą relację.

Make You ForgetWhere stories live. Discover now