Rozdział 12.

2.9K 115 2
                                    

MOLLY

Czternastego lutego. Walentynki.

Dzień, który wydawało mi się, że spędzę z Charlotte, oglądając jakieś beznadziejne komedie romantyczne i wypełnimy swoje brzuchy kilogramami słodyczy. Oczywiście później tego żałując, kiedy zacznie towarzyszyć nam ból, który byłby tego skutkiem.

Jakie było moje zdziwienie, kiedy skontaktował się ze mną Charlie i właśnie ten dzień wybrał na nasze pierwsze spotkanie. Szczerze mówiąc, było mi trochę przykro, bo chciałam spędzić Walentynki w miłym towarzystwie, a nie z chłopakiem, który zapewne będzie mi dogryzać na każdym możliwym kroku.

Bo on inaczej nie potrafił, a mi sama świadomość, że spędzę ten dzień u jego boku, pilnując każdego najmniejszego kroku, aby się nie ośmieszyć i nie dać mu okazji do szantażowania mnie czymś nowym.

Chłopak nie przekazał mi, co dla nas zaplanował. Powiedział tylko tyle, że przyjedzie po mnie o szóstej i żebym ubrała się wygodnie.

Taka niewiadoma prowadzała mnie w zakłopotanie. Nie wiedziałam, na co powinnam się przygotować, ani czego spodziewać. A prawda była taka, że czym więcej o tym myślałam, to do mojej głowy napływały wizje tego, jak wywozi mnie nad jakieś jezioro, a później do niego wrzuca i przysięgam, że byłby w stanie to zrobić, a potem śmiać się do rozpuku, kiedy ja walczyłabym o swoje życie.

Półtorej godziny przed umówioną godziną stanęłam przed otwartą szafą, nie wiedząc, co powinnam była na siebie założyć. Na początku od razu wzięłam telefon do ręki, aby zadzwonić do Charlotte, ale w momencie, gdy miałam wybrać kontakt z jej imieniem, zawahałam się. Bardzo dobrze pamiętałam jej ostatnią reakcję, gdy dowiedziała się, że spędziłam kilka godzin z Charliem. Dobitnie wytłumaczyła mi, jak bardzo nieodpowiedzialne było moje zachowanie.

I to właśnie dlatego mój palec zawisł w powietrzu. Może w jakiś sposób bałam się jej reakcji na to, że wychodzę z Charliem, nawet jeśli wiedziała, dlaczego to robię. Nie potrafiłam jednoznacznie wytłumaczyć, dlaczego myśl o tym, że dowiedziałaby się, że nasze pierwsze spotkanie było właśnie dzisiaj, wzbudziło we mnie takie emocje.

Ale może po prostu nie chciałam dokładać jej dodatkowego stresu. Ostatnio zmartwiła się, że Charlie mógłby mi coś zrobić i wolałam, żeby chociaż ona spędziła ten wieczór w miłej atmosferze, a nie zamartwiała się tym, na co zostałam skazana.

Odkładając telefon z powrotem na miejsce, zmobilizowałam się, aby jednak samodzielnie wybrać coś odpowiedniego. W końcu po dłuższej chwili i małym stosie ubrań leżących obok mnie postawiłam na najzwyklejsze czarne legginsy i tego samego koloru bluzę z nadrukiem. Nie miałam pojęcia, w jakie miejsce jedziemy ani jak późno z niego wrócimy, dlatego wolałam ubrać się w cieplejsze ubrania, niż później marznąć.

Kiedy kończyłam przygotowania, usłyszałam wołanie taty.

– Molly, ktoś do ciebie!

Może to trochę głupie, bo kiedyś potrafiliśmy spędzać ze sobą całe dnie, a teraz naprawdę stresowałam się na myśl wieczoru w towarzystwie Charliego. Ciężko było mi się domyślić, czego dokładnie mogłabym się po nim spodziewać.W dodatku kiedy ostatnio byłam z nim dłużej, niż zaledwie kilka minut był pijany, więc jego zachowanie również się różniło. Bardzo różnił się od tego, w jaki sposób pokazywał się w szkole. Nie był już tak oschły, ironiczny i nie stroił sobie ze mnie ciągle żartów.

Wzięłam głęboki oddech, próbując choć trochę zmniejszyć ten strach i niechętnie zaczęłam schodzić na dół.

Wtedy też dotarło do mnie, że skoro wolał mnie tata, to znaczy, że zobaczył się z Charliem i zapewne zdążył mu już wytłumaczyć, że razem wychodzimy. Przyspieszyłam kroku, wiedząc, że tata na pewno będzie tym zaskoczony, bo nie miałam mu jeszcze okazji powiedzieć, że w walentynkowy wieczór będę właśnie z Charliem, którego od dwóch lat staram omijać się szerokim łukiem.

Make You ForgetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz