Rozdział 21.

2.8K 131 0
                                    

Miły rozdział w ramach niespodzianki. Dziękuję za 30 tysięcy wyświetleń i życzę miłego czytania!

Widzimy się w piątek w kolejnym rozdziale.

~~~~~

MOLLY

Od dnia, w którym Charlotte została nazwana przez Leviego pomidorową księżniczką, zdążyło minąć już trzy tygodnie. Miałam wrażenie, że czas bardzo przyspieszył, a każdy dzień zaczął gonić kolejny jeszcze szybciej, niż wcześniej. Rzeczywistość wokół mnie się zmieniła, z Charlotte całkowicie zerwałam kontakt, i choć na początku trochę się tego bałam, to poczułam ulgę. Z moich ramion został ściągnięty ciężar. Nie byłam już więcej przygnieciona jej ciągłymi kłamstwami.

Moje towarzystwo również dosyć mocno się zmieniło. Oczywiście, praktycznie każdego dnia choć chwilę spędzałam z Charliem, który naprawdę wziął sobie do serca odbudowanie naszej przyjaźni z jeszcze dziecięcych lat. A ja nie miałam nic przeciwko. Powoli zaczynałam mu ufać, ale już czułam, że to właśnie był człowiek, którego mogłam nazwać swoją bratnią duszą. To z nim czułam się bardziej komfortowo niż przy kimkolwiek innym. To przy nim czułam, że mogę być w pełni sobą i z niczym się nie kryć, nie chcąc zostać ocenioną, to z nim mogłam porozmawiać o wszystkim i przede wszystkim to właśnie kiedy z nim byłam, czułam łącząca nas więź.

Z każdym dniem też coraz lepiej poznawałam przyjaciół Charliego, z którymi spędzał mnóstwo czasu. Choć przez opinie, jakie krążyły po szkole o Kaydenie i Levim, byłam na początku dosyć sceptycznie do nich nastawiona, to szybko okazało się, że byli kompletnie innymi osobami, niż mówili o nich ludzie w szkole.

No może Kayden nie do końca, bo kiedy chłopak posłał mi jedno ze swoich zirytowanych spojrzeń, miałam ochotę schować się za Charliem i błagać cały wszechświat, żeby wzrok chłopaka nigdy więcej na mnie nie padł. To było przerażające.

Levi natomiast, choć w murach szkoły uchodził za dosyć nieprzyjemną osobę, z którą nie chciało się mieć za wiele do czynienia, to dla mnie był jedną z najmilszych osób, jakie spotkałam przez chyba całe swoje życie. Co chwile rzucał jakimiś śmiesznymi tekstami, przez które zwijałam się ze śmiechu, dużo ze mną rozmawiał, wspólnie sobie plotkowaliśmy i obgadywaliśmy pozostałą dwójkę. Jednym z ulubionych zajęć Leviego było też dokuczanie i zaczepianie chłopaków, przez co wiele razy musiał wykorzystać swoją dobrą kondycję i przed nimi uciekać, kiedy ja patrzyłam na to z uśmiechem.

Zdziwiłam się, że tak szybko przyjęli mnie do siebie. Byłam im za to naprawdę wdzięczna, bo czując się przy nich tak dobrze, miałam wrażenie, jakbyśmy znali się od zawsze, a ja byłam nieodłączną częścią jej paczki. Nawet jeśli Kayden był trochę straszny.

I oni naprawdę to udowadniali. Każdego dnia. Levi potrafił przyjść sam z siebie do mnie w środku dnia, gdy nie było wokół mnie nikogo bliskiego, tylko aby na chwilę zagadać, poczochrać mi włosy, a na końcu uśmiechnąć się i życzyć mi miłej reszty dnia.

Charlie natomiast w szkole spędzał ze mną większość czasu. Przesiadł się i na wszystkich zajęciach, które mieliśmy razem, siedzieliśmy obok siebie w ławce. Na początku bałam się, że zbyt dużo jego obecności zacznie być dla mnie męcząca i szybko się do niego zdystansuję, ale tak się nie stało. Z uśmiechem witałam go za każdym razem, gdy się do mnie dosiadał. Zauważyłam już nawet, że nie opadał on zbyt szybko. A szczególnie, gdy w środku dnia zamiast tak, jak kiedyś rzucać we mnie karteczkami z obrażającymi i niepokojącymi mnie tekstami, przesuwał w moją stronę małe karteczki. Jedna najbardziej zapadła mi w pamięć, bo była to pierwsza tak bardzo odmienna od tych wcześniejszych.

Make You ForgetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz