Rozdział XVIII

3.6K 290 13
                                    

ROZDZIAŁ XVIII

—... masakra. Mama wypytywała Luke'a o wszystko! Dosłownie! Uczysz się? Czym się interesujesz? Czym zajmują się twoi rodzice? Wiesz, wtedy od razu spojrzałam na mamę spode łba i wiesz co się stało? Lukey opowiedział im o wypadku! I wtedy zrobiło im się głupio i zaczęli normalnie z nim rozmawiać! A wiesz co jest w tym najlepsze? Kiedy Luke wyszedł, rodzice powiedzieli, że dobrze wybrałam! Śmieszne, prawda? Na początku na „nie" byli, a jak się wszystkiego dowiedzieli, to od razu zmienili zdanie...

         Liv już od dobrej godziny opowiadała mi, jak spędziła poprzedni dzień. Razem z Luke'iem zjedli obiad z jej rodzicami, którzy przekonali się do jej narzeczonego. Tak jak w moim przypadku, historia chłopaka całkowicie zmieniła ich nastawienie do niego. Cieszyłam się z tego powodu. Liv była cała w skowronkach i gadała jak najęta nie dopuszczając mnie do słowa. Cierpliwie czekałam aż ona w końcu przestanie tak nawijać. Kiedy zdarzył się ten cud, w końcu mogłam coś powiedzieć.

— A nie mówiłam, że jak porozmawiasz z nimi szczerze, to wszystko się ułoży?

— No mówiłaś, mówiłaś... I za to będę ci wdzięczna do końca życia — powiedziała, po czym zamknęła mnie w mocnym uścisku.

— Udusisz mnie zaraz — odparłam.

Obie zaczęłyśmy się śmiać. Blondynka odsunęła się ode mnie i ponownie położyła się na swoim łóżku. Zaraz po szkole przyszłyśmy do jej domu i siedziałyśmy w jej pokoju. Gadałyśmy na wiele tematów, przy czym towarzyszyła nam tzw. głupawka, więc nie obyło się bez śmiechów. Ale było fajnie. Już dawno nie spędziłyśmy tak miło czasu. Same. Od jakiegoś czasu w ogóle nie miałyśmy dla siebie czasu. Liv całe dnie spędzała z Luke'iem, a ja nie miałam prawa jej tego zabronić.

— A jak tam idzie Ashtonowi wyzwanie? — zapytała nagle King.

— Em... Byliśmy wczoraj na wycieczce...

— Wycieczce? Jakiej wycieczce? Gdzie byliście? Czemu ja nic nie wiem? — przerwała mi dziewczyna, jak zwykle nie pozwalając dojść mi do słowa.

— Była to jakby wycieczka rowerowa. Najpierw pojechaliśmy do McDonalda na milk shake'a, potem do sea parku, a następnie na plażę — odparłam.

— Ach, spacer po plaży podczas zachodu słońca... Przecież to takie romantyczne! 

Spojrzałam zdziwiona na dziewczynę. Ona chyba nie myślałam, że ja i Ashton...

— To nie była randka! — zaprzeczyłam od razu.

Na twarzy blondynki pojawił się zadziorny uśmiech. No jasne, Liv i te jej chore fantazje. Ja ją naprawdę podziwiałam za ten ogromny optymizm. Ona całe życie widziała przez różowe okulary i to ją mogło w pewnym momencie zgubić.

— Proszę cię, Rose. Nie próbuj udawać, że Ashton ci się nie podoba, bo to widać gołym okiem. Jesteście dla siebie stworzeni, tylko nie zdajecie sobie z tego jeszcze sprawy.

— Liv, czy ty jeszcze w ogóle używasz mózgu? Ja i Ashton? Błagam cię, przecież to jest komedia. Niczego nie było, nie ma i nie będzie, okay?

— A zakład, że jeszcze będziecie razem? — zapytała.

— Proszę bardzo — odparłam śmiało.

— Jeśli wygram... Stawiasz mi dużą pizzę. Jeśli ty wygrasz, to ja stawiam, stoi?

— Stoi — odparłam.

Nagle usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wyciągnęłam z kieszeni swoich dżinsowych spodenek urządzenie i zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam numer Irwina. O wilku mowa — pomyślałam.

Życie Jest Piękne - Ashton Irwin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz