Rozdział II

4.7K 327 14
                                    

Brnęłam przez dziedziniec. Mimo, że nadal byłam zła na Liv za jej wczorajsze zachowanie, to koniecznie musiałam porozmawiać z nią o tych zaręczynach. Nie mieściło mi się w głowie, by była tak głupia, aby to zrobić. Byłam niemal pewna, iż to żarty. Jednakże wolałam się upewnić.

Kiedy usłyszałam za sobą odgłos motocyklu, momentalnie przystanęłam w miejscu. Wiedziałam, co to zwiastowało. Obróciłam się na pięcie i spojrzałam w tamtym kierunku. To, co zobaczyłam, kompletnie mnie zszokowało. Liv ściągnęła kask i podało go Luke'owi. A potem... Zaczęli się całować. Zaschło mi w ustach. Byłam zszokowana. Stałam jak wryta w ziemię i przypatrywałam się im w osłupieniu. Gapiłam się na nich, aż w końcu się od siebie oderwali. Hemmings odjechał, a Liv podążyła w moim kierunku. Gdy mnie dostrzegła, uśmiechnęła się promiennie. Podeszła do mnie i zamknęła w uścisku.

— Hej, Rose! — przywitała się.

Nie odezwałam się, a spojrzałam na nią surowym wzrokiem.

— Okay, nie będę owijać w bawełnę. O co chodzi z tymi zaręczynami? — spytałam prosto z mostu.

Pomachała mi przed oczami dłonią. Kiedy dostrzegłam na jej palcu serdecznym srebrny pierścionek, przełknęłam głośno ślinę.

— Czy ci do reszty na mózg upadło?! — krzyknęłam tak głośno, że aż przechodni się na mnie spojrzeli.

— Ale o co ci chodzi? — spytała.

Miałam wrażenie, że gadam z kimś, kto nie posiada mózgu. Patrzyłam na nią, jak na kompletną idiotkę. Ona gadała serio, czy tylko ze mnie drwiła?

— Ty żartujesz, prawda? — zapytałam.

— Dlaczego miałabym?

Walnęłam otwartą dłonią w czoło. Nawet nie wiecie, jak w tamtym momencie się czułam.

W końcu coś we mnie wybuchło.

— Czy ty na serio jesteś taką kretynką, czy tylko taką udajesz? Znasz gościa kilka godzin i już chcesz za niegowyjść? Nie masz za grosz oleju w głowie! Przecież to pewnie jakiś oszust, któremu zależy wyłącznie na kasie twoich rodziców. Ty masz jakieś klapki na oczach?

— Słuchaj, Rose. Po pierwsze, nie jestem kretynką. Po drugie, nie wiesz nic o Luke'u, więc nie waż się tak o nim mówić. Nie wiesz nawet, ile on w życiu przeżył, więc proszę, nie wypowiadaj się o nim. — Widziałam w jej oczach złość. Jednakże przez te słowa moja irytacja sięgnęła zenitu.

— Boże, jaką ty jesteś idiotką! Ile on w życiu wycierpiał... — powiedziałam przedrzeźniającym tonem. — Uważasz tak, bo co? Bo ci tak nagadał? Posłuchaj samej siebie! Myślisz, że jesteś jakąś księżniczką, a on jakimś księciem na białym koniu, który...

— Och, zamknij się wreszcie! — wykrzyknęła i popchnęła mnie z dosyć dużą siłą do tyłu.

Nie poznawałam jej. Gdzie podziała się ta Liv — grzeczna uczennica, która zawsze zachowywała się jak należy? Na jej miejscu widziałam jakąś rozpuszczoną gówniarę. Zmrużyłam wściekle oczy. Miałam już dość.

— Chcesz za niego wyjść? Proszę bardzo. Ale nie przychodź do mnie potem z płaczem — powiedziałam sucho, po czym udałam się do szkoły.

— Rose! — zaczęła mnie wołać, ale miałam to gdzieś.

Skoro nie chciała mnie słuchać, to nie. Byłam na nią wściekła. Dlaczego ona zachowywała się tak lekkomyślnie? Czy ona widziała cały świat przez różowe okulary? Widocznie tak. Nie zważając na jej nawoływania pchnęłam drzwi, a następnie zdenerwowanym, szybszym niż zwykle krokiem, ruszyłam w kierunku klasy.

Życie Jest Piękne - Ashton Irwin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz