14. Zakopać...

1.2K 76 16
                                    

Obudziłam się z wielkim, okropnie pulsującym bólem głowy. Oczywiście, musiałam dostać nauczkę za imprezę, na której zrobiłam coś, za co powinnam wylądować w krainie wiecznego wstydu.

Nie wiem co bardziej mnie denerwowało: poczucie winy, czy spory kac?

Przetarłam powieki, przewracając się na drugą stronę łóżka. Wtedy zderzyłam się czyimś ciałem, momentalnie otwierając oczy emitujące strachem. Podparłam się na łokciach, z szybko unoszącą się klatką piersiową, widząc jedynie moją przyjaciółkę. Ubierała białe skarpety, nie zauważając faktu, że się obudziłam. Zapomniałam, że nocy nie spędziłam w swoim pokoju.

Dopiero, gdy ponownie położyłam się miękkim materacu, dostrzegła moją przytomność.

– O proszę, kto to wstał – przechyliła głowę, pieszczotliwie masując mnie po plecach. Miałam na sobie dresy Hailey, i w tym momencie był to najwygodniejszy strój, jaki mogłam nosić.

Czując jej mocny sarkazm, z ust wypuściłam bolesne stęknięcie.

– Wstawaj królewno, już siódma. Nie chciałabyś się spóźnić do szkoły, prawda?

Kątem oka spojrzałam na zegarek. Faktycznie, wskazywał siódmą nad ranem. Z tego co pamiętam, wróciliśmy po czwartej, więc mój sen można uznać za krótką drzemkę. Żałośnie krótki, niewystarczalny odpoczynek dla zmordowanego ciała.

– Dzisiaj, wyjątkowo, chciałabym się spóźnić – wychrypiałam. – Albo i nawet mogłabym nie iść.

Hailey rzuciła we mnie butelką z wodą.

– To będzie nauczka za tak nieumyślne zachowanie.

– Przepraszam, ale będziesz teraz zgrywać tą odpowiedzialną przyjaciółkę? Przecież sama pijesz w środku tygodnia, i nieraz przychodziłaś do szkoły na kacu

– No niby tak, ale ja to ja. A ty, ta grzeczna, może nie cicha, ale poukładana Harper baluje do rana, i to jeszcze z Asterem? – pokręciła głową.

Upiłam łyk, ignorując jej słowa, jak zwykle. Przewróciłam tylko oczami, pijąc ogromną, jak na mnie, ilość wody. Im więcej jej piłam, tym większą suchość czułam w ustach.

– Gdybym zaczęła wymieniać twoje wpadki – odgryzłam się. – Nie zdążyłabym do swojego własnego pogrzebu.

– Uważaj do kogo startujesz – pogroziła mi palcem. – Żebyś przypadkiem w swojej wodzie nie znalazła środków przeczyszczających – wymownie spojrzała na prawie pustą butelkę w mojej dłoni.

Wiedziałam że żartuje, jednak moje pragnienie w sekundę wygasło, a na jego miejsce pojawiło się obrzydzenie

Zostałam w swoich ciuchach, wiedząc, że dostanie mi się za brak mundurka. Nagana, może koza po lekcjach. Trudno, wolę to, niż założenie o rozmiar mniejszej spódniczki Hailey, która prawdopodobnie byłaby okazją do gapienia się na moje pośladki. Okryłam się płaszczem, chroniącym mnie przed mroźnym, zimowym porankiem. Wcześniej zmyłam z siebie resztki farby fluorescencyjnej, która nie łatwo dała za wygraną.

Dobrze, że ślady po obecności Bethany w moim życiu zniknęły, i mogłam się odważyć na inne ciuchy, nie zakrywające mojej szyi i rąk. Byłam gotowa, na zostawienie jej w przeszłości. Zasługiwała na to. A ja zasługiwałam na lepsze życie.

Wpadając do szkoły jak dwa pioruny, nie spotkałyśmy na naszej drodze do klasy Astera. Ulżyło mi, bo chociaż przez tą jedną lekcję mogłam odwlec rozmowę na temat dużego błędu, jakim był nasz pocałunek. Druga lekcja też okazała się być odwlekadłem. Trzecia, czwarta, piąta też. Przerwa na lunch.

Before UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz