22. Wypadek Patricii Duncan

1.1K 72 60
                                    

Mama.

– Moja mama? – wybełkotałam, a nasze palce powędrowały na odpowiedź tak.

Głos utknął mi w gardle. Bez znaku życia wpatrywałam się na drewnianą tablicę, nawet nie czując przy sobie obecności mamy.

Do kontaktowania z światem żywych przywrócił mnie kaszel Hailey. Wzdrygnęłam się, podciągając nosem.

– Nie wiem, czy dam rad... – zawahałam się, jednak przeraźliwy i dochodzący aż do duszy krzyk Estelle, przestraszył każdego z pozostałej trójki.

Przestałam mówić w pół słowa, podskakując w postrachu. Szybko wyrwałam swoje palce z kawałka drewna, odsuwając się o centymetr.

– Co się stało? – powiedział Aster, wyraźnie przestraszony i zaskoczony nagłym krzykiem dziewczyny.

– Coś mnie, kurwa, dotknęło! – jak poparzona wstała, okrążając własną oś w poszukiwaniu czegoś, przez co była taka przerażona.

Przez środek naszego kręgu przebiegł Benio, rozwiązując zagadkę. Pamiętam, że zasypiał obok mojego łóżka, lecz z tych emocji o nim zapomniałam. Teraz musiał się obudzić, i zastraszyć Estelle swoim mokrym nosem.

Hailey przecięła ciszę w moim pokoju głośnym śmiechem, nabijąc się z ciężko oddychającej Estelle. Pies leniwymi kroczkami podszedł do mnie, i zaczął lizać mój policzek. Odsunęłam go delikatnie, przy okazji głaszcząc go po uszach, by się nie obraził.

– Przez tego małego, rudego szczura miałam zawał serca! – wskazała palcem na zwierzę. Benio nie przejmował się tym faktem, więc zamerdał ogonem.

Fakt, że każdy zdjął palce z tablicy mógł sprawić, że cała procedura rozmowy z duchem mojej mamy mogła runąć w gruzach. To nie mogło się wydarzyć, bo chciałam przynajmniej poczuć jej obecność, dać sobie szansę, by powiedzieć jej że tęsknię, chociaż nie pamiętam ani jednej rzeczy, która jest związana z moją mamą.

Czy miała takie same włosy jak ja, czy odziedziczyłam po niej to małe uniesienie na moim nosie. Nie wiem, jaki miała głos, co lubiła, i najważniejsze – nie wiedziałam jaka była.

– Boże miłosierny, kto tak krzyczy? – do pomieszczenia weszła Luna, oślepiając nas światłem z korytarza.

Szybko wsunęłam tablicę Ouija pod łóżko, by nie zobaczyła naszych głupich pomysłów.

– Eee to Estelle, przestraszyła się Benia – powiedziałam.

– Akurat tutaj musicie zwoływać spotkanie sekty? – dodała, widząc ile świec porozstawialiśmy po pokoju. Każda z nich mogła wywołać pożar, a wszystkie razem stanowiły poważne zagrożenie dla domu.

– Dobry wieczór – cała trójka przywitała się z Luną.

– Dobry wieczór, dobry wieczór... – okrążyła całe pomieszczenie wzrokiem. Finalnie spoczął on na naszej sąsiadce. – Młoda damo, mam ci przypomnieć co mi obiecałaś za dotrzymanie tajemnicy przed twoją mamą?

– Tak, proszę pani. Jutro przyniosę tą lampkę wina – Estelle wyglądała na całkiem poważną, więc nie zwątpiłam w brak żartu ze strony Luny. Faktycznie wisiała jej lampkę wina.

– Trzymam cię za słowo. No dobrze, nie przeszkadzam wam. Bawcie się... – jeszcze raz niepewnie spojrzała na świece. – ... dobrze.

Wychodząc razem z Beniem, zamknęła pokój. Znów nastała delikatna ciemność.

– Może uda się jeszcze to naprawić – wyszeptałam.

– Harper... – Estelle kucnęła tuż obok mnie.

Before UsWhere stories live. Discover now