Hailey's POV:
Nie mogłam nabrać powietrza do płuc. Wszystkie osoby wokół mnie stały się rozmazane. Wzięłam głęboki oddech, lecz nie dało to pożądanego efektu, wręcz odwrotnie.
– Spokojnie, spokojnie – Aster ku mojemu zdziwieniu uspokajał mnie przez ostatnie pięć minut, choć sam bał się o naszą Harper, która zamknięta była w szkole, razem z napastnikiem.
– Jak mam być spokojna – chaotycznie wdychałam i wydychałam powietrze, jakie stanowiło w tej chwili największy problem. – Moja przyjaciółka prawdopodobnie nie żyje – wybełkotałam, siadając na zimnym bruku.
Poczułam rękę chłopaka na moim ramieniu. Upewniał się, że bez upadku trafię do pozycji siedzącej. Harper musiałaby mieć dużo szczęścia, by uniknąć pistoletu chłopaka atakującego szkołę.
– Nie mów tak. Ona żyje, i zaraz policja eskortuje ją ze szkoły – podał mi brązową torbę, którą zdobył przy karetce. Przyjechała dwie minuty temu, tak samo jak dwa wozy policyjne.
– Wiesz gdzie mogę sobie wepchać tą torebeczkę? W dupę, Aster. W dupę wepcham sobie tą torbę.
Poczułam kłujący ból w klatce piersiowej.
– Słyszałem, że pomagają gdy ma się atak paniki – wytłumaczył się, choć miałam daleko w nosie, co słyszał.
– Jedyne co może mi pomóc, to pierdolona Harper wychodząca z tych drzwi – wskazałam na dwa skrzydła prowadzące do naszej szkoły.
W tym samym czasie otworzyły się, a z nich wyszli dwaj policjanci z maskami na twarzach. Za nimi szła Harper, blada jak ściana. Za nią szli kolejni dwaj stróże prawa.
Kamień spadł mi z serca. Akurat pod szkołę podjechała pani Hale, z przerażeniem trzaskając drzwiami swojego auta.
– Gdzie ona jest?! – krzyknęła do grupy nauczycieli oraz ratowników.
– Właśnie wyszła – odpowiedziałam z ulgą.
Kobieta podbiegła do swojej adopcyjnej córki, przytulając ją jak najmocniej potrafiła. Harper mimo zaskoczenia, odwzajemniła uścisk, zamykając powieki. Lekko drżała, a jej twarz nie miała ani grama koloru.
Razem z Asterem puściliśmy się biegiem do dziewczyny. Dzieliło nas kilka metrów, więc po krótkim czasie staliśmy obok niej.
– O boże Harper, myślałam że nie wyjdziesz... – zaczęłam, ale mój głos łamał się tak, że skończyłam w połowie.
– Ale wyszłam, nic się nie dzieje – uspokoiła mnie, choć to ja powinnam uspokajać ją. – Zabrakło mu naboi. Strzelił do mnie z pustym magazynkiem.
Żółć podeszła do mojego gardła. Czyli strzelił do niej, a tylko szczęście sprawiło, że zabrakło mu tylko jednego naboju. Starłam łzę z mojego policzka.
Niedługo potem poczułam ręce na swojej szyi, i jej waniliowe perfumy tuż obok mojego nosa. Przytuliłam ją z ulgą, jak i z dziwną wersją strachu.– Panno Duncan, musimy panią przebadać – ratownik przerwał naszą chwilę bliskości.
– Nic mi nie jest – odparła pewnie.
– Lepiej żeby...
– Nie słyszał pan, jak moja córka mówi, że nie chce cholernego badania? – pani Hale uniosła się, zdenerwowana obecnością ratownika.
—
Aster's POV:
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Odkleiłem zaspany wzrok od jasnego laptopa, na którym dokańczałem projekt z biologii. W domu było za cicho, ponieważ Juliet wyjechała na studia, kończąc swoją przerwę, a rodziców nie było z powodu imprezy w firmie ojca. Tylko ja i kot.
BINABASA MO ANG
Before Us
Teen FictionHarper Duncan od dziecka towarzyszą dziwne sny, które bezapelacyjnie wpędzają ją w poczucie strachu, poczucie więzi z pewną dziewczyną, oraz śmiercią. Szkoda, że ona już nie żyje, a Aster, jej wróg, zdaje się być związany z całą tą sytuacją. Mówią...