27. Jeżyk jeż

1.1K 71 67
                                    

Hailey's POV:

Nie mogłam nabrać powietrza do płuc. Wszystkie osoby wokół mnie stały się rozmazane. Wzięłam głęboki oddech, lecz nie dało to pożądanego efektu, wręcz odwrotnie.

– Spokojnie, spokojnie – Aster ku mojemu zdziwieniu uspokajał mnie przez ostatnie pięć minut, choć sam bał się o naszą Harper, która zamknięta była w szkole, razem z napastnikiem.

– Jak mam być spokojna – chaotycznie wdychałam i wydychałam powietrze, jakie stanowiło w tej chwili największy problem. – Moja przyjaciółka prawdopodobnie nie żyje – wybełkotałam, siadając na zimnym bruku.

Poczułam rękę chłopaka na moim ramieniu. Upewniał się, że bez upadku trafię do pozycji siedzącej. Harper musiałaby mieć dużo szczęścia, by uniknąć pistoletu chłopaka atakującego szkołę.

– Nie mów tak. Ona żyje, i zaraz policja eskortuje ją ze szkoły – podał mi brązową torbę, którą zdobył przy karetce. Przyjechała dwie minuty temu, tak samo jak dwa wozy policyjne.

– Wiesz gdzie mogę sobie wepchać tą torebeczkę? W dupę, Aster. W dupę wepcham sobie tą torbę.

Poczułam kłujący ból w klatce piersiowej.

– Słyszałem, że pomagają gdy ma się atak paniki – wytłumaczył się, choć miałam daleko w nosie, co słyszał.

– Jedyne co może mi pomóc, to pierdolona Harper wychodząca z tych drzwi – wskazałam na dwa skrzydła prowadzące do naszej szkoły.

W tym samym czasie otworzyły się, a z nich wyszli dwaj policjanci z maskami na twarzach. Za nimi szła Harper, blada jak ściana. Za nią szli kolejni dwaj stróże prawa.

Kamień spadł mi z serca. Akurat pod szkołę podjechała pani Hale, z przerażeniem trzaskając drzwiami swojego auta.

– Gdzie ona jest?! – krzyknęła do grupy nauczycieli oraz ratowników.

– Właśnie wyszła – odpowiedziałam z ulgą.

Kobieta podbiegła do swojej adopcyjnej córki, przytulając ją jak najmocniej potrafiła. Harper mimo zaskoczenia, odwzajemniła uścisk, zamykając powieki. Lekko drżała, a jej twarz nie miała ani grama koloru.

Razem z Asterem puściliśmy się biegiem do dziewczyny. Dzieliło nas kilka metrów, więc po krótkim czasie staliśmy obok niej.

– O boże Harper, myślałam że nie wyjdziesz... – zaczęłam, ale mój głos łamał się tak, że skończyłam w połowie.

– Ale wyszłam, nic się nie dzieje – uspokoiła mnie, choć to ja powinnam uspokajać ją. – Zabrakło mu naboi. Strzelił do mnie z pustym magazynkiem.

Żółć podeszła do mojego gardła. Czyli strzelił do niej, a tylko szczęście sprawiło, że zabrakło mu tylko jednego naboju. Starłam łzę z mojego policzka.
Niedługo potem poczułam ręce na swojej szyi, i jej waniliowe perfumy tuż obok mojego nosa. Przytuliłam ją z ulgą, jak i z dziwną wersją strachu.

– Panno Duncan, musimy panią przebadać – ratownik przerwał naszą chwilę bliskości.

– Nic mi nie jest – odparła pewnie.

– Lepiej żeby...

– Nie słyszał pan, jak moja córka mówi, że nie chce cholernego badania? – pani Hale uniosła się, zdenerwowana obecnością ratownika.

                                 —

Aster's POV:

Usłyszałem dzwonek do drzwi. Odkleiłem zaspany wzrok od jasnego laptopa, na którym dokańczałem projekt z biologii. W domu było za cicho, ponieważ Juliet wyjechała na studia, kończąc swoją przerwę, a rodziców nie było z powodu imprezy w firmie ojca. Tylko ja i kot.

Before UsTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon