23. Proszę, nie bądź zakochany w kimś innym!

874 97 94
                                    

[Taylor Swift - Enchanted]
[MADAX - Enchanted (please don't be in love with someone else)]
[Las Vegas, Nevada, aktualnie]

- Gapisz się na mnie.

Głos Michaela sprawił, że nagle wyrwałem się z letargu, który spowodował, że przez ostatnie przynajmniej pół godziny, kompletnie nie słuchałem tego co mówi, a jedynie lustrowałem spojrzeniem jego zdecydowanie zmęczoną buzię, dając dźwiękom przestrzeni zaburzać moją percepcję.

Bolała mnie głowa od niebotycznego kaca, a na dodatek, gdy wziąłem prysznic, czułem, że jestem poobrywany, tylko nie wiedziałem, czy to dlatego, że w nocy biegałem, czy to dlatego, że w nocy... Uprawiałem też seks.

Nie czułem się tak, gdy robiliśmy to z Niną, a pomijając własną rękę, jedynie moja była żona i jak się okazuje – mój świeżo upieczony mąż, dali mi szansę na to, by przeżyć jakiekolwiek uniesienie w erotycznej sferze. Nie lubiłem seksu z Niną lecz żadna w tym tajemnica, ani nikt nie powinien być zdziwiony owym wyznaniem. Jako zagorzały sympatyk penisów, bardziej fascynowałem się wibratorami, które zamawia, niż momentem naszego zbliżenia i nawet jeśli przez lata, gdzieś w podświadomości wiedziałem, iż istnieje coś więcej w tym zakresie, byłem zbyt przerażony, aby po to sięgnąć.

Wspomnienie natarczywości oraz desperacji między mną, a Michaelem buzowało w moich żyłach.

Jak mogliśmy dać się sobie wzajemnie aż tak zezwierzęcić, że ból sprawiało mi porządne przeciągnięcie się, a on pożyczył poduszkę z kafeterii, gdy zasiedliśmy w sali restauracyjnej, aby zjeść porządny posiłek w postaci późnego śniadania ze szwedzkiego stołu.

Co to w ogóle dla nas oznaczało?

Skoro powiedział, że zorganizuje nam unieważnienie, zasadniczo – nic, aczkolwiek w tej samej chwili nie umiałem odpędzić się do myśli, że patrzę właśnie w najpiękniejsze, zielone oczy, jakie mógłbym dostrzec kiedykolwiek.

Czy ja w ogóle wierzę w miłość? – zadałem sobie to pytanie, wsuwając do ust pozbawione pestek, ciemne winogrono, ponieważ mój żołądek nie chciał przyjąć nic innego, niż owoce regenerując się powoli po hektolitrach wódki.

Jasna sprawa, że w nią wierzyłem. W miłość. I w wódkę też. Ale chodzi o miłość. Mimo braku chemii między mną, a moją byłą, kochaliśmy się, poza tym z tej przyczyny też zadecydowaliśmy o rozwodzie, aby móc szukać miłości gdzieś indziej.

Ona miała prościej, bo nie zaliczyła już jednej takiej, a poza tym nie musiała też gimnastykować się o oficjalne rozstanie z kimś, za kim uporczywie tęskniła, ale nie mogła go mieć, aby nie zranić całej swojej rodziny.

Podjąłem decyzję o akceptacji tego wniosku – że jestem w Michaelu zakochany – jeszcze zanim pozwoliliśmy sobie na zbyt wiele. Musiałem pogodzić się z tą myślą, by świadomie ją wypleniać.

Nie bez powodu w języku angielskim zakochiwać się w kimś tłumaczymy na „upadać". Nigdy nie zastanawiałem się nad sensem znaczenia tych słów, bo wychodziłem z prostego założenia, że to oczywiste, skoro miłość musi być skomplikowana, porywcza, pełna łez oraz wyrzeczeń. Moja nastoletnia była. Prawda jest jednakże taka, że nie, nie miałem racji, a skoro przyznaję się do błędu musiał on być naprawdę znaczący z mojej strony, bo na ogół już tego nie robię tak jawnie, pielęgnując ideę o nieobwinianiu się o całe zło tego świata.

Otóż z miłością bywa zabawnie, zwłaszcza kiedy wpada w obieg bardzo młodych ludzi, nie potrafiących kochać inaczej, niż tak, jak zostali nauczeni, a kto jest lepszym nauczycielem, niż rodzic? Oczywiście – Internet na czele całej popkultury.

all too well {muke} ✓Where stories live. Discover now