Koperta jedenasta.

439 77 4
                                    

Strach.

Czy bałaś się czegokolwiek, Grace?

Nie przeszkadzały Ci owady, burza z piorunami, ciemność, prędkość, wysokość.

Mogło się wydawać, że byłaś niezniszczalna, bo przecież praktycznie niczego się nie obawiałaś.

Było jednak kilka rzeczy, o których nawet nie chciałaś myśleć.

Samotność – bałaś się jej jak nikt inny.

Często mówiłaś, że czujesz, jakbyś już do końca życia miała być sama. Bez rodziny, bez przyjaciół, nawet bez głupiego zwierzaka. Przerażało Cię to tak bardzo, ponieważ nie potrafiłaś funkcjonować bez drugiego człowieka u boku.

Nigdy bym o tym nie pomyślał, wiesz? Jednak ludzie stwarzają pozory, a jak wiadomo – pozory mylą. Niezła była z Ciebie aktorka, to muszę przyznać.

Bałaś się też odrzucenia, które fundowałem Ci dość często, narażając Cię na ból większy, niż mogłem sobie wyobrazić.

Tak naprawdę nie chciałem Cię ranić… Mimo wszystko to robiłem.

Zaprzeczałem sam sobie, ale to już wiesz.

Było coś, a raczej ktoś, kto zniszczył moje życie, by to samo zrobić z Twoim.

Wiesz czego się boję, słodka Grace?

Boję się o Ciebie, każdej nocy. Boję się, że już nigdy więcej Cię nie zobaczę. Boję się, że on coś Ci zrobi. Boję się, że przeze mnie zatracisz prawdziwą siebie. Boję się, że zniszczyłem Cię tak bardzo, iż nigdy się nie pozbierasz. Boję się, że to już naprawdę koniec.

Boję się… siebie.

Nie spodziewałaś się tego,wiem

 

Moje kolejne smęty znajdziesz przy nieczynnej fontannie. Tak, dokładnie tam, gdzie potrafiliśmy spędzać całe dnie.

 

Teraz i ona bała się o siebie i o Michaela. Bała się, że po przeczytaniu wszystkich wiadomości dowie się czegoś strasznego. Bała się, że coś w niej samej ulegnie diametralnej zmianie. Bała się bać.

Biegnąć chodnikiem potknęła się o sporych rozmiarów kamień, ale na szczęście zdołała utrzymać równowagę i nie zrównała się z ziemią.

Lekko zdyszana dotarła do miejsca, gdzie czekała kolejna koperta.

Michael, ile ich jeszcze napisałeś?

Przyjrzała się uważnie starej, betonowej fontannie, która była nieczynna, od kiedy dziewczyna pamiętała.

Ona i Michael często przy niej siadywali.

Chłopak brał wtedy swoją gitarę i grał tylko dla Grace. Czuła się wtedy tak cholernie wyjątkowa, iż miała wrażenie, że całe tamto zdarzenie jest tylko jej wymysłem, niczym więcej. Czymś tak bardzo idealnym, że aż nierealnym.

Przecież dla niego to nic nie znaczyło… Nadal chciała w to wierzyć, ale z każdym kolejnym listem było tylko gorzej, była coraz bardziej niezdecydowana.

Łatwiej byłoby go nienawidzić, gdyby o niczym nie wiedziała.

___

Cześć ;) Kolejna, czyli jesteśmy coraz bliżej końca... Pytacie ile jeszcze kopert zostało, nie wiem, czy odpowiadać wam na to pytanie.. No dobrze. Będą jeszcze trzy dni, kiedy opublikuję po każdej kopercie, to chyba już wiecie... 

Dziękuję wam za to, że jesteście ze mną i to czytacie.

Lots of love xx  

The things I never said // Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz